|Problem |

25 4 0
                                    

Jutro czeka nas dzień pełen niespodzianek....

Dzisiaj pełna energii wstałam z łóżka, widząc gorące promienie słońca, zdecydowałam się ubrać dziś lekką sukienkę,była biała w zielone kwiatki,wyglądała naprawdę ślicznie,do tego założyła czarne trampki,włosy zostawiłam rozpuszczone robiąc z tyłu jeden warkoczyk,wyszło nie najgorzej. Spojrzałam się w lustro,widać było moje znamię,sukienka miała długie rękawy,ale przezroczyste,małe kwiatki tylko gdzie niegdzie go zasłaniały,ale był widoczny,no i te moje oczy....stałam chyba z 15 minut decydując czy nadal potrzebuje soczewek,narazie zrobiłam lekki makijaż,ale czy naprawdę będzie w porządku,jeżeli nie założę soczewek?....Czy to będzie jednak  problemem?.
-Lily, jesteś tu?-usłyszałam lekkie pukanie do moich drzwi
-Tak,wejdź jestem w łazience-odpowiedziałam,rozpoznając głos Natashy,pozwoliłam jej wejść przez co drzwi otworzyły się,słyszałam jej kroki które były coraz bliżej. Jeżeli ona już podejrzewała,że noszę soczewki,nie bez powodu,może mi doradzi co powinnam z tym zrobić,jestem pewna że ona jak nikt inny nie będzie mnie oceniać.
-No,no,wyglądasz prześlicznie-odpowiedziała stając we framudze drzwi od łazienki,stałam do niej bokiem,wzrok wlepiając w podłogę,przez co,nie widziała ich koloru. Albo teraz,albo nigdy.
-Lily? W porządku?-zapytała,gdyż patrzyłam w podłogę nie odzywając się. Wtedy podniosłam głowę,odwracając się,stojąc z nią twarzą w twarz. Chwilę na siebie patrzyliśmy,widziałam nagłe zdziwienie,po czym przybrała naturalny wyraz twarzy.
-To dlatego nosisz soczewki?-zapytała,a jej twarz wyglądała na zmartwioną,podeszła bliżej dotykając mojego policzka. Mimowolnie uśmiechnęłam się lekko kiwając głową.
-Bałam się,dlatego od małego Jane mówiła, że z soczewkami nikt nie uzna mnie..-mówilam szeptem wiedząc że uważnie mnie słucha.
-Za coś dziwnego?-dokończyła za mnie zdanie,znów pokiwałam głową na tak. Pomału przytuliła mnie z całej siły,wiedziałam że chcę dodać mi otuchu.
-Tutaj możesz być sobą Lily, nikt nigdy tak o tobie nie pomyśli,przez swoje talenty i wygląd jesteśmy właśnie wyjątkowi,specjalni i jedyni w swoim rodzaju,powinnaś być z tego dumna-odpowiedziała po czym odsunęła się dając mi odetchnąć. Wzruszyłam się,przez co kilka łez popłynęło mi po policzku obydwie uśmiechnełyśmy się do siebie.
-Dziekuję..-odpowiedziałam pełni odzyskując nadzieję,na leprze dni-czy to w porządku,nie zakładając więcej tego gówna?-zapytałam po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem
-Zdecydowanie lepiej ci w czerwieni-powiedziała Natasha,łapiąc mnie za rękę i zaprowadzając na śniadanie,które nam naszykowała. Nie zakładałam soczewek i już nigdy,postanowiłam ich nie zakładać.
Weszłyśmy w dobrych humorach do kuchni,po czym zjedliśmy przysznę śniadanie.
- Witam moje dwie piękne kobiety!-krzyknął Stark przemierzając kuchnie w poszukiwaniu prawdopodobnie kawy.
-Witaj Stark,to kiedy zaczynam pracę?-zapytałam spoglądając w jego oczy.
Lekko zdziwiony,ale nic nie powiedziawszy uśmiechnął się.
-Teraz moja droga Lily, twoją pracą będzie zajęcie się Jelonkiem,jestem pewny że ta praca będzie wystarczającym wyzwaniem-zaparzył sobie kawy i puszczając mi oczko udał się w swoją stronę.
-Do twarzy ci w tym kolorze oczu!-krzyknął jeszcze przez korytarz.
-Widzisz mówiłam-powiedziała Natasha uśmiechając się, odwzajemniłam uśmiech. Reszta ekipy pozytywnie zareagowała na moją zmianę,Steve mówił że nareszcie wyglądam na wolną,cokolwiek to znaczyło,reszta mówiła że nie powinnam tego ukrywać,bo dla nich jestem taka, jaka jestem. Siedzieliśmy wszyscy w salonie oczekując Thora,nie widzieliśmy go od rana,byłam w sklepie, po czym wróciłam i Stark powiedział,że Thor zaraz przyprowadzi Jelonka. Usiadłam w salonie,ten budynek w ciągu kilku dni stał mi się bliski niczym dom i za to byłam wdzięczna Avengersą. Szczerze trochę się stresowałam,nie byłam pewna jak zareaguje ,kiedy dowie się,że będzie próbować go zmienić ziemianka..
Słyszałam jak winda rusza, wiedziałam,że zaraz wejdą przez te drzwi,moje serce biło mocniej im bliżej byłam spotkania z Lokim mimo to, że już go widziałam,to nic nie mógł powiedzieć,teraz będzie czuł się w miarę wolny,mam nadzieję że niezawiode Thora i razem damy radę zmienić jego brata.
Widna się otworzyła,wszedł przez nią Thor trzymający Lokie'go za ramię i prowadząc go wprost do nas,nadal miał zakneblowane usta i kajdany na rękach. Wrócił gniew na Tone'go,ale nic nie odpowiedziałam.
Wszyscy byli wokół mnie zgromadzeni,gdyby coś się stało,ustaliliśmy,że Stark z Thor'em wytłumaczą mu mój plan.
-Cześć Jelonku!-zawołał Stark kiedy znalazł się dostatecznie blisko nas.
-Dobrze wiesz, że raczej ci nie odpowie Stark-odpowiedziała Natasha.
-Tony-zabrałam głos przez co wszyscy popatrzyli na mnie- zdejmij mu to z ust-powiedziałam trochę gniewnie,przez co zdziwił się Stark,za to Natasha uśmiechnęła się. Widziałam,że Thor patrzył się na mnie dziwniej,niż zwykle,zresztą Loki tak samo, nie odrywał ode mnie wzroku,przez co miałam wrażenie że zarumieniłam się lekko pod wpływem jego spojrzenia. Kiedy Stark zaczął zdejmować mu to coś z ust Thor podszedł do mnie.
-Lily?-zapytał podchodząc do mnie.
-Tak Thor?-odpowiedziałam nie wiedząc o co mu chodzi.
-Dlaczego masz czerwone oczy?miałaś wcześniej niebieskie-powiedział nadal spoglądając mi głęboko w oczy jakby się nad czymś zastanawiał.
- To były soczewki,Thor,przepraszam że nie powiedziałam ci wcześniej,to mój prawdziwy kolor od kąt pamiętam-odpowiedziałam zauważając że Stark już prawie pozbył się tego ustrojstwa.
-Rozumiem..jest piękny, pasuje ci-odpowiedział,po czym pokręciło głową jakby odganiał jakieś nieistotne myśli. Nie wiedziałam,ale w tym momencie zdawało mi się że posmutniał...dlaczego?
-Proszę bardzo,możesz znowu mówić,ale tego z rąk ci narazie nie ściągnę-powiedział Stark odsuwając się z narzędziem które zdiął. Loki potrząsnął głową zakaszlając kilka razy.
-Bracie w porządku?-odezwał się Thor stojąc obok Lokie'go.
-W porządku?-za kaszlał znowu-nic nie jest w porządku, i nie nazywaj mnie bratem-odpowiedział siląc się by jego słowa były dość słyszalne. Spojrzał po wszystkich zatrzymując wzrok na mnie. Patrzyliśmy sobie w oczy nie mówiąc nic.
-Dobra wytłumaczmy szybko plan Lily i Thora bo chciałbym jeszcze się napić przed wygłoszeniem wywiadu,dla jakiejś tam gazety-odpowiedział Stark siadając na pobliskim krześle reszta także usiadła ja z Thor'em staliśmy razem z Lokim.
-Plan?-zapytał Loki spoglądając na Thora po teml na mnie.
-Tak, plan i to niezły zobaczysz bracie,-klępnął go w plecy przez co zachwiał się do przodu.Reszta siedziała cicho kiedy my z Thor'em w miarę tłumaczyliśmy nasz wspólny plan,kłamcą o dziwo nam nie przerywał,lecz słuchał uważnie każde słowo,nie wiedziałam co myśli i to było flustrujące.
-Cóż,i to wszystko,reszta zależy od tego czy się zgodzisz-dokończyłam wyczekując na jego reakcje.
- cóż,ten plan nie jest zły,chętnie zobaczę twoje starania, z tego co wiem, nie mam zbyt dużego wyboru-powiedział obojętnie mierząc mnie wzrokiem. Czułam, że zachowuje się dziwnie sztucznie.
-Dobra,więc ja zaprowadzę Lokie'go do pokoju i pokaże mu co i jak,reszta może się rozejść-odpowiedziałam kierując się w stronę windy.
-Nie zapominaj o dzisiejszym treningu na sali!-krzyknęła Natasha.
-Jakbym mogła zapomnieć-uśmiechnęłam się.
- I żadnych brudnych numerów Loki,już dość że, te morelowe stwory zawracają nam głowę-powiedział Stark kierując się do gabinetu ze szklanką wishy. Loki tylko wywrócił oczami kierując się w moją stronę.Thor odprowadził brata wzrokiem.
-mam na ciebie oko!-zawołał po czym drzwi do windy zamknęły się przenosząc nas w górę na najwyższe piętro. Patrzyłam na jego zakneblowane ręce,serce mi się ściskało,ale rozumiałam,że to dla bezpieczeństwa więc nie mogłam nic zrobić.
-Czy ja cię gdzieś kiedyś już spotkałem?-zapytał nagle spoglądając mi w oczy.
-Nie,nie sądzę,inaczej ja na pewno bym cię nie zapomniała-odżekłam zerkając na numerek windy zaraz będziemy na miejscu.
-Zapewne- odrzekł odwracając wzrok i skupiając się na drzwiach.Winda stanęła weszliśmy na korytarz w którym znajdowały się tylko dwa pokoje mój i teraz Lokie'go były obok siebie.
Weszłam do jego pokoju naciskając klamkę,mam nadzieję,że Stark nic nie odwalił w tym pokoju, i poważnie potraktował moje słowa. Weszłam pierwsza tuż obok mnie szedł Loki, pokój był chwała Bogu normalny, białe ściany, jedna karmelowa,łóżko i dwie szafki,no i balkon.
-W miarę nienajgorzej- powiedziałam rozglądając się dookoła.
- Nie widziałaś mojej komnaty w Asgrsdzie,w porównaniu z tym to istna tandeta-odpowiedział oschle ,podchodząc do regała z książkami.
-Pewnie tak..-szepnęłam i uśmiechnęłam się lekko. Zauważyłam kamery w kącikach ścian,no serio Tony? Ani chwili prywatności. Wyszłam na balkon,kiedy kłamca oglądał książki,był tuż obok mojego,dosłownie jeden wielki skok i znalazł by się u mnie.
Spojrzałam na zegarek w komórce zaraz trening z Natasha.
-Muszę iść na trening,potem przyjdę po ciebie i zjemy coś,może być?-spytałam wracając do pokoju.
- I tak nie mam wyboru prawda?-zapytał mimo to, że wiedział,jaka jest prawda.
-Tak...,kiedy będą widzieli u ciebie chęć poprawy na pewno pozwolą ci na więcej,narazie musisz stosować się do zasad jakie zostały ci przedstawione-odpowiedziałam kierując się do drzwi,zerknęłam przez ramię usiadł na fotelu obok łóżka mimo trudności trzymania książki w zaknęblowanych rękach, jakoś dawał radę. Pomyślałam,że spróbuję przekonać Starka, żeby mu to zdjął,chociaż na czas przebywania w pokoju,gdzie jest pełno czujników i kamer,może odpuści.
Obserwował mnie wzrokiem dopóki nie zniknęłam za drzwiami,miałam wrażenie,że chce coś jeszcze powiedzieć,ale zrezygnował,dlaczego? Machnęłam na to ręką,jak będzie chciał to zapyta. Poszłam do sali treningowej,która była kilka pięter niżej,w tej windzie jest tyle pięter i przycisków,że zajmie mi trochę czasu za nim  przyzwyczaję się do tak wielu pomieszczeń,nam z Jane wystarczyły trzy pokoje z kuchnią i łazienką,plus salon,w porównaniu z tym to jak wielki zamek tylko bardziej utożsamia się z dzisiejszymi czasami mody.
-Jestem gotowa!-krzyknęłam wchodząc do środka,Natasha już rozciągała swoje partie ciała.
- No nareszcie!już myślałam,że nie przyjdziesz- zaczęła dalej się rozciągając.
-Ja? Przyjdę zawsze-odpowiedziałam dołączając do Natashy. Zaczęliśmy od rozciągania,sala była na tyle duża,że mieściła pół siłowni,było tak dużo sprzętu i materaców,że nie wiedziałam za co się zabrać. Na szczęście zrobiłyśmy kilka prostych chwytów z samoobrony,które Natasha miała mnie nauczyć,później zajęliśmy się sztukami walki.
-I jak ci idzie z Lokim?-zapytała unikając mojego ciosu z prawej strony.
-Cóż..chyba dobrze-odpowiedziałam robiąc unik kiedy próbowała podłożyć mi nogę,bym się przewróciła.
-Nie spodziewaj się rezultatów,nie wiadomo czy che się zmienić,mógł się zgodzić tylko dlatego,że chce uniknąć kary Odyna-powiedziała i ogłosiła przerwę,opadłam na podłogę łapiąc oddech.
-Możliwe,ale to nie znaczy,że nie spróbuję go zmienić- odpowiedziałam wstając za pomocą Natashy.
- W takim razie powodzenia-odpowiedziała po czym chcąc wziąść prysznic,poszła do swojego pokoju. Dwie godziny treningu,jak to zleciało.
-Dobra to najpierw prysznic,a potem po Lokie'go-szepnęłam kierując się do windy i udając się do swojego pokoju.

 

Remember me?Where stories live. Discover now