|Przeszłość|

27 3 0
                                    

                                   LOKI

Nigdy nie chciałem władać Midgardem. Nigdy nie chciałem zabijać. Nigdy nie chciałem ranić. Chciałem tylko kochać i być kochanym,ale nawet tyle nie było mi dane.
Od dziecka, tylko z jedną osobą potrafiłem się dogadać i tylko do niej żywiłem prawdziwą sympatię. Miałem nadzieję,że dane będzie mi z nią żyć do końca świata.

Pierwsze spotkanie pamiętam do dziś...

Mieli nas odwiedzić władcy nocy,król i królowa Muspelheim i ich jedyna córka. Nigdy nie lubiłem tłumów,więc kiedy zauważyłem,że goście dotarli na miejsce,poszedłem ukryć się do ogrodu. Usiadłem pod drzewem,wiem,że to niegrzecznie z mojej strony,ale czułbym się tam zbędny,ja wolałem ciszę i spokój,lubiłem przebywać w bibliotece to jedyne miejsce gdzie było cicho, oprócz ogrodu,tam też lubiłem przebywać. Oparłem się o korę wielkiego drzewa,które stało na końcu ogrodu,zamknąłem oczy słuchając dźwięków natury,czułem jak wiatr delikatnie szarpie moje włosy. Chwilkę tak leżałem,aż poczułem że ktoś zasłonił mi słońce.Czułem,że ta osoba pochyla się nade mną,pachniała maliną. Otworzyłem oczy. I w tym momencie ją zobaczyłem, z uśmiechem patrzyła prosto w moje oczy,jej wyglądały jak czerwone diamenty,które migocą w świetle księżyca.
-Witaj,jestem Luna-widząc,że zmieniłem pozycję na siedząca,ona uklękła na dwa kolana przede mną,wystawiła swoją bladą, drobną dłoń w moją stronę.
-Loki-powiedziałem lekko odwzajemniając jej uśmiech, po czym lekko uścisnąłem jej dłoń. Jej białe włosy były związane w warkocz,ale wiatr zdąrzył rozwiać kilka kosmyków na boki.
- ładny ogród-powiedziała i usiadła bardziej obok mnie.
-Moja matka dba o niego od kąt pamiętam,dlatego jest bardzo zadbany-powiedziałem i za pomocą magii przywołałem kawałek róży,która znajdowała się niedaleko nas,urwałem delikatnie sam kwiat i wplotłem jej po lewej stronie włosów.
Uznałem,że czerwony bardzo jej pasuje,a jej oczy tylko podkreślały jej piękna urodę.
-Dziekuję, będę o niego dbała-powiedziała zachwycając się drobnym gestem z mojej strony. Kiwnąłem na zgodę.
Spojrzałem na jej drugą rękę,było na niej niespotykane znamię. Miało kształt księżyca a wokół niego różne konstelacje i gwiazdy.
Długo rozmawialiśmy,lubiła czytać,nawet kilka powieści znała o wiele lepiej ode mnie.
Opowiadała mi, jakie małe dowcipy robiła swojemu ojcu,gdy ten nie chciał poświęcić jej kilka minut uwagi. Uśmiałem się w tamtym momencie jak nigdy,oboje lubiliśmy psocić,nie wyrządzając przy tym nikomu krzywdy. Opowiadaliśmy nawzajem swoje małe psikusy,potem pokazywałem jej kilka sztuczek,jak sprawić by roślinka zakwitła,przywołać kilka kulek z wody które tańczyły razem z nią.
-Loki,zatańcz ze mną- po czym chwyciła za obie mojej ręce,śmiejąc się radośnie,tańczyliśmy wokół wodnych kul,które ruszały się wraz z naszymi ruchami. W tym momencie poczułem,że mimo wieku kiedy dorosnę i stanę się dorosłym księciem ona będzie moja księżniczką, którą będę chronił nad życie. Cały dzień spędzaliśmy razem, chowając się przed Thor'em który uporczywie nas szukał a kiedy przyszło się rozstać,widziałem,że posmutniała.Przytuliłem ją najmocniej jak mogłem.
-Jeszcze się spotkamy księżniczko-szepnąłem do jej ucha,usłyszałem jak delikatnie się zaśmiała, po czym kiwnęła delikatnie głową odsuwając się. Słyszałem jak nasze matki,rozmawiają o tym jak razem uroczo wyglądamy, wtedy pierwszy raz w życiu stwierdziłem, że się z czymś zgadzam.
Od tąd,Luna zaglądała do nas prawie codziennie,robiliśmy różne psikusy straży i kilka Thor'owi. Nie kiedy przesiedzieliśmy całe dnie w bibliotece, czytając książki i dzieląc się swoimi opiniami,mimo,że nigdy nie lubiłem dziewczyn,ta skradła moje serce od razu. Może los nareszcie dał mi kogoś z kim będę nareszcie szczęśliwy. Nie sądziłem,że los kiedyś mi ją odbieże.

To był normalny dzień,który spędziliśmy jak zawsze razem,ciesząc się sobą, będąc jedynie w swoim świecie i nie wpuszczając do niego nikogo. Byliśmy jeszcze dziećmi,więc wyszliśmy z naszymi matkami,które chciały pochodzić po Asgardzkim rynku odwiedzając różne targi. Wiedzieliśmy,że razem nic nam nie będzie, więc oddaliliśmy się w stronę wielkiej fontanny, którą Luna chciała bardzo zobaczyć,kiedy nasze matki były zajęte podziwianiem sukiennych tkanin.
-Spójrz Loki jaka wielka..-powiedziała z zachwytem dotykając strumienia wody,przez co trochę się opryskała.
-Tak,faktycznie duża-odpowiedziałem biorąc na rękę trochę wody i ochlapując Lunę. Dziewczyna zaskoczona pisneła.
-Loki!- krzyknęła nabierając w ręce więcej wody-juz po tobie-po czym i mnie z moczyła. Po tym zaczęła się prawdziwa walka,kiedy byliśmy już zmęczeni by się nawzajem chlapać, usiedliśmy obok cali przemoczeni na pobliską drewnianą ławkę.
- Uwielbiam spędzać z tobą czas Loki-powiedziała wyciskając wodę z mokrych włosów. Zaskoczony jej szczerością zarumieniłem się lekko.
-I do tego uwielbiam jak się rumienisz..-szepnęła wprost do mojego ucha,po czym delikatnie dotknęła mojego policzka swoimi ciepłymi ustami.
-Też cię lubię Luna-powiedziałem wiedząc,że tym razem to ją obleje rumieniec i miałem rację. Złapałem ją za rękę sugerując byśmy już wracali,przytakneła i nieśmiało założyła włos za ucho. Może byliśmy jeszcze za młodzi, by rozumieć,że to co czujemy to miłości,ale wiedzieliśmy jedno,chcemy spędzać ze sobą czas,i być przy sobię. Nasze matki niespecjalnie były zadowolone,że jesteśmy cali przemoczeni ,ale jak tylko zobaczyły,że trzymamy się za ręce, od razu się uśmiechnęły i wymieniły tylko im znane spojrzenie...

Remember me?Donde viven las historias. Descúbrelo ahora