ROZDZIAŁ 6

5.8K 159 26
                                    

Mijały minuty, godziny, dni a może tygodnie... Spała nadal.

- Cholera czemu ona się nie budzi?! Gówno mnie interesują wasze uwagi! Co wy jej podaliście?!- dopytywał się Oliver.

- Chloroform szefie...

- To czemu tyle śpi? ON się już czegoś domyśla. Chce ją natychmiast a ona jest nieprzytomna! Oddycha wogóle?!
- Nie sprawdzałem...

- To sprawdź głąbie! Jak jest martwa to ja za to nie odpowiadam! W sumie i tak wtedy zabije nas obu... Idź! Sprawdź co z nią.

Luis wyszedł i udał się do pokoju w którym spała Stella.

Wszedł do pomieszczenia, uklęknął obok dziewczyny i pochylił się aby sprawdzić czy oddycha. Wszystko wskazywało na to, że tak. Zaczął się odsuwać gdy nagle szatynka odzyskała przytomność. Patrzyła na mężczyznę, który powoli wstaje i szybko kopnęła go w krocze.

- Ty szmato!- warknął zwijając się z bólu.

Mimo ogromnego braku sił przez adrenalinę szybko wstała i biegiem ruszyła do wyjścia. Popchnęła drzwi i wybiegła na korytarz. Od razu gdy odzyskała przytomność wiedziała co  ją czeka i w porę zareagowała. Znalazła po chwili balkon. Na szczęście korytarze były o dziwo puste a Stella otworzyła szklane drzwi balkonowe. Poczuła uderzenie jeszcze większego gorąca i zerknęła w dół opierając się o barierkę. Była dość nisko, bo około trzy metry nad ziemią. Dyszała ciężko i usiadła na barierce.
Wiedziała, że nie ma czasu do stracenia i im dłużej się waha tym gorzej. Zeskoczyła...

Upadła boleśnie, skręcając przy tym prawą kostkę.

- Ahh! Szlag!

Mimo bólu wstała i kulejąc zaczęła biec w stronę płotu. Wspinaczka po nim nie należała do łatwiejszych z niesprawną nogą. Jednak jej siła była naprawdę intensywna. Ból stał się jak środek dopingujący. Wspięła się na dwumetrowy płot i zeskoczyła jeszcze bardziej raniąc prawą kostkę. Była ona wtedy niemal w stanie krytycznym.

Biegła kulejąc i coraz ciężej dysząc. Obraz jej się zamazywał a na nadgarstkach zobaczyła ogromne siniaki. Wybiegła z terenu posiadłości i szybko szła ulicą aby trochę odpocząć. Żałowała, że nie miała przy sobie telefonu. Wtedy to by jej dużo dało, ale skąd miała by go niby wziąść? Ciekawiło ją to co myśli sobie rodzina. Czy otrzymali jakąś fałszywą informacje o tym co się z nią stało? Bo na pewno nie napisali im o tym, że została porwana.

Myślała, że miała szansę na normalne życie, przynajmniej w jakimś stopniu a okazało się, że jednak nie. Zaczęło się wszytko w miarę układać i całe jej życie ponownie szlag trafił.

Idąc myślała co robi teraz Felix i szczerze zaczęła doceniać to co robił. Nie był agresywnym dupkiem. To całe ponowne porwanie pewnie było za sprawą Olivera- pomyślała. Przecież był koło niej ten sam koleś, który był w tamtym piekle. Od razu go poznała.

Nie kojarzyła gdzie jest. Naokoło było niewielu ludzi, którzy nawet na nią nie zwracali najmniejszej uwagi. Może to całe miasto jest pod wpływem Olivera? A może pod wpływem kogoś innego, jeszcze bardziej niebezpiecznego?- nurtowały ją te pytania.

Była głodna, zmęczona, spragniona i chciała żeby ten cały cyrk się już skończył.

Powiedziała sobie jedno... Jak wróci do Felixa, to już nigdy nie będzie się na niego złościć o byle głupotę, bo to wszytko co mogło się stać w jego willi to było nic w porównaniu do tego do czego w stanie był się dopuścić Oliver i jego ,,marionetki''.

Baxter nie uderzył by jej, chociaż to naprawdę mało prawdopodobne. Nawet gdyby ją uderzył to na pewno nie jakoś bardzo brutalnie. Nie zbił by jej jak nic nie czującą istotę a gdyby nawet to by żałował. Nie była tego pewna, ale czuła to.
Nie zgwałcił by jej brutalnie, ale postarał by się aby obu stronom było chociaż trochę przyjemnie.

                             *

- Jak Ci zwiała?! Kurwa z jedną laską sobie poradzić nie możesz?! Szukaj jej głąbie! Szef nas zabije! Japierdole!- chwycił się za głowę- szukaj jej, natychmiast! Zbierz ludzi i do dzieła! Ma być tu za kilka minut, bo jak nie to wszyscy pożegnamy się z życiem a w pierwszej kolejności wy! Dziewczyna po odurzeniu... Słaba, wyczerpana a ty sobie z nią nie dałeś rady! Taki kurwa goryl! Mięśnie... Ta... Prędzej ona by zajęła twoje stanowisko. Ruchy! Szukać jej! Nie mogła uciec daleko!- warknął wysokim tonem.

Dziesięciu umięśnionych gości zaczęło poszukiwania autami, motorami oraz pieszo. Szukali i szukali gdy wreszcie natknęli się na ich zgubę.

Szatynka szła sama... W już brudnej czarnej sukience i włosach w ogromnym nieładzie.

- Tam jest!- krzyknał jeden z dwóch gości na motorach i zaczęli jechać w jej stronę.

Stella słysząc ich głos zaczęła biec przed siebie. Nie miała już siły, wiedziała, że już ją mają. Wpadła w ich sidła... Sidła ich cholernej i ogromnej mafii.

- Łapcie ją!- krzyknął drugi i ruszyli w pogoń za dziewczyną.

Po zaledwie kilku sekundach dorwali ją. Chwycili ją za ramiona i przerzucili przez ramię.

- Teraz to Ci się odechce uciekania głupia suko...- zaśmiał się chytrze a Stelli zostały tylko marne nadzieje, że Felix ją odnajdzie. Policja raczej się w to nie będzie mieszać. Nikt nie będzie miał psychy powiadomić glin a już na pewno nie w tym mieście.

Wycieńczona kobieta marnowała swoje ostatnie siły na walenie pięściami w plecy mężczyzny, który ją niósł. Po kilku dłużących się minutach opadła z sił całkowicie. Zasnęła nadal niosąca przez posłannika Olivera.

                               *

- Macie coś?- spytał poddenerwowany Felix.

- Jeszcze nic oprócz tego gościa na kamerach. Nikt go nie kojarzy a to źle. Powinien być znany w tych rejonach. Ten głos z tego urządzenia był dla ciebie znajomy?

- Trochę... Liam, obawiam się, że mamy doczynienia z Oliverem, ale po co mu ona? Przecież ją sprzedał! Co, nagle mu się odwidziało?- syknął.

- Nie denerwuj się Felix, znajdziemy ją- wspierał go.

- Martwię się! Może nie znam jej długo, ale podoba mi się jej charakterek. Nie spędziłem z nią dużo czasu, ale wiem, że jest uparta- uniósł niewidocznie kąciki ust przypominając sobie czas spędzony ze Stellą.

- Wszytko będzie dobrze, musimy być dobrej myśli- uspokajał.

- Nie rozumiesz Liam. Ona nie jest taka jak większość z tamtego miejsca. Ona... Nie robiła tego z własnej woli, nie chciała tam być a przez swój opór była bita! Miała rany cięte na pośladkach a o siniakach już nie wspomnę! Jakbyś widział jej ciało... Jak się przestraszyła i walnęła mnie w twarz. Po tym myślała, że będę ją bił i zaczęła uciekać a jak ją złapałem to zaczęła płakać. Uspokoiłem ją i spodobała mi się ta rola... Budowa jej psychiki na nowo, chce podjąć to wyzwanie i naprawić jej życie w tylu procentach ilu mogę. A teraz? Pewnie jest u niego albo jeszcze gdzieś indziej. Trzeba brać wszystkie scenariusze pod uwagę a Oliver jest pierwszym podejrzanym na liście. Wydaje mi się, że to był jego głos. Pamiętam jak wrzeszczał na mnie skurwysyn jak mu obiłem mordę. Nie wiemy tylko gdzie on jest, na pewno nie ma go tam gdzie był ostatnio. Musimy go jakoś namierzyć i mieć pewność, że to porwanie to jego sprawka- kszątał się po pokoju rozmyślając nad planem działania- jak ten sukinsyn ją tknię... To kurwa zabije huja!- warknął i wyszedł z pomieszczenia.

Wiedział od początku, że Stella nie uciekła. Nie chciała wrócić do Olivera a dowodem na jej porwanie był ten nadajnik na podłodze, zgubiony przez tego gościa, który ją wyprowadził z budynku.
Musiał znać wszystkie jego zakamarki... Znać możliwe wyjścia. To na pewno ktoś z jakiegoś gangu; to było pewne a Felix nie miał wątpliwości.

Ciągle miał przed oczami przerażoną a zarazem wkurwioną twarz szatynki. Była dzielna i spodobało mu się jak załatwiła tego faceta uderzając go w czułe miejsce. Próbowała się bronić, biedna... Bezbronna i bezsilna.

Uprowadzona- bo zakazany owoc smakuje najlepiej[ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now