|Atak|

24 4 0
                                    

-Dobra to najpierw prysznic,a potem po Lokie'go-szepnęłam kierując się do windy i udając się do swojego pokoju.

Wzięłam szybki prysznic,założyłam bluzę czarna z długim rękawem i czarne dżinsy do tego zielone trampki,związałam włosy w kitkę zostawiając kilka kosmyków które opadały mi na ramiona. Była już 17,trochę późny obiad,ale zawsze coś. Wyszłam z pokoju,kierując się do mojego sąsiada,lekko zapukałam i nacisnęłam klamkę.
-Loki?-szepnęłam wchodząc do jego pokoju. Spał na fotelu. Książka, którą czytał leżała pod jego nogami,musiała mu wypaść kiedy już porządnie zasnął. Kucnęłam,podnosząc książkę,była ona o świętojańskich wierzeniach,dlaczego Stark umieścił tam takie książki? Odłożyłam ją na półkę. Podeszłam do Lokie'go chcąc go obudzić, sięgnęłam ręką do jego ramienia by go delikatnie szturchnąć.
-Co robisz?-nagle otworzył oczy,patrząc na mnie i chwytając moją rękę,która prawie by go dotknęła.
-Chciałam cię obudzić i zabrać na coś do jedzenia,musisz być głodny-odpowiedziałam nadal lekko pochylona patrząc mu w oczy,nadal trzymał moją rękę, uścisk był mocny na tyle, że nie mogłam jej cofnąć,ale na tyle delikatny,że nie czułam uścisku.
-Rozumiem..-zaczął oglądać moją rękę miałam bluzę, więc nic nie widział,chciał podwinąć lekko drugą ręką mój rękaw.
Ale wyrwałam rękę za nim to zrobił,nie chciałam by zobaczył moje znamię. Czułam,że nie powinien go widzieć.
-Chodźmy już-powiedziałam kierując się w stronę drzwi. Obejrzałam się za siebie,spojrzał na mnie,po czym wstał nie mówiąc nic. W ciszy zeszliśmy na dół do kuchni. Było już trochę późno, z tego co wiem Tony jest w laboratorium a reszta gdzieś w Stark Tower. Zapewne przez pewien czas nie będą chcieli wogole znaleźć się w pobliżu Lokie'go,zapewne nie chcąc z nim rozmawiać. Jedynie Thor zawsze dawał znak,że z chęcią potowarzyszy nam cokolwiek byśmy nie robili. Tylko ja nie obmyślałam tego,wiem, że ma się zmienić,ale nawet nie wiem, od czego zacząć tyle mi mówili,że jest zły,chamski i tak dalej...,ale ze mną zachowuje się w miarę normalnie,no nie próbował mnie zabić,a to już coś. Muszę coś wymyślić tylko co....
Zrobiłam, już bardziej na kolację,kilka kanapek i jajecznicę,zrobiłam więcej wiedząc,że reszta gdy poczuje zapach,będzie chciała zapewne też coś zjeść. Thor przyszedł jak tylko skończyłam gotować.
Usiadł obok Lokie'go witając się z nim.
-Lily musisz częściej gotować,to jest przepyszne-powiedział ledwo zrozumiałe mając w buzi pełno jedzenia.
- Haha,chyba masz rację- usiadłam na przeciwko Lokie'go i Thora.
Loki niechętnie zaczął jeść,widziałam,że Wacha się co do tego jedzenia.
-Wiem,że w Asgardzkie na pewno, jest leprze jedzenie,ale to też jest dobre,śmiało, chociaż spróbuj-powiedziałam uśmiechając się i sama zaczęłam jeść. Kątem oka widziałam jak nakłada trochę jajecznicy,zjadł kawałek.
- I jak?-zapytałam spoglądając na Lokie'go,jego wyraz twarzy jakby złagodniał.
-Może,być-odpowiedział biorąc kolejny kęs. Odetchnęłam z ulgą wiedząc,że chociaż nie będzie problemu z jedzeniem,trochę było mu ciężko przez bransolety na ręce,ale jakoś dawał radę. Thor po skończeniu swojej porcji,zapytał czy go nie nakarmić po czym wybuchłam śmiechem,za to Loki prawie zadławił by się jajecznicą. Z lekkim oburzeniem odmówił,po czym Thor pożegnał się z nami mówiąc,że ma spotkać się z Jane u niej dziś wieczorem i zniknął w windzie. Po skończeniu kolacji sprzatnełam co nie co,reszte schowałam do lodówki,wiedząc,że jak tylko zniknę z Lokim z kuchni Avengers rzucą się na lodówkę.
Było już po dwudziestej,kiedy skończyłam sprzątać w kuchni,Loki siedział nadzwyczaj spokojnie.
- Wiesz,jesteś inny niż mówili mi o tobie Avengers-powiedziałam siadając obok niego,odwrócił się w moją stronę,teraz siedzieliśmy na przeciwko siebie dość blisko,ale to mi nie przeszkadzało.
-Niech zgadnę,liczyłaś ,że będę się rzucać jak jakiś wariat i mordować wszystkich wzrokiem na lewo i prawo-odpowiedział z nutką sarkazmu.
-No,coś w ten deseń,ale jesteś całkiem spoko- klępnełam go lekko w ramię,tak po koleżeńsku,zdziwiony,lekko uśmiechnął się.
-..ty też jesteś całkiem znośna-odpowiedział spoglądając na windę. Właśnie weszli przez nie Steve z Tonym za nimi podążał Clint. Zeszłam ze stołka,wzięłam kłamce za rękę,wtedy poczułam dziwny dreszcz i jakby trochę zaszumiało mi w głowie.
-Lily w porządku?-podszedł Stark chwytając mnie za ramię.Pusciłam rękę Lokie'go, widziałam,że był zdezorientowany i chyba poczuł to samo...
-Tak,tak właśnie chciałam odprowadzić go do jego pokoju,macie w lodówce trochę jedzenia jakby co-odpowiedziałam szybko,po czym minęłam Tone'go i poszłam na górę,Loki ruszył chwilę za mną
-Dzięki złotko!-krzyknął jeszcze Stark za nim zniknęliśmy z Lokim za zakrętem. Nadal lekko wstrząśnięta,jakoś dotarłam na miejsce. Nie wiem co to było,ale było dziwne.
-Co ty zrobiłaś?-zapytał podchodząc niebezpiecznie blisko mnie.
-Ja?nic, nie wiem o czym mówisz...-odwróciłam wzrok,patrząc gdzieś w bok.
-Bzdura!-podniósł głos,przez co zaskoczona spojrzałam na niego- poczułaś to dziwne uczucie tak samo jak ja..-odpowiedział już spokojniej widząc moją reakcję.
-I co z tego?Ja nawet nie wiem co to znaczy..-skrzyżowałam ręce na piersi.
- To,że na pewno nie jesteś midgardką,masz w sobie magię,która bez problemu wyczułem -powiedział odsuwając się lekko,oboje w tym samym czasie podnieśliśmy wzrok.
- Ty wiesz,że ją masz- powiedział jakby to było oczywiste,przegryzłam wargę.
- Wiem o niej od niedawna..-westchnęłam poddając się jakiemukolwiek zaprzeczeniu,miał rację poza tym kłamać kłamcy? To raczej niemożliwe,jemu najlepiej mówić prawdę.
- Od niedawna?-zapytał.
-Tak,od jakiś dwóch dni-powiedziałam,lekko zmęczona.
-Rozumiem-powiedział i znowu przybliżył się do mnie. Cofałam się dopóki nie poczułam że trafiłam na ścianę. Patrzył się na moją rękę, tą na której miałam znamię.
Drzwi były tuż obok, a ja nie potrawiłam się ruszyć,to prawda że wystarczyło krzyknąć by całe Stark Tower mnie usłyszało,ale nie mogłam tego zrobić..poprostu nie chciałam.
-Loki...?-szepnęłam gdy podszedł jeszcze bliżej,musiałam lekko podnieść głowę do góry gdyż był wyższy o głowę.
-Nie bój się, nic ci nie zrobię...narazie- dokończył,zakładając mi kosmyk za ucho,jestem pewna że w tym momencie zrobiłam się czerwona jak piwonia. Zaśmiał się tylko i odsunął.
-Dobranoc-szepnął po czym odwrócił się kierując do swojej sypialni,zamykając za sobą drzwi. Szybko weszłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi, wychodząc czym prędzej na balkon,było mi nagle zbyt gorąco.
-Co to do cholery było..?-szepnęłam dotykając zimnej poręczy balkonu rękami i opierając się o nią. Wdech i wydech Lily.
Oddychałam,aż gorąco przeminęło wraz z rumieńcami na mojej twarzy. Znów poczułam to uczucie a wiatr zawiał mocniej.
- Pani,jak się cieszę,że znowu panienkę widzę-usłyszałam znów ten głos,jakie to było flustrujące nie widzieć jej.
- Mi ciebie też miło widzieć-odpowiedziałam patrząc w miejsce skąd dochodził głos,czyli patrzyłam przed siebie.
- Coś się stało moja pani,?-spytała z troską w głosie,uśmiechnęłam się wiedząc,że jest jeszcze ktoś z kim mogę normalnie porozmawiać,inni o tym nie wiedzą,więc narazie tylko jej mogę zadawać pytania.
-Cóż..to już nieważne..-odpowiedziałam wchodząc do środka i siadając na łóżku.
Najwyraźniej szła za mną,pomimo tego że jej nie widziałam,mogłam ja wyczuć,nie wiem jak,możliwe że jesteśmy jakoś połączone.
-Czy,dopóki sobie nie przypomnę,nawet nie poznam twojego imienia?-spytałam zerkając na ścianę.
-Tak pani,przykro mi,niestety jedynie co mogę to,być przy tobie i w jakiś sposób podpowiadać ci co robić, by twoja moc się aktywowała,jak i zapanować nad nią,zawsze jednak będę cię chronić-powiedziała nie zmieniając miejsca położenia.
-Wiesz myślę,że dopóki jesteś to mi wystarczy...i na pewno sobie przypomnę wszystko,obiecuje-powiedziałam i miałam wrażenie,że obie uśmiechnełyśmy się w tym samym czasie. Po czym zniknęła,gdyż czułam się nagle bardziej wyczerpana niż wcześniej,zapewne przywołując ją, wykorzystuje część magii w sobie,co niestety na krótką ją trzyma,ale dobre początki, jak twierdzi głos, znanej mi dziewczynki. Położyłam się patrząc w sufit,słowa Lokie'go mnie zdezorientowały,nie chciał mi zrobić krzywdy...narazie? Czy on w ogóle planuje się zmienić? Czy znowu to jego jakiś plan.? No tak ,narazie dobre to,że nie trafił przed oblicze Odyna,chce to zapewne odwlekać ile się da,albo,będzie udawał,że się zmienia,tylko co później? Znów napadnie na ziemię i zniszczy połowę New Yorku.? Dlaczego nie mogę nic z niego wyczytać? Westchnęłam przewracając się na drugi bok. Uznałam,że dalsze pogrążanie się w myślach niczego nie zmieni,poprostu szczerze go jutro zapytam,lepiej wiedzieć na czym się stoji,nawet jeżeli prawda zaboli,wolę ja znać. I tak zasnęłam,pozostawiając w głowie swoje zmartwienia. Obudził mnie straszliwy hałas,wstałam jak oparzona rozglądając się dookoła.
-Panno Lily,pan Star woła wszystkich do siebie, natychmiast,gdyż nieprzyjaciele właśnie zaatakowali i pragnie byś wzięła ze sobą panicza Lokie'go-podniosłam głowę w sufit i słuchałam głosu Jarvisa,po czym szybko wstałam i wyjrzałam za okno dwa ogromne statki właśnie latają sobie po niebie, no nieźle,z tego co widzę nikt jeszcze z nich nie wyszedł,a policja na dole wszystko zabezpiecza,pewnie Tony dał im znać, by wszystkich usunęli z tak zwanego "miejsca bitwy" które zapewne nastąpi,jak tylko te stwory wyjdą na zewnątrz. Ubrałam się w strój bojowy który podarowała mi Natasha po naszym treningu,pasował jak ulał i był tak wygodny jak domowy dres,tylko opięty,związałam włosy w kitkę,wsadziłam broń tam i ówdzie,może się przyda,wiem że miałam za mało lekcji,ale całkiem nieźle sobie radzę po za tym w dzieciństwie trochę ćwiczyłam w Polsce sztuki walki,więc trochę jeszcze pamiętam,dlatego Natasha była zdziwiona że jak na pierwsze treningi jestem dość zwinna i umiem się bronić,no,tak mniej więcej. Wyszłam gotowa i zapukałam do pokoju obok.
-Loki !wstawaj!-krzyknęłam pukając lekko do drzwi. Otworzył ziewając.
- O co chodzi?-zapytał opierając się o framugę drzwi.
-Zapewne, zauważyłeś latające statki nad nami,więc ogólnie to Stark nas woła,niestety nie wiem po co..-skrzyżowałam ręce na piersiach. Popatrzył na mnie lustrując mój strój,uśmiechnął się lekko złośliwe,nie wiem czemu,ale lubię go takim widzieć...
-Więc chodźmy-powiedział zamykając drzwi za sobą. Szliśmy do salonu,bo tam przeważnie Avengers udają się na narady,patrzyłam na jego "związane ręce" jeżeli te kajdany faktycznie blokują jego moce,to nie mógłby wyczuć ode mnie mojej energii,prawda?
-No nareszcie,szybko siadajcie,póki jeszcze nie zaatakowali omówimy ogólny plan-Powiedział Stark gdy tylko przekroczyłam próg salonu z Lokim,wszyscy już byli na miejscu.
-Thor a gdzie jest Jane?-zapytałam trochę się martwiąc.
-Spokojnie,prosiłem ją, by została w domu i nie wychodziła dziś do pracy-powiedział kładąc mi rękę na ramieniu. Uśmiechnęłam się.
-Dzięki,tam będzie najbezpieczniejsza-odpowiedziałam. Wysłałam jeszcze szybkiego sms Jane,by w razie czego zadzwoniła. Stark zaczął przedstawiać plan,gdzie kto ma stać i w jaki sposób trzeba rozwalić statki tych kosmitów. I żeby narobić jak najmniej szkut.
- Będziesz nam potrzebna Lily, we włamaniu się do ich statku-powiedział Stark.
-Ok,co mam zrobić?-zapytałam czując adrenalinę z każdym kolejnym planem. Narazie Stark nie poruszył tematu co ma robić Loki...
- Wejdziesz z Natasha do środka,ale tylko ty masz taką sylwetkę, że wciśniesz się przez panel do wyłączenia głównego zasilania,musicie się streszczać bo są aż dwa statki,ja jakoś postaram się zamknąć z Thor'em portal,by więcej się tu nie pokazały,reszta zajmie się tymi robalami by nie wrucili do statku żywi.
- Ok,rozumiem,ale mam jedno pytanie-wtedy reszta zwróciła oczy na mnie.
- A co z Lokim?-spytałam spoglądając na Starka,on jakby nagle zamyślił się, po czym jakby go olśniło.
-Ah,tak Loki...będziesz osłaniał dziewczyny uznajmy to za,dobry uczynek w celach twojej lepszej przemiany w dobrego, czyż to nie jest genialny pomysł?-powiedział uradowany Stark,reszta spojrzała na niego niezbyt przekonana o tej decyzji.
-świetny...-szepnął z sarkazmem obok mnie Loki. Popatrzyłam się na Starka,czy on dobrze to przemyślał?
-Widzę taka małą przeszkodę w twoim planie Tony-powiedziałam. O dziwo Natasha stała spokojnie z boku.
-Tak,złotko?-uśmiechnął się promiennie Stark po czym przywołał swoją zbroje.
-Loki ma zablokowane moce,jak niby nam pomoże!?-krzyknęłam by do niego dotarło,aż Thor podskoczył,Loki jedynie zaśmiał się, widziałam,że Natasha też ma taką ochotę.
-Oh..masz-rzucił mi jakiś mały pilocik z jednym przyciskiem,który złapałam w locie.
-Co to jest?-spytałam oglądając czarny pilot.
-To do jego kajdanek,jeżeli na tyle mu ufasz i nam nie zwieje możesz go uwolnić,jeżeli nie, zostanie tylko trochę poobijany,przecież to Bóg nic mu nie będzie-wzruszył ramionami. Widziałam jak kłamcą zacisnął ręce i chyba szczękę też...
-Damy radę,Loki nie będzie nam potrzebny-powiedziała Natasha kładąc mi rękę na ramieniu. Spojrzałam na niego, a on na mnie,i to ja odwróciłam wzrok czując przypływ rumieńców...chowając pilocik do wolnej zapinanej kieszeni. I w tym momencie zaczęło się,nagle z okna widziałam jak tłumem te stworzenia wylatują, niszcząc po kolei to co im stoi na drodze,niektóre miały małe deski,na których latali.
-Zaczęło się -szepnął Steve tak,że wszyscy go usłyszeliśmy. Spojrzałam na Natashe która miała zdeterminowanie spojrzenie by ich wykończyć.
-Dobra Avengers tak jak to omawialiśmy!-krzyknął Stark po czym jak rakieta wyleciał,a za nim Thor potem reszta.
-Chodźmy!-krzyknęła Natasha i pobiegła w stronę budynków. Ja z Lokim biegliśmy tuż za nią.Cholera,teraz w pełni przydała by się moja moc. Loki bezproblemowo dotrzymywał nam tępa,ale co przyjdzie jak będzie musiał się obronić,a co gorsza nas?.
-Dobra zgodnie z planem,statek jest na wysokości tego wieżowca,musimy się dostać na górę i przeskoczyć do statku!-krzyknęła Natasha,pokazując palcem nasz cel. Kiwnęłam głową i zaczęliśmy skakać po dachach. Nie powiem nieziemskie uczucie,jakbym latała.
Rozglądając się,widziałam puste ulice i te stwory,reszta odciągała uwagę od nas.
Prawie byliśmy u celu gdy jeden z kosmitów zagrodził nam drogę machając jakąś maczetą.
-A szło tak dobrze..- szepnęłam wyciągając broń......

Remember me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz