ROZDZIAŁ 4

7.3K 171 15
                                    

Obudziła się i poczuła ogromny ból na całym ciele. Widocznie siniaki i rany zaczęły dawać o sobie coraz większe znaki.
Wstała, zrobiła poranną toaletę i udała się na dół do kuchni.
Nie wiedziała czy ma się spodziewać mężczyzny, bo niby jest niedziela, ale nie wiedziała czy on w takie dni też pracuję a w dodatku wczoraj gdzieś pojechał po tym małym incydencie w pokoju Stelli.

Zeszła na dół i zobaczyła w salonie Felixa, który robił coś na kanapie.

- Dzień dobry!- przywitała się.

- Wyspałaś się?- spytał patrząc na dziewczynę. Nie miała ona na sobie podkładu, bo nie miała po co go używać jak mężczyzna i tak widział już siniaki.

- Tak...- miała zamiar spytać gdzie wczoraj był, bo nurtowało ją to pytanie, ale uszczypnęła się w język.

- Pewnie jesteś ciekawa gdzie wczoraj byłem- oznajmił przeszywając dziewczynę wzrokiem. Miała ona wrażenie, że on czyta jej w myślach- byłem u Olivera i spuściłem mu łomot. Nie mogłem się powstrzymać, w dodatku wyciągnąłem od niego informacje na twój temat... Mianowicie jak Cię, że tak powiem zdobył i potraktował. Myślałem, że go kurwa zabije, ale jego goryle mi przeszkodzili. Cholera nie wiedziałem, że tak Cię potraktował. Chodź zjedz coś a później spojrzę na te siniaki. Miałem zawieźć Cię do ginekologa, ale z tymi siniakami nie ma mowy. Jeszcze pomyślą, że to ja Cię bije- powiedział zerkając na biodra dziewczyny.

- Do ginekologa?! Po co!?- spytała przerażona. Ginekolog kojarzył jej się bardzo źle przez jeden incydent z przeszłości.

- Trzeba Cię zbadać, tym bardziej przez to co Ci ten idiota zrobił. Nie stresuj się... To będzie kobieta- ledwo powstrzymał śmiech widząc strach a po chwili ulgę w oczach kobiety.

                            *

Zjedli śniadanie a szatynka miała już iść, ale poczuła nagle uścisk na swoim nadgarstku.

- Gdzie się wybierasz słońce? Nie ominie Cię to. Muszę spojrzeć na te siniaki.

- Nie ma mowy. To nic takiego, zagoi się za kilka dni.

- Nie pytam Cię o zdanie skarbie- oznajmił i pociągnął Stellę w stronę kanapy.

Na stoliku była apteczka. Stella już wiedziała co ją czeka.

- Rozbierz się do bielizny- rozkazał.

Stella starała się być dla niego o dziwo miła, bo jednak mężczyzna nie okazał się takim cholernym palantem za jakiego go miała jak go jeszcze nie poznała. Bo w sumie czego mogła się spodziewać po facecie, który ją kupił?

Teraz jednak nie miała zamiaru się przed nim rozbierać, choć to miało jej o dziwo pomóc. Stała przed nim nie ruszając się i patrzyła mu prosto w oczy.

- Słuchaj to dla twojego dobra. Przecież Cię teraz nie zgwałcę... Nie jak masz na sobie tyle siniaków- uśmiechnął się łozbuzersko- no co? Rozbierzesz się w końcu czy Ci pomóc?

Stella nabrała powietrza do płuc i zaczęła zdejmować z siebie okrycie wierzchnie. Czuła lekki dyskomfort przez to, że ciągle była obserwowana. Zdjęła ubranie i usiadła na kanapie obok Felixa. Ten patrzył na jej dekolt i miała wrażenie, że ma ochotę się na nią rzucić.

Zbliżył się do niej i nakazał:

- Oprzyj się- dziewczyna posłusznie oparła się plecami o kanapę i spojrzała ponownie na mężczyznę. Ten patrzył na nią z dziwną troską.

Zaczął delikatnie opuszkami palców błądzić po jej ciele. Dziewczynę przeszły dreszcze pod wpływem dotyku mężczyzny. Ten dokładnie oglądał jej siniaki i po jakimś czasie wyciągnął jakąś maść z apteczki.

Uprowadzona- bo zakazany owoc smakuje najlepiej[ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now