Kocham wycieczki!!!

9 1 0
                                    

Zapewne kojarzycie taką sytuację, kiedy macie jakąś paczkę znajomych i nagle ktoś wypala coś w stylu:" Ej, a może pojechalibyśmy na jakąś wycieczkę, co wy na to?". Wszyscy są podekscytowani pomysłem, ale nikt nie wie jak to zorganizować, dlatego cała ta odpowiedzialność spada na tego, kto wysunął się z inicjatywą. A ten debil nie ma innego wyjścia niż spełniać zachcianki osób które nawet nie kiwną palcem by mu pomóc. Więc planuje, szuka hotelu, atrakcji, ciekawych restauracji, rezerwuje wszystkie bilety... I NAGLE, TYP CHCE UNIEWAŻNIĆ NASZE MAŁŻEŃSTWO, WPROWADZIĆ JAKĄŚ SUCZ DO MOJEGO PAŁACU, A MNIE WYSŁAĆ DO KLASZTORU!!! (Pozdro dla fanów Accantusa)

W skrócie, mój wyjazd do Romy na Waitress, można podsumować jednym zdaniem: Znowu w życiu mi nie wyszło.

Dokładnie pamiętam jak 28 marca, zapytałam się całej mojej ekipy czy chcieliby ze mną pojechać na ten musical, nikt w tamtym momencie nie miał nic przeciwko. Oczywiście, musieli nam przenieść spektakl na inny termin ze względu na pandemię. Termin wydawał się idealny, ponieważ był to koniec czerwca gdy wszyscy mieli wystawione oceny, nie musieliśmy się przejmować, że nie damy rady wstać do szkoły, bo i tak tylko połowa klasy przychodziła na zajęcia, a co najważniejsze w tym dniu mieli grać Monika Walter, Janek Traczyk i Patrycja Mizerska. Ja byłam podekscytowana na maksa, gdyż najbardziej chciałam zobaczyć jak Traczyk sobie radzi na scenie. I dochodzimy do 18 czerwca, dwa dni przed wyjazdem.

Bo widzicie, jeśli znacie kogoś, kto odwala za całą ekipę brudną robotę, trajkocze o tym wyjeździe od ponad dwóch miesięcy, ustawia wszystko tak by WAM było wygodnie, odrabia praktycznie za was wszystkie zadanie, ponieważ jesteście zagrożeni z jakiegoś przedmiotu, to nie można od tak se napisać: "No hej, a wiesz co, bo mi się jednak nie chce jechać na ten spektakl. Tylko tobie na tym wyjeździe zależało, ja jednak nie mam na to ochoty. Zapomniałem, że mam alergię na drzewa i pyłki więc czuje się słabo i nie mogę jechać.", a potem się wszyscy dziwią, że przychodzę do nich w nocy i próbuje ich zabić!

I tutaj zaczynają się rozdziały książki "Jak w pięciu prostych krokach przejść załamanie nerwowe"

Rozdział 1: Panika.

Masz trzy wolne bilety i nie masz pojęcia co zrobić. Chcesz w chuj jechać na ten spektakl, ale to dwa dni przed wyjazdem więc wszyscy twoi inni znajomi mają inne plany lub nie wiedzą czy mogą pojechać. Zaczynasz tracić umiejętność trzeźwego myślenia, wręcz każesz innym by pojechali z tobą, cały dzień jesteś sama, bo inni korzystają z ładnej pogody i są na polu, a ty jak ten debil siedzisz w pokoju i wymyślasz taką intrygę, na podstawie, której można by nakręcić pięć kolejnych sezonów Gry o Tron. Ale wszystko i tak chuj strzela, a panika z ciebie powoli schodzi i musisz znaleźć inne źródło napędowe.

Rozdział 2: Gniew.

Kurwa to wszystko ich wina. Gdyby jedno przestało wydziwiać, że po PIĘCIU dniach od szczepienia wciąż się boi, że wystąpią jakieś powikłania, przypominam PO PIĘCIU DNIACH, to moglibyście pojechać. Gdyby drugie nie miało Alzheimera i po fakcie sobie przypomniało, że musi coś zażyć, bo ma alergię na pyłki, to byście pojechali. Gdyby trzecie spięło dupie i ruszyło ją gdzieś indziej, to też byście pojechali.

Rozdział 3: Poczucie winny.

Ja pierdolę, przecież ja ich przez cały ten czas zmuszałam, do czegoś czego oni nie chcą. Znowu jestem złą przyjaciółką, kurwa pierdolone koło znów się zatacza, jestem złym człowiekiem i nigdy to się nie zmieni. Czy ja kurwa na prawdę robię wszystko źle, dlaczego nic mi nie wychodzi.

Rozdział 4: Ogarnięcie dupy.

Aszka ogarnij się, przez dwa miesiące robiłaś za nich wszystko. Nawet jak poprosiłaś ich by zajęli się biletami na pociąg, to kilka dni przed wyjazdem dalej tego nie zrobili. Sama musiałaś dzwonić do Romy i się pytać, kiedy najpóźniej można zmienić rezerwacje, bo jedno wydziwiało. Sama za wszystko płaciłaś, sama szukałaś hotelu kiedy mieliście w planach jechać jeszcze do Wrocławia i nawet przez te dwa tygodnie musiałaś im ciągle przypominać by się zdecydowali na jakiś i do dziś tego nie zrobili. Ogarnij się dziewczyno, próbowałaś robić wszystko najlepiej jak potrafiłaś, to oni przez dwa miesiące nie chcieli ci powiedzieć, że nie chcą jechać i dopiero dwa dni przed wyjazdem wszyscy mają naglę jakieś wymówki. Nigdy nie byli zdecydowani.

Rozdział 5: Rozpacz

No i chuj no i cześć. Mam trzy wolne bilety przebukowane na 11 lipca, nie mam nikogo kto chciałby ze mną jechać, a nawet jak sama pojadę to albo przed spektaklem, albo po nim, wyląduję zgwałcona i poćwiartowana w ciemnej uliczce. Za dwie godzin zaczyna się ten mój wymarzony spektakl, a ja jestem w rozsypce, bo dalej myślę, że jestem złym człowiekiem, jedyne co robię to śpię albo szperam w telefonie, nie chce mi się nawet przeczytać nowego tomu BNHA, a co najgorsze, jeśli zjebię i nawet tego 11 lipca, nie będę mogła jechać, to już nie będę miała szansy na zobaczenie Waitress i 6 stów pójdzie się jebać, nie zobaczę jak Traczyk odgrywa rolę Doktora Pomattere, nie zjem tej dziwnej pizzy z chitosami i farbowaną mozzarellą, a jedyne co będę miała przez całe wakacje to wyrzuty sumienia i niechęć do wychodzenia z łóżka.

A wszystko dlatego, że wyszłam z inicjatywą pójścia do teatru.

Dopóki jestem w swojej piwnicy... jest dobrze.Where stories live. Discover now