Diluc || Obietnice po północy

624 60 5
                                    

MikaNamis, podano do stołu.

◇ ──────── ◇

— Dziękujemy, do widzenia!

Odpowiedziałaś uśmiechem na pożegnania, kroki klientów wydawały się niesamowicie ciężkie, gdy wychodzili z tawerny. Zarówno odwiedzający jak i artyści występujący na scenie, wszyscy zebrali się dawno do domów, upici swoimi aromatycznymi napojami. Zapach alkoholu został za nimi. Powoli zaczęłaś gasić świeczki ze stołów, każdy z nich przecierając wilgotną ścierką.

Diluc rzucił ci spojrzenie znad lady, jego rubinowe oczy zamigotały, jakby płonął w nich ogień. Skończył czyścić ostatni kufel i odwrócił się do ciebie plecami, odkładając naczynia na ich miejsca na półkach.

Nie mogłaś oprzeć się znużeniu po kilkugodzinnej pracy. Dzisiaj pozostawano godziny dłużej niż zwykle – ktoś coś świętował, ale z rozmów nie udało ci się wychwycić co – i już pod sam koniec wpatrywałaś się błagalnie w zegar, jakby jego tykanie miało ich wszystkich wygonić. Bolały cię stopy, letni upał wieczoru zaczynał ustępować nawet w budynku i z przyjemnością wychyliłaś się przez okno. Na dworze było chłodniej.

— [Imię].

Natychmiast odwróciłaś głowę, poznając zdecydowany ton i spotykając spojrzenie, które większość ludzi uznałaby za onieśmielające.

Oczy Diluca były osobliwe. Jak czerwone kryształy, które nieustannie świeciły. Jego źrenice były gradientowe jak u dojrzewających pomarańczy i widziałaś, jak zwężają się z niezadowolenia i powiększają z ciekawości lub czułości.

... Jego źrenice zawsze były duże, kiedy na ciebie patrzył, nawet teraz, gdy wykrzywiałaś się z niezadowolenia po męczącym dniu.

— Możesz wracać już do domu, [Imię] — powiedział niegłośno, i chociaż stałaś po drugiej stronie tawerny, słyszałaś go głośno i wyraźnie. Jedynie tykanie zegara akompaniowało jego słowom, ale szybko przyzwyczajano się do jego dźwięku i o nim zapominano. — Jutro możesz sobie wziąć wolne. Znajdę zastępstwo.

— Ach, nie ma takiej potrzeby — zaprotestowałaś, na co Diluc niemal zmarszczył brwi. Musiałaś powstrzymać chęć ziewnięcia, bo twoje słowa straciłyby na wiarygodności. — Kilka godzin snu mi wystarczy... Trzy zalicza się do kilku, nie? — dodałaś przyciszonym głosem.

Diluc wyszedł zza lady, pomagając ci wywracać krzesła na stół, aż w końcu chwyciłaś miotłę. W takich momentach tawerna wydawała ci się o wiele większa niż zwykle, i chociaż przy Charlesie nie wahałaś się na to skarżyć, w obecności Diluca narzekałaś na deski jedynie w myślach.

— Musisz odpocząć, jeżeli nie chcesz stracić na swoim uroku — powiedział, nie po długiej milczeniu. Nie brzmiał tak stanowczo jak gdy klienci byli dookoła, więc łatwiej było ci się zrelaksować; czasem nie potrafiłaś się powstrzymać od kornego przekomarzania.

— 'Uroku'? Hm! Czy właśnie przyznałeś, że jestem urocza? — zatrzepotałaś rzęsami, naśladując kilka klientek, które przychodziły nie dla drinków, ale dla Diluca. Zawsze prychały i wychodziły, gdy to Charles stał za ladą. Wtedy komentowałaś, że w końcu odkryły, że każdy barman w tawernie jest dla nich na zbyt wysokim poziomie, na co Charles tylko się uśmiechał.

— ...Jesteś urocza — powiedział najłagodniejszym tonem jakiego u niego jeszcze nie słyszałaś. Wytrącił cię z równowagi, przez co prawie upuściłaś miotłę, którą trzymałaś w rękach. Diluc nie spuścił z ciebie wzroku, więc nie mógł nie zauważyć jak na twoich policzkach pojawia się zawstydzenie, a usta rozciągają się od ucha do ucha. — ...Przestań się tak do mnie uśmiechać.

— Jeżeli nie chciałeś widzieć mojego uśmiechu, trzeba mi było tego nie mówić! — odpowiedziałaś ze słyszalną radością w głosie. Czując, że zaraz zemdlejesz z przejęcia, powędrowałaś do drzwi i obróciłaś się dopiero, gdy w nich stanęłaś. — Do widzenia, Diluc! Jutro i tak przyjdę do pracy. Nawet nie zasnę, dopóki nie powtórzysz mi tych słów, w dzień, bo teraz martwię się, że śnię.

Z tymi słowami wyszłaś z tawerny. Nie mogłaś zobaczyć jak Diluc przykłada sobie rękę do czoła, rozmyślając co jutro powinien ci powiedzieć.

...Chociaż nie, on już był zdecydowany od miesięcy. On wiedział, co chce powiedzieć.

Myślę... że cię kocham.

◇ ──────── ◇

Mam nadzieję, że herbata smakowała.
Zapraszam ponownie!

𝕂𝕒𝕨𝕚𝕒𝕣𝕟𝕚𝕒 𝕡𝕖𝕝𝕟𝕚 𝕜𝕤𝕚𝕖𝕫𝕪𝕔𝕒 ~ anime one-shot [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz