→ kaebedo; smut

2.2K 101 65
                                    


Йой! Нажаль, це зображення не відповідає нашим правилам. Щоб продовжити публікацію, будь ласка, видаліть його або завантажте інше.



[art: @laupical na twt]





PRZYĆMIONE ŚWIATŁO świec oblewało subtelnie ich ciała, tańcząc na skórze w postaci płomieni o ciepłym odcieniu pomarańczy. 

Wnętrze laboratorium wypełnione było gorącym, duszącym powietrzem, które łapane było łapczywie przez dwie postacie, zabierające sobie nawzajem możliwość wdechu. Krótkie, szybkie przerwy na odetchnięcie zamieniały się w ciche westchnienia i kolejne długie pocałunki. W trakcie kiedy dwa różne odcienie nieba wpatrywały się w siebie z pragnieniem spalającym ich wnętrza, dłonie właścicieli błękitnookich oczu przemierzały kolejne tereny, badając nieznane. Z nieukrywaną ciekawością zaglądały pod miękkie materiały ubrań, zsuwając je z drugiej osoby, aby uzyskać dostęp do nieznanej powierzchni. 

Jasne, złote loki opadły do tyłu, rozpływając się po kartkach rozrzuconych niedbale na drewnianym blacie. Dzięki temu złotawy znak na jasnej szyi odsłonięty został dla oka, pozwalając Kaey'i przyjrzeć się z zamiłowaniem konturom wyrytej gwiazdy. Kiedy granatowe oko oglądało z uwagą nowy skarb, Albedo poruszył się niespokojnie w miejscu, roztrząsając białe kartki wokół siebie. Zanim jednak jakiekolwiek słowo zdążyło wymsknąć się z czerwonych, przygryzionych ust, z gardła upstrzonego jasną gwiazdą wydobył się cichy jęk. 

— Kto by przypuszczał, że zaledwie tak niewinny dotyk wywoła aż takie reakcje u naszego ukochanego Kapitana — wypowiedział z zadowolonym uśmiechem mężczyzna, zmniejszając dzielącą ich odległość tak, aby być w stanie usytuować swoje usta tuż przy jasnej, nieskalanej szyi blondyna. 

— W-wątpliwym jest, aby ktokolwiek uznał to za "niewinny dotyk", jak to, ah... Stwierdziłeś — odparł między krótkimi, raptownymi westchnięciami, próbując uciec od ciepłego oddechu muskającego jego skórę. Ciemne wargi wędrowały tuż przy wyróżniającym się jabłku Adama, dokuczliwie przejeżdżając po nim językiem w trakcie kiedy przełykał ślinę. 

Tuż po tym kiedy powieki alchemika zamknęły się, zakrywając ciemny sufit stanowiący jedyne stałe miejsce w całym tym chybocącym się świecie, pocałunki, którymi tak bogato obdarzał go Kaeya, powoli zwolniły tempa, zjeżdżając z czasem coraz niżej. W końcu na powrót powstała między nimi przestrzeń, uderzając ich obojga różnicą temperatur. Jednak zimne dłonie jego partnera nadal usytuowane były na jego bokach, utrzymując go w miejscu, jakby już zaraz miał wstać z miejsca i zniknąć w chłodnych odmętach Dragonspine'a. 

Teraz jednak przesunęły się aż do jego klatki piersiowej, zatrzymując tuż w miejscu bijącego serca. Wybijany przez nie rytm grzmiał tuż pod koniuszkami palców Kaey'i, kiedy druga ręka rozsunęła biały materiał koszuli, odsłaniając więcej jego nieopalonej, czystej skóry. Dotyk, mimo że należał do osoby z osobliwie niskim poziomem ciepła, rozgrzewał każdą jego pojedynczą komórkę, powodując, że w jego ciele pojawiały się niewielkie fajerwerki, wybuchające serotoniną i adrenaliną. 

— C-chwila! — rzucił w końcu blondyn, wysuwając swoją dłoń do przodu. Granatowe oko od razu rozszerzyło się w strachu, a jego ciało przylegające do Albedo napięło się w ostrzeżeniu. Zapach zapalonych świec i brak tlenu mieszały mu w głowie, sprawiając, że czuł zdecydowanie zanadto. Zarazem jednak jego ciało krzyczało o więcej, twierdząc, że dotychczasowe działania mężczyzny nie były wystarczające. 

— Coś się stało? Zawsze możemy przerwać, jeśli nie czujesz się komfortowo... — Głos Kaey'i odbijał się delikatnym echem po pokoju, zapełniając ciszę tuż po, jakże niemoralnych, dźwiękach, które przed chwilą rozgrywały się całą orkiestrą, łącząc w sobie dwa idealnie współgrające instrumenty. 

Zawahanie u ciemnowłosego w przeciągu zaledwie paru chwil zamieniło się w zadowolony pomruk wyrwany z gardła tuż po tym, kiedy dwie jasne dłonie przyciągnęły czerwoną twarz do ciebie, łącząc ich usta w kolejnym, nieśpiesznym pocałunku. Dłoń Kaey'i ponownie przesunęła się po bladej skórze, ściągając z ramion delikatny materiał, pozostawiając ją nagą na blacie. W tym czasie pocałunki przesunęły się na jego pierś, składając na niej niezliczoną ilość niewielkich zdobień. A kiedy jego palce w końcu skończyły swoją wędrówkę, zatrzymały się na nadgarstku, wplatając się powoli między knykcie Albedo.  

Po czym oboje splatali swoje dłonie, aby w blasku świec złączyć dwie osoby. 

❝APOLOGY❞ genshin impact ships oneshotsWhere stories live. Discover now