|Zguba |

28 5 0
                                    

Tej nocy śnił mi się mały chłopiec ,był naprawdę realistyczny, i jedna mniejsza od niego dziewczynka jej śmiech odbijał się echem w mojej głowie kilka sekund po przebudzeniu,później jakby się oddalał..otworzyłam oczy widząc za oknem już promienie słońca a na zegarze wybija 9:00. Nawet wcześnie jak na mnie,kiedyś spałam aż do 12:00. Może to dlatego że tu nie ma tak grubych zasłon i promienie przez Stark Tower dostają się bez problemu przez lekka tkaninę,powiewającą przez lekko uchylony balkon,który zostawiłam przed pójściem spać. Jarvis poinformował mnie o przygotowanym śniadaniu przez Jane i Natashe,sztuczna inteligencja Tone'go zrobiła na mnie największe wrażenie,kto by pomyślał że da się coś takiego stworzyć. Po porannej toalecie,założyłam że będzie dziś bardzo ciepło zgłaszcza że mamy lato,założyłam więc zieloną koszulkę i czarne spodenki,do tego białe skarpetki i czarne buty,włosy zostawiłam rozpuszczone.
-Dzień dobry wszystkim-powiedziałam wchodząc do salonu gdzie odbywało się śniadanie,wszyscy już siedzieli na swoich miejscach wzrokiem odszukałam Jane siędząca obok Thora.
-Jak ci się spało kwiatuszku?-powiedz Stark klepiąc miejsce obok siebie.Nie mając nic przeciwko usiadłam obok Starka będąc na przeciwko Jane,Thora i Steve. Obok siebie miałam Starka i Natashe,obok Nataszy siedział Bruce i Clint.
-Bardzo dobrze,gdybym mogła zostałabym w tym łóżku chyba na zawsze- powiedziałam uśmiechając się przy okazji nakładając sobie śniadanie.
-Przecież cię nie wyganiam-powiedział Stark przeżuwając już swoje śniadanie- Właściwie to szukam asystentki, co ty na to? Później jeżeli nauczysz się walczyć..kto wie może stworzę dla ciebie jakieś gadżety i będziesz walczyć razem z nami-w tym momencie zatkało mnie jak i Jane,Thor za to popierał ten pomysł,widziałam jak z radości trenowania kogoś nowego,oczy Natashy się zaświeciły z ekscytacji. Wszyscy popierali pomysł Tone'go a to się rzadko zdarza według Clinta.
- A co z Pepper panie Stark?-powiedziała Natasha lekko mu dogryzając. Mam wrażenie że ona doskonale wie coś o czym my nie wiemy.Stark tylko prychnął.

-Jane? Co o tym myślisz- skierowałam swoje spojrzenie na Jane tylko ona wydawała się być nieobecna.
-Cóż... Będzie mi ciebie brakować w domu,ale myślę że to dobry pomysł,tutaj masz szansę się rozwinąć z avengersami,liczę że dobrze się nią zaopiekuje się a ty-zwróciła się do Thora-masz mieć na nią oko.Thor energicznie pokiwał głową.
Zaśmiałam się na tą prośbę? Groźbę? Nawet sama nie wiem jak to nazwać.
-Ok, Tony zgadzam się-powiedziałam po czym wszyscy się ucieszyli.Rozmawialismy jeszcze trochę,po czym zabraliśmy się za sprzątanie,odnośnie mojej pracy mam zacząć od jutra a Stark pokaże mi co i jak, oczywiście jak to ja nie mogłam się doczekać. Jak i również treningami z Natasha.
-No kochani co powiecie na mały wypad do-i w tym momencie Stark nie mógł dokończyć zdania gdyż włączył się alarm a na telewizorze pojawiła się mapa New Yorku.
-Panie Stark-odezwał się głos Jarvisa wszyscy  spojrzeliśmy na ekran który wyświetlał mapę miasta i jeden czerwony punkcik który wyróżniał się na tle innych neutralnych punktów.-Pan Luferson właśnie został zlokalizowany w pobliżu centrum miasta tak ogłosił Jarvis.
-To ta czerwona kropka,to mój brat?-zdziwił się Thor.
-Tak specjalnie wprowadziłem jego dane,więc jak tylko postawi nogę w Nowym Yorku od razu się o tym dowiemy tak jak teraz-uśmiechnął się z wyższością Stark widać że był zadowolony z tego pomysłu.
-Dzięki Jarvis-dopowiedział jeszcze Stark.
-Ekipa zbieramy się!-krzyknął Stark po czym przywołał swoją zbroje,reszta pognała w jego ślady. Wszyscy zebrani ruszyli złapać Lokie'go za to my z Jane narazie zostałyśmy na miejscu,Jarvis włączył nam wiadomości gdzie jakaś reporterka nagrywała całe zdarzenie,widziałam Avengersów,ale za nic nie potrafiłam odszukać Lokie'go,było za dużo ludzi a Loki znajdował się w budynku z tego co mówiła Jane budynek ten jest ważny i chroni coś na czym zależy Lokie'mu.
-Jane a tak właściwie to na czym mu tak zależy?-zapytałam mając nadzieję że Jane zna mniej więcej od Thora czego tak strasznie starają się chronić
-Wiesz z tego co mi wiadomo, rząd ukrywa kamień który mieli chronić Avengersi,przed złymi ludźmi takimi jak Loki,podobno ten kamień ma ogromną moc,potrafi przenieś człowieka w wybrane miejsce,a także zwiększa siłę magiczna osoby która go posiada,nie jestem pewna,ale dzięki niemu można też podróżować w czasie...tak myślę-powiedziała Jane.
-Rozumiem- odpowiedziałam wstając by rozprostować trochę kości,wyszłam na balkon. Chwilę myślałam co by zrobił z kamieniem gdyby go złapał...a może gdybym poprosiła Starka to by mi go pożyczył...jeżeli cofnęła bym się w przeszłość...wtedy wszystko bym sobie przypomniała. Odwróciłam się nagle słysząc Jane która zaczęła mnie wołać.
-Co się stało?- weszłam do pomieszczenia i podchodząc do kanapy,zauważyłam że zamiast dziennikarki jest czarny obraz.
-Właśnie to co widzisz,nagle w całym tym zamieszaniu laser Starka trafił w kamerę,ale chyba Thor rzucił młotem w Lokie'go- słysząc te słowa poczułam dziwne uczucie w klatce piersiowej,złapali go? Naprawdę im się udało?Co z kamieniem? Chyba go nie złapał skoro sam został powalony przez Thora. Niedługo po tym znowu telewizor zaczął działać a dziennikarka poinformowała że Avengersom udało się złapać złoczyńcę i zmierzają z nim do siedziby Starka.Siedziałam jak na szpilkach oczekując ekipy bohaterów z powrotem,za to Jane ucieszona poszła zrobić coś do jedzenia sądząc że po takiej walce na pewno Thor zrobi się głodny, wszyscy się cieszyli...tylko dlaczego ja nie podzielałam ich entuzjazmu? Coś jest ze mną chyba nie tak...
- A nie mówiłem że zguba się znajdzie-wszedł Tony radosnym krokiem w stronę baru z alkoholami,polał każdemu po szklance. Widziałam że reszta odczuła ulgę ,ale jest jedna osoba która chyba czuje tak samo jak ja...
-Thor?-podeszłam do gromowładnego-wszystko ok?-spytałam siadając z boku,reszta nawet nie zauważyła nieobecności Thora przy barku,pewnie oni też rozumieją że sytuacja u nich wygląda nieco skompilowanie...skorzystałam z okazji że Jane poszła szykować przekąski i przysiadłam się do Thora.
-Tak, tak jakby..z jednej strony cieszę się że Loki już nikomu nie zagraża ale..to jednak mój brat-westchnął patrząc przed siebie.
-Na pewno nie jest ci z tym łatwo,ale ja zawsze będę żeby was wspierać,może jeszcze będzie dobrze,tego nie wiemy-powiedziałam kładąc mu rękę na ramieniu.
-Nas?-zapytał.
- Tak,ciebie i Lokie'go-usmięchnęłam się do Thora. Z zaskoczenia mocno mnie przytuli.
-Lily jesteś mi jak siostra-powiedział przytulając mnie,ma mocny uścisk,prawie traciłam powietrze.
-cieszę się Thor- powiedziałam kiedy mnie już puścił.
-A tak po za tym gdzie zamkneliście Lokie'go?-spytałam.
-Stark stworzył dla niego kopułę pod warsztatem,jest jeszcze jedno piętro tam właśnie znajduje się Loki,założył mu na rękach pierścień który blokuje jego moce,w taki sposób że stamtąd nie ucieknie,a ja za niedługo będę musiał zabrać go przed tron Odyna..-spojrzał się ze smutkiem w moją stronę.
-Co zrobi mu Odyn?-czułam w tym momencie strach,wiem z opowieści Thora że nie pobłaża nawet rodzinie,wydaje sprawiedliwe sądy.
- Szczerze obawiam się najgorszego..-Powiedział-może gdyby jeszcze  powiedział że żałuję i że chce się poprawić...może za pomocą naszej matki udało by się go ocalić-dokończył zauważając Jane,uśmiechnął się w jej stronę. Ja zamyślona wstałam dziękując za rozmowę i za drinka którym próbował mnie poczęstować Stark,powiedziałam reszcie że czuje się śpiąca i pożegnałam się z nimi idąc na górę do pokoju pogrążona w myślach o Lokim. Może to dziwne ale czuję że powinnam do niego iść...Ale dlaczego?
-kurczę-szępnełam siadając na łóżku i przypominając sobie że zapomniałam zapytać Thora co się stało z kamieniem i gdzie teraz jest. Zamknęłam oczy próbując  się wyciszyć,aż w końcu wyszłam na balkon na świerże powietrze,popatrzyłam na księżyc święcił dzisiaj mocniej nic zwykle a gwiazdy świeciły mocniej rozświetlając cała Panoramie New Yorku. Czułam lekki powiew chłodnego wiatru a jako że byłam w spodenkach przeszła mnie gęsią skórka. W tym momencie poczułam coś dziwnego,nie umiałam tego opisać jakby fala czegoś magicznego rozeszła się po całym moim ciele. Moje włosy uniosły się lekko do góry za sprawą silniejszego wiatru.
-miło cię znowu widzieć pani-usłyszałam tajemniczy głosik był bardzo dziewczęcy i melodyjny, tuż obok mnie lekko się wystraszyłam nic nie widząc zupełnie jakby nikogo tam nie było.
-kim jesteś?dlaczego cię nie widzę-zapytałam rozglądając się na wszystkie strony.
- jestem po to by być przy tobie i ci służyć,nareszcie  twoja magia pomału się budzi,dlatego nie ujrzysz mnie i nie poznasz,ale przyjdzie czas kiedy wszystko się wyjaśni a ja zawsze będę przy tobie,wystarczy że uwierzysz w swoją magię a ja się pojawię..-mówiła bardzo wyraźnie,a ja nadal nie mogłam uwierzyć w to co słyszę,gdyż widzieć nie było mi dane.
- zanim przestanę cię słyszeć,czy dobrze robię chcąc pomóc komuś,kto prawdopodobnie nie chce pomocy,od nikogo,ale czuję że powinnam spróbować mu pomóc-zapytałam głosu mając nadzieję że jeszcze mi odpowie....
-Ah! Mówisz o paniczu Lokim..sądzę pani że to dobry pomysł rób tak jak podpowiada ci serce a ja zawsze służę radą...-mimo że słyszałam ten głos pierwszy raz czułam że go znam i skąd ona znała Lokie'go?
-zaraz..skąd znasz Lokie'go?zapytałam poruszona tym znaczeniem.
-Niestety pani czuję że za chwilę zniknę..ale nie żegnamy się, jeszcze się zobaczymy moja pani..-coraz ciszej słyszałam ten cieniutki głosik znikający wraz z podmuchem kolejnego silniejszego wiatru...nogi się pode mną ugięły sprawiając że klęczałam na kolanach wpatrując się w miejsce skąd dochodził znajomy mi głos. Dziewczęcy głos mówił żeby iść za głosem serca..czułam cały ciałem by złożyć wizytę Lokie'mu i cos mi mówiło że nie powinnam tego żałować pod żadnym pozorem. Wstałam lekko się chwiejąc,podeszłam do szafy ubierając cieplejsze ubrania,nałożyłam niebieski sweter i czarne długie dresy. Z racji że było już grubo po dwunastej w nocy musiałam cicho stąpać po schodkach przez salon aż do końca korytarza i do windy. Z racji tego że było ciemno,użyłam latarki z telefonu,idąc przez salon musiałam zgasić,gdyż niespodziewanie zostałam grupkę śpiących Avengersów w salonie,no oprócz Jane i Thora oni raczej bez problemu trafili do pokoju. Stark leżał na kanapie wraz ze Steven w nogach rozłożył się Clint Barton zastał na krześle opierając się o blat i w ręce mając pusta szklankę za to Natasha rozłożyła się na fotelu do góry nogami...nie chce wiedzieć jak to się stało. Ze zduszonym śmiechem przeszłam przez salon nacisnęłam guzik windy najciszej jak potrawiłam,po czym wsiadłam do windy,znalazłam guzik ostatniego piętra prowadzącego do Lokie'go jakoś dziwne że nie był specjalnie ukryty,wzruszyłam na to ramionami po czym winda ruszyła w dół. Teraz jak nigdy czułam bicie swojego serca z każdym kolejnym piętrem czułam jak szybciej biję. Widna rozsunęła się na najniższym piętrze całego Stark Tower,nieco niepewnie przekroczyłam próg windy. W tym pomieszczeniu było zimno zupełnie jak na dworze,czy to normalne? Co dziwniejsze paliło się światło było one przyjemne dla oczu,ale jak ktoś by zasnął ze świecącym się światłem?,ja preferuję ciemniejsze miejsca,no ale cóż. Pomieszczenie było dość szerokie najpierw szłam długim prostym korytarzem aż natrafiłam na stalowe drzwi,obok nich był czerwony przycisk.Nacisnęłam go,po czym drzwi poszybowały w górę odsłaniając pomieszczenie na środku była wielka szklana...

Remember me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz