ROZDZIAŁ 2

8.8K 186 77
                                    

Młoda kobieta powoli zaczęła się budzić... Otworzyła lekko oczy i momentalnie wszystkie wspomnienia do niej wróciły; impreza, bójka, zerwanie, rozmowa z bratem, czarna postać i ciemność...

Po chwili podniosła się do pozycji siedzącej i pomasowała obolałe ramię. Ktoś musiał jej coś zrobić za ten czas, albo rzucić na podłogę. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Siedziała na zimniej i brudnej podłodze a wokół niej nie było nic... Absolutnie nic. Tylko ona, cztery ponure, białe ściany oraz żelazne, mocarne drzwi. Nie wyglądało to dobrze, a sama Rose nie wiedziała co ją czeka, po co tu jest i dlaczego akurat ona? I dlaczego tamtej tragicznej nocy, która staje się jeszcze bardziej tragiczna?

Dziewczyna poczuła, że jest cholernie głodna i spragniona, jednak wokół nie było niczego ani nikogo. Była trochę zmęczona, ale nie przesadnie. Nie wie ile leżała, ale czuła jak każdy fragment jej ciała jest przemarznięty. Smętnym wzrokiem próbuje znaleźć jakieś inne wyjście albo chociaż przemyśleć jakiś plan ucieczki. Co powie temu kto do niej przyjdzie? A może spróbuję uciekać? Nie była pewna co zrobić oraz nie wiedziała gdzie jest ani po co ktoś ją tutaj przywlukł, ale zamiast odczuwać strach czuła gniew.

Po kilku długich minutach do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna. Spojrzał na nią i uśmiechnął się tajemniczo. Nie znała go.

- Widzę, że śpiąca królewna się obudziła... Wstawaj!- rzekł ostrzej. Jego postawa była dziwna.

- Czego kurwa?! Już chyba wolę tu posiedzieć niż z tobą iść- odparła aksamitnie i spojrzała w szare chłodne oczy mężczyzny. Miała złe przeczucia.

- Dwa razy nie będę się powtarzał...- rzekł nieco spokojniej.

- Ja pierdole- mówiła pod nosem i wstała- i co teraz?

- Idziesz ze mną- oznajmił i chwycił ją brutalnie za rękę. Dziewczyna syknęła z bólu, ale nie dała po sobie poznać lekkiego zakłopotania i niepokoju.

Szli różnymi korytarzami, których było naprawdę wiele. Wszędzie chodziły kobiety ubrane w skąpe sukienki a nawet w samą bieliznę. Przechodzili różni ludzie, którzy nawet nie zwracali na nią uwagi, jakby to było normalne. Ściany były w kolorach czerni i czerwieni z odrobiną bieli. Wyglądało to dość dziwnie i niepokojąco. Po chwili dotarli pod jakieś drzwi.

- Wejdź- rozkazał a Rose, która nie wiedziała czego się spodziewać chwyciła za klamkę i po chwili wahania otwarła drzwi. Podniosła wzrok z ziemi a to kogo tam ujrzała wywarło na niej nie małe zdziwienie i gniew. Poczuła jak w jej głowie powracają wszystkie związane z nim wspomnienia... Miała ochotę stamtąd zwiać jak i walnąć go jeszcze raz w twarz.

- Oliver...- niedowierzanie było na jej twarzy tak wielkie, że aż sam Oliver wyglądał na zadowolonego z tego faktu.

- Usiądź- wskazał na krzesło przed jego biurkiem.

- Nie... Wolę postać- rzekła pewnie
- Czego chcesz i co ja tu do kurwy nędzy robię?!

- Trzymaj nerwy na wodzy... Lepiej dla ciebie. Od dzisiaj twoje życie zmieni się o 180 stopni- mówił to z dziwym spokojem wpatrując się w Stellę.

Z jego twarzy nie schodził chytry uśmieszek, który zaczął doprowadzać Stellę do szału, tym bardziej, że nie wiedziała co się tu dzieje.

- To znaczy?- była podejrzliwa i czuła, że on coś knuje.

- Wiem co potrafisz. Zawsze potrafiłaś mnie zadowolić i właśnie dlatego tutaj jesteś... Twoje umiejętności są nie naganne, więc już niedługo będziesz mogła uczestniczyć w licytacji. Mam ciebie dość i to jest idealny pomysł aby tak skończył się twój normalny żywot.

Uprowadzona- bo zakazany owoc smakuje najlepiej[ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now