Fake Geek Girl to trudne słowo.

12 2 0
                                    

Ah... ulubiony temat każdego Prawdziwego Geeka.

Gdyby ktoś nie wiedział o co chodzi w tej całej dyskusji, to miano fake geek girl jest nadawane przez fandom dziewczyną, które przekroczyły próg "atrakcyjności" i nie mogą już siebie nazywać geekami, ponieważ one, w mniemaniu wszystkich, udają tylko geeków aby kogoś poderwać i nie interesuje je sama tematyka danego fandomu.

Dokładnie pamiętam moment, kiedy zapoznałam się z tym określeniem. Było to bodajże w 2018/19, kiedy to na ekrany kin miał wejść Ready Player One i z tej okazji Catus Geekus wstawiła  filmik, dlaczego nienawidzi książki Ernasta Clene'a.

Przyznam, że jak pierwszy raz zapoznałam się z tą definicją "fake geek girl" to miałam takie: "Ach... czyli po to ludzkość wspinała się po szczeblach ewolucji". Pomińmy lepiej fakt, że typowe przedstawienie geeka, jako pryszczatego aspołecznego chłopaka, podniecającego się pół nagą aktorką w jakimś filmie czy serialu, powinno już w tamtym dziesięcioleciu odejść w zapomnienie.

Wracając do tematu FGG, mam historyjkę, która idealnie obrazuje cały ten temat i dlaczego jest to szkodliwe. Mianowicie, w szóstej klasie podstawówki obejrzałam obie trylogię Star Wars i bardzo mi się spodobały, zainteresowały mnie podróże kosmiczne, pozaziemskie istoty, zakon Jedi. I ja się podzieliłam tą informacją z moją koleżanką na przerwie w klasie, potem, chyba to ona zaproponowała mi, żeby zrobić mi tatuaż z logiem Star Wars (oczywiście za pomocą długopisu, bo to przecie podstawówka jeszcze była) i tą sytuację podchwycili chłopcy, którzy siedzieli w ławce za nami. Nie pamiętam jak dokładnie potoczyła się większość rozmowy, ale takim momentem zwrotnym w niej było pytanie zadanie przez jednego z tych chłopaków: "Która rasa wybudowała Gwiazdę Śmierci?". Ja tego nie wiedziałam, bo ta zajawka trwała niecały weekend, podczas którego obejrzałam tylko filmy, nie zagłębiałam się w jakieś teorię, nie wiedziałam, że istnieją książki, no kurwa dopiero wkraczałam w ten wielki świat. Więc zgodnie z prawdą, odpowiedziałam, że nie wiem, po czym oni się od nas odwrócili i jeden z nich wypalił coś w stylu: (Coś tam) dziewczyny, robią sobie tatuaże i się tym jarają, a nie znają się na całym świecie", coś w tym stylu, albo podobnego.

Normalnie teraz to ja bym odszczekała, że chyba musi tą wiedzę coś sobie rekompensować, skoro się popisuje i znęca się nad nowymi fanami, ale w tamtych czasach, ja byłam na najniższym piętrze w hierarchii naszej klasy i nie ważne co bym zrobiła wszyscy by się nade mną znęcali. Więc wróciłam do domu, zmyłam ten dziecinny tatuaż i od tamtej pory odechciało mi się poznawać świat Star Wars. Mama nawet zabierała mnie do kina na nową trylogię albo Łotra Jeden, które były średnie, ale mogłam sobie spokojnie pooglądać i się odmóżdżyć. Ale mimo tego nie jestem w stanie do dziś przebić się przez tą barierę, którą ci chłopacy postawili te sześć lat temu. Nie umiem obejrzeć serialu z Carton Network, poczytać o Star Wars w sieci, podyskutować co mi się w filmach podoba, a co nie, po prostu mam blokadę. Moja blokada umysłowa jest realnym przykładem dlaczego nie powinno używać pochopnie miana FGG.

Osobiście uważam, że każdy z nas miał fazę tej fałszywej dziewczyny, która dopiero co wchodzi w ten świat i się tym jara, bo może rzeczywiście jej się to podoba, albo w najnowszych odsłonach tego serialu z lat 80-dziesiątych gra mega przystojny aktor... i nam, zatwardziałym fanom, nic do tego. Bo może ta landryna, która wkracza w to uniwersum tylko dla tego jednego aktora, zostanie w tym świecie i ją to zainteresuje, albo z niego wyjdzie i stwierdzając, że to nie dla niej i marnuje czas. A ta dziewczyna, która obejrzała tylko jedno anime, spróbuje też czegoś innego i zostanie otaku.

Nam starym fanom nic do tego, nie powinniśmy gnoić kogoś, bo spodobało mu się pierwszy sezon, ale jeszcze nie zna sequela, rebuta, nie obczaił tekstu źródłowego i nie przeczytał pięć najlepszych opowiadań o tej serii, więc jeszcze nie może nazywać się fanem. Fanem staje się z czasem i trzeba mieć też na uwadze by przypadkiem nie stać się także bucem.

O fuck, zrobiło się za poważnie. Kurwa, nikomu już się tego nie chce czytać.


Dopóki jestem w swojej piwnicy... jest dobrze.Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu