ROZDZIAŁ 5

6.7K 163 18
                                    

Stella umyła ciało kokosowym żelem pod prysznic, który miała w łazience, ubrała na siebie krótką i obcisłą czarną sukienkę i czarne wysokie szpilki. Włosy spięła w wysokiego koka i zrobiła mocniejszy makijaż.

Gotowa ruszyła na dół zaczekać na Felixa. Zeszła po schodach i po chwili jednak ujrzała go przed schodami. Czekał na nią ubrany w szary i dopasowany garnitur. Jego włosy były zaczesane na bok a na prawym nadgarstku widniał oczywiście złoty zegarek.

Wpatrywał się w kobietę i skanował ją swoim wzrokiem.

- No, no... Chyba nie muszę Ci mówić, że pięknie wyglądasz- oznajmił lekko się uśmiechając. Stella niepewnie odwzajemniła uśmiech i stanęła obok mężczyzny.

Razem wyszli z willi i ruszyli do podziemnego garażu. Widok zaparł Stelli dech w piersiach. Stało tam mniej więcej pięć aut, w tym jedna limuzyna oraz dwa ścigacze. Wszystko pewnie było warte fortunę. Patrzyła z lekko rozchylonymi ustami.

- Którym chcesz jechać? Wybierz- spojrzał na nią.

- Może tym czarnym Camaro z pociemnianymi szybami- oznajmiła wbijając wzrok w lekko zdziwionego Felixa.

- Znasz się na autach? Niebywałe... No dobrze, skoro chcesz Camaro to będziesz mieć Camaro- uśmiechnął się pogodnie i zaprowadził do sportowego samochodu.

Otworzył jej drzwi tak jak na prawdziwego dżentelmena przystało i chwilę później sam usiadł za kółkiem.

Jechali już z 10 minut i zaczęli krótką rozmowę aby zatrzymać tą ciszę.

- Jeśli będziesz grzeczna to w najbliższym czasie wybierzemy się do klubu...- rzekł i położył dłoń na udo dziewczyny.

- Poważnie? Hmm w sumie z chęcią bym się rozerwała...

Starała się nie zwracać uwagi na dłoń mężczyzny na jej udzie, ale to było dla niej trudne. Oddech jej przyspieszył... Nawet nie wiedziała czemu, tak nie powinno być; nie przy nim.

- Tylko musisz sobie na to zasłużyć kochanie...

- Kochanie?- popatrzyła na niego a on kątem oka na nią na sekundę i wrócił wzrokiem na drogę.

- Coś nie tak?- spytał podejrzliwie.

- Nie absolutnie, a tak właściwie... Ile masz lat?- skarciła się w myślach za to pytanie. Po co pytała? On się jedynie krótko zaśmiał.

- A na ile wyglądam?

- Ymm no nie wiem... Nie jestem dobra w zgadywaniu wieku.

- 21...- oznajmił z tajemniczym uśmiechem.

- Myślałam, że jesteś starszy...

- Ach tak?- spojrzał na nią.

- Patrz na drogę!- upomniała go.

- Wrzuć na luz, przecież umiem jeździć...- uspokoił.

- Ale wypadku nie przewidzisz... Nawet jak dobrze jeździsz to możesz być uczestnikiem wypadku.

- Nie martw się o mnie...- oznajmił i zaczął się z nią droczyć.

- Nie martwię się o ciebie tylko o siebie- rzekła z powagą i zagryzła wargę powstrzymując śmiech.

- Mówisz...- specjalnie zaczął jej się przyglądać nie patrząc na drogę.

- Ej no! Patrz na drogę!- on jej nadal nie słuchał- cholera dobra!

- Ale co?

- Po prostu nie chce mieć twojego życia na sumieniu.

On nadal nie patrzył na drogę.

Uprowadzona- bo zakazany owoc smakuje najlepiej[ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now