ROZDZIAŁ 8

5.4K 145 17
                                    

- Budź się! Nie będę się powtarzał! To nie czas na spanie!- syknął goryl.

Stella podniosła się lekko z siedzenia i wysiadła z auta. Facet chwycił ją za ramię i zaczął prowadzić w stronę jakiejś ogromnej posiadłości. Przed wielkimi drzwiami prowadzącymi do środka willi stał jakiś mężczyzna o rudych włosach.

- No nareszcie! Ile można czekać?! To jest ta dziewczyna?- spytał facet wyglądający na około 40 lat.

- Tak to ona, trochę było zamieszania przez nią dlatego takie opóźnienie- oznajmił i popchnął szatynkę do przodu w stronę rudego mężczyzny.

Stella odwróciła się i pokazała fucka gorylowi, który ją tu przywiózł.

- Widzę, że nie będzie z nią łatwo...- nabrał powietrza do płuc- ja Cię jeszcze nauczę posłuszeństwa.

- Ja znikam, obowiązki wzywają. Mam nadzieję, że dobrze się nią zajmiesz- uśmiechnął się chytrze a kobieta miała ochotę zmyć mu ten obrzydliwy uśmieszek z twarzy.

Charakter Stelli jest zmienny... Raz jest wredna i opryskliwa a raz serdeczna i,, znośna''. Zależy od towarzystwa w jakim przebywa i jaki czuje do niego respekt.

- Oczywiście, że się nią odpowiednio zajmę...

Gdy facet odjechał samochodem szatynka została sam na sam z mężczyzną.

- Jestem Ricard, ale nie będziesz mówić do mnie po imieniu. Z resztą zaraz omówimy wszystkie szczegóły. Widzę, że im się ładnie naraziłaś skoro Cię tak urządzili...- mówił świdrując ją wzrokiem- chodź.

- Otwórz drzwi!- rozkazał.

Posłusznie otwarła je oraz weszli do środka.

- Teraz zamknij i podążaj za mną.

Zamknęła drzwi i szła posłusznie za Ricardem.

- Umyj się i załóż to co masz w łazience. Nie chce słyszeć sprzeciwu a ten szlafrok lepiej od razu wyrzuć do kosza, bo tam jest jego miejsce- wskazał ręką na prawo a Stella weszła do pomieszczenia. Była to mała łazienka najprawdopodobniej dla niej. Brudna wanna, brak ręczników na podłodze itp.

Gdy się umyła sięgnęła po ubrania będące na ziemi. Ujrzała długie szare dresy i bluzę z kapturem. Ubrała je a ciuchy tak naprawdę na niej wisiały. To był rozmiar około XXL a ona miała teraz z tą wagą co najwyżej XS.

Gotowa wyszła z łazienki i ruszyła przed siebie. Ujrzała Ricarda  siedzącego na kanapie i wypełniającego jakieś papiery.

- Siadaj- rozkazał.

Usiadła na kanapie obok mężczyzny.

- Teraz wszystko Ci wyjaśnię... Masz zwracać się do mnie:,, Panie'' lub,, Proszę Pana'', nie toleruje sprzeciwu a jeśli nie będziesz się słuchać to będzie kara o której nawet Ci się nie śniło, jak będę w pracy masz sprzątać dom; cały czas a wszytko jest widoczne na kamerach do których mam dostęp 24 godziny na dobę, więc lepiej nie kombinuj. Ta posiadłość jest jak twierdza, nie ma drogi ucieczki a korzystać możesz z kilku wyznaczonych pokoi, korytarzy i jednego z trzech ogrodów. Masz mnie traktować jak swojego największego Pana i wybawcę i to nie tylko jak jesteśmy sami w domu... Będziesz mi gotować, tak jak wcześniej wspomniałem sprzątać i jak będzie trzeba będziesz uległą. Jest jeszcze kilka rzeczy, ale wszystko w swoim czasie- mówił oglądając i przekładając jakieś papiery. Nie obdarzył Stelli nawet jednym krótkim spojrzeniem.

- Kiedy spłacę dług?- spytała.

- Za rok, twój ojciec naprawdę dużo namieszał.

Słysząc ile czasu będzie musiała tam spędzić otwarła szerzej oczy i lekko rozchyliła usta.

- A i jeszcze jedno... Nigdy mi nie przerywaj. Idź zrobić obiad, przepisy i wszytko masz na blacie w kuchni. Zawsze odpowiadaj:,, Tak Proszę Pana''. Rozumiemy się?

- Tak Proszę Pana- ledwo przeszło jej to przez gardło.

Stella wiedziała, że to będzie katorga, ale nie miała wyboru. Co jej ojciec zrobił? Lukas i jej matka o tym wiedzieli? Musiał wpaść w niezłe gówno i po co się w to wszytko mieszał? Szatynka winiła się za to wszystko, bo to przecież przez nią. Ona weszła w związek z Oliverem i była w nim ślepo zauroczona. Z drugiej strony to nie jej wina, bo podobno Oliver miał ją na oku już od dawna i planował wmieszać się w sprawy jej rodziny.

                           *

Felix jechał właśnie swoim złotym Mustangiem po Olivera. Droga mu zajęła kilka dobrych godzin. Razem z nim jechał Liam i kilku jego ludzi. Bruneta ogarnęła złość i był pewny, że jak tylko zdobędzie potrzebne informacje od Olivera to odstrzeli mu łeb.
W swojej prawej kieszeni od marynarki miał broń, którą miał zamiar użyć nie raz w najbliższym czasie.

Dojechali na miejsce, które zostało namierzone przez jego ludzi i postanowił rozpocząć akcje.

On szedł sam a jego ludzie okrążyli potajemnie cały budynek w którym aktualnie znajdować miał się Oliver. Wszytko było dopięte na ostatni guzik i nie miało szansy nie pójść po ich myśli.

Felix szedł prosto przed siebie nie zwracając uwagi na ochroniarzy, którzy jak tylko go tknęli dostali w ryj spluwą i stracili przytomność.

Po kilku minutach szukania po dość sporych rozmiarów budynku znalazł to miejsce na które najbardziej czekał. Odbezpieczył broń i wparował z hukiem do gabinetu Olivera, który siedział jak gdyby nigdy nic przy biurku wypełniając jakieś papiery.

Widząc go jego oczy jakby pociemniały ze złości i ruszył szybkim krokiem w stronę faceta.

Chwycił go za garnitur, szarpnął i zdejmując z krzesła przyparł go do ściany z ogromną siłą trzymając mu  przy skroni broń.

- No, no widzę, że znów się spotykamy...- uśmiechnął się mało przejęty.

- Daruj sobie nędzne gadki, gdzie jest Stella?!- syknął.

- Nie tutaj...

- To gdzie?! Gadaj!- warczał.

- Może jeszcze mi powiesz, że Ci na niej zależy?- prychnął- na tej szmacie?

Felix zaklął pod nosem i strzelił Oliverowi w udo. Ten zaczął przeklinać pod nosem z bólu.

- Nie żartuję! Gdzie ona kurwa jest?!- dopytywał się.

- Ja Ci nic więcej nie powiem, jesteś skończony.

- Pierdolenie!- syknął i strzelił Oliverowi kulkę w łeb- no to jeden skurwiel z głowy.

Jego pięści zaciskały się a po chwili do biura wszedł Liam, bo usłyszał strzał.

- Dobrze zrobiłeś, zasłużył na to. Co mówił?

- Właśnie chodzi o to, że nic. Przeszukam jego biuro, musi coś tu o niej być.

Felix zaczął przeszukiwać papierki i po kilku minutach natknął się na godność... Stella Viser. Pospiesznie wyjął teczkę z dokumentami a w niej było wszystko o dziewczynie. Informacje o jej rodzinie, miejscu zamieszania, szkole, data zainteresowania się nią i wiele innych.

Jednak szczególnie zainteresowała go jedna informacja: dług ojca- Logan Black (spłata-... rok): Chicago//lok. Południowa część##Ricard Shirley.

Pokazał te dokumenty swojej prawej ręce Liamowi.

- Zawieźli ją do niejakiego Shirleya. Trzeba odszukać jego lokalizację na komputerze Olivera. Ricard musi mieć coś wspólnego z tą całą sprawą a Stella pewnie jest u niego.

- Spłacę ten dług za nią, zapłacę mu...

- To nic nie da, on na pewno nie chce pieniędzy. Ta cała sprawa jest większa niż nam się wydaje. Naszym priorytetem jest odnalezienie i uwolnienie panny Viser, ale musimy się liczyć z tym, że Logan Black ma wszystkich podporządkowanych sobie w tym mieście. Trzeba dojść jakoś do kompromisu, bo inaczej nie możemy liczyć na spokojne życie. Jesteś za bardzo znany w tym świecie, trzeba to inaczej rozegrać... Zajmę się tym a jutro ruszymy do Blacka, do jutra. Ochłoń trochę;  nie chcemy więcej ofiar...- oznajmił Liam i zasiadł za biurkiem. Wysłał do Blacka wiadomość z propozycją spotkania, którą zaakceptował tylko dlatego, że znał Liama a on nie podał mu przyczyny spotkania, ale wystarczająco mu ufał pod tym względem.

Uprowadzona- bo zakazany owoc smakuje najlepiej[ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now