47- KOSZMAR

601 21 7
                                    

Alora Lin

Obudziło mnie uczucie, że ktoś szarpie moje prześcieradło.  Zamrugałam kilka razy, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że Wielkie Jezioro jest zabarwione na ciemnozielono.  Musi być jeszcze kilka godzin do wschodu słońca.

  Zamknęłam oczy, próbując ponownie zasnąć tylko po to, by kołdra została ze mnie zerwana.  Jęknęłam, wbijając twarz w poduszkę, gdy próbowałam naciągnąć na siebie prześcieradło. 

Draco dużo się porusza podczas snu i to zwykle dlatego, że często miewa mokre sny.  Nie jest niczym niezwykłym, że budzę się w środku nocy, słysząc dźwięki, jak jęczy moje imię lub przyciska swój wybrzuszenie do mojego tyłka.

Odetchnęłam głęboko, próbując zagłuszyć dźwięki jego skomlenia, gdy próbowałam ponownie zasnąć. 

Kiedy wszedłam w stan senności, natychmiast zostałam pobudzona, gdy usłyszałam cichy płacz, a po nim urywane oddechy.

Zmarszczyłam brwi, przewracając się, by zobaczyć Draco pokrytego potem i jego twarz wykrzywioną z niepokoju.

– Draco?  – zapytałam, przysuwając się do jego boku i kładąc rękę na jego ramieniu.

- Alora – powiedział przez sen, rzucając się, jakby próbował wyciągnąć do mnie rękę i wciągnąć mnie z powrotem w swoje ramiona. 

„Drako!”  Podniosłam głos, potrząsając jego ramionami, próbując obudzić go z koszmaru.

– P-proszę – szlochał.  "Nie zostawiaj mnie." 

- Draco, obudź się – zbliżyłam usta do jego ucha, lekko poklepując go po policzku, zanim w końcu się obudził. 

Usiadł, próbując odzyskać oddech, gdy jego klatka piersiowa unosiła się gwałtownie.  Kosmyki włosów przykleiły mu się do czoła, a pot spływał po jego nagiej piersi.

– Draco – wymamrotałam, kładąc rękę na jego ramieniu.

Spojrzał przez ramię, patrząc na mnie drżącymi oczami. „Jesteś tutaj…” Odetchnął z ulgą. „Myślałem, że cię straciłem”.

Rzucił się na mnie, owijając ramiona wokół mojej talii i wbijając twarz w zgięcie mojej szyi.  Poczułam smugi łez spływających po moich ramionach, gdy szlochał, wydając najbardziej rozdzierające gardło krzyki, jakie kiedykolwiek słyszałam.

– Nie straciłeś mnie. Jestem tutaj, kochanie – powiedziałam pocieszającym głosem.  Jedną ręką przeczesałam jego włosy, a drugą narysowałam kółka na jego plecach, próbując go uspokoić. 

Chyba nigdy nie widziałam, żeby Draco załamał się w ten sposób i na pewno nie chcę, żeby to się powtórzyło.

- P-proszę, nie zostawiaj mnie – wypalił pomiędzy szlochami.  W tym momencie zaczynał czkać, a jego zwykły głęboki i pewny siebie głos wydobył się słaby i stłumiony na mojej piersi: „Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił”.

Nie mogłem sobie wyobrazić, co mogło mi się przydarzyć w jego koszmarze, że miał taką reakcję.  Trzymałam go bliżej siebie, zacieśniając uścisk na nim, gdy pochyliłam się, by złożyć długotrwały pocałunek na czubku jego głowy. – Nie zostawię cię, Draco. Obiecuję.

Pozostaliśmy w tej pozycji, dopóki jego szloch nie zamienił się w pociąganie nosem.  Potarłam kciukiem jego plecy, czekając, aż uspokoi się jego nierówny oddech.  Draco od czasu do czasu zmieniał pozycję, wtulając głowę głębiej w moją klatkę piersiową lub zaciskając uścisk wokół mojej talii.  Jego łzy i pot zmoczyły moją koszulę.  Byłam pewna, że ​​on i ja odczuwaliśmy zbyt duży dyskomfort, żeby móc ponownie zasnąć.

𝐌𝐮𝐟𝐟𝐥𝐢𝐚𝐭𝐨 (𝐃𝐫𝐚𝐜𝐨 𝐌𝐚𝐥𝐟𝐨𝐲)Where stories live. Discover now