𝚃𝚑𝚎 𝚎𝚗𝚍 𝚒𝚜 𝚐𝚎𝚝𝚝𝚒𝚗𝚐 𝚌𝚕𝚘𝚜𝚎𝚛 𝚊𝚗𝚍 𝚌𝚕𝚘𝚜𝚎𝚛...

123 23 7
                                    

- Zarządzam dziesięciominutową przerwę, po której rozprawa zostanie wznowiona - orzekła sędzina, stukając drewnianym młotkiem w podkładkę. 

San niemal natychmiast wyprowadził Wooyounga do osobnego pomieszczenia, w którym zamknęli się od środka. Przez szybę obserwował ich strażnik z własnym kompletem kluczy w pogotowiu. 

- Zrobiłeś to? - wysyczał Choi przez zaciśnięte zęby. 

- Co? Czy ich zabiłem? - pokręcił głową. - Nie zabiłem wszystkich. Z tych tam, tylko dwójkę. Przysięgam, że mówię prawdę. 

Prawnik odetchnął. Był świadom, że Wooyoung był mordercą. Był również świadom, że bronił kogoś kto zabił niezliczoną liczbę ofiar. Wierzył jednak jego słowom. Skoro wiedział, że był mordercą okłamywanie go nie miało żadnego sensu. 

Przeczesał włosy. 

- Których.

- Słucham.

Uderzył dłonią w blat stołu, do którego przypięty był oskarżony. Jung się uśmiechnął.

- Których zabiłeś?

- Ach, o to ci chodziło! - roześmiał się. - Pana Janga i panią Wan. 

Odetchnął, nie chciał znać powodu. Pewnie był banalny. Nie chciał bardziej zaburzać swojego wyidealizowanego obrazka Wooyounga. 

- Przerwa kończy się za minutę! - krzyknął strażnik. 

- Dobra, dobra, dobra... - San przeszedł się po pomieszczeniu. W końcu zwrócił się do oskarżonego. - Słuchaj, załatwimy to po mojemu. Nie zabiłeś nikogo. Nie mają narzędzia zbrodni tylko twoje odciski palców. Możemy to skontrować. Mam tylko jedną prośbę - nachylił się nad Jungiem - nie spierdol tego i zachowaj powagę. Dobrze? 

Przeszedł go przyjemny dreszcz. Uśmiechnął się pod nosem. Chciał usłyszeć jak go chwali za dobre sprawowanie.

- Dla ciebie mogę być poważny do usranej śmierci... 

Strażnik otworzył drzwi i wyprowadził Wooyounga, San wyszedł zaraz za nimi. Usiedli na swoich miejscach, a prokurator odchrząknęła. Zdawała się być bardziej pewna siebie. Nie cieszyło ich to.

- Proszę kontynuować, pani Kim.

- Z przyjemnością! - prokurator, poprawiła kołnierz. - Chciałabym wyświetlić dowód numer C1265.

Na ekranie pojawiło się zdjęcie noża. Ot, starego zardzewiałego kawałka metalu. Wooyoung siedział z grobową miną. Nie był jego. 

- Dowód przedstawiony na ekranie to narzędzie zbrodni, którym zabito cztery z sześciu ofiar. Pozostałe dwie nosiły ślady rdzy z noża, lecz zginęły w inny sposób. Według koronera, pan Jang został uduszony pończochą, a pani Wan zastrzelona z wiatrówki. W podobny sposób zginęły postacie z książki oskarżonego pod tytułem "Małe morderstwo kilku małych ludzi". Świadczy to o...

- Pani Kim - przerwała sędzina wyraźnie zmęczona - już wspominałam, że książki pana Junga nie będą brane pod uwagę jako dowody w sprawie. Są one fikcją. Jeżeli będę musiała ponownie pani przerwać nie skończy się to na upomnieniu.

- Dobrze, Wysoki Sądzie.

- Proszę kontynuować.

- Tak jak mówiłam, każda z ofiar miała na sobie rdzę z noża. Nawet jeżeli to nie od tego zmarły. Może to świadczyć o tym, że sprawca w ten sposób "znaczył" ofiary...

- Sprzeciw, Wysoki Sądzie! - przerwał San. - Pani Kim ponownie snuje własne teorię na sali sądowej. 

- Podtrzymuję. Pani Kim, proszę wziąć się w garść! Panie Choi, może pan zabrać głos.

Kobieta usiadła na swoim miejscu, rozpinając pierwsze dwa guziki koszuli. Jej współpracownicy coś do niej nerwowo szeptali, lecz ona zbyła ich machnięciem. 

- Wysoki Sądzie - San skinął sędzinie głową - dowody przedstawione przez panią Kim pełne są domysłów, opierających się na tym, że pan Jung znał denatów. Proszę jednak zauważyć, że znała ich również całą masa innych ludzi. Sąsiedzi, rodzina, współpracownicy. Czy zostali oni prześwietleni? - pytanie skierował do prokuratury. Pani Kim zacisnęła usta.

- Pani Kim, czy zostali prześwietleni? - ponowiła pytanie sędzina.

Odetchnęła głęboko wstając. Pokręciła głową. 

- Nie, Wysoki Sądzie. Z uwagi na obecność odcisków palców pana Junga, bliscy ofiar nie zostali sprawdzeni. W aktach za ich śmierć odpowiada ten sam sprawca, którego od dziesięciu lat próbujemy przyskrzynić. 

Wooyoung nie wierzył w to co słyszał. Nie dość, że oskarżono go o coś czego nie zrobił to jeszcze całe śledztwo było nierzetelne. Z trudem powstrzymał parsknięcie. 

- Wysoki Sądzie, odciski palców mojego klienta znalazły się na ciałach ofiar, ponieważ znał je wszystkie. Proszę spojrzeć. Proszę o wyświetlenie dowodu C1278, C1279, C1289 oraz C1292. 

Na ekranie wyświetliły się cztery zdjęcia, które San doręczył kilkadziesiąt minut wcześniej. Było zdjęcie klasowe Wooyounga z liceum i kilka zdjęć z współpracownikami oraz z imprezy kościelnej, na której był razem z panem Hongiem. 

- Jak widać, pan Jung znał ofiary i niejednokrotnie miał z nimi styczność. Nic więc dziwnego, że jego dociski palców znalazły się na ciałach ofiar. Tym bardziej, że jak widzimy, znalazły się one na ich dłoniach oraz ramionach. W czasie zwykłych rozmów ludzie często poklepują się po ramionach lub wymieniają się uściskami dłoni. Z tego powodu uważam dowody za nie wystarczające.

- Podtrzymuję - rzekła sędzina. - Dzisiejsza rozprawa kończy się o trzynastej czterdzieści. Będzie ona kontynuowana o godzinie dziewiątej za tydzień. Dziękuję - uderzyła młotkiem w podkładkę.

- No nieźle, San. Kolejna wygrana trafia w nasz ręce...  

***

witam,

przepraszam za obsuwę, ale coś mi dzisiaj wypadło dlatego maraton może się nie skończyć dzisiaj, a przynajmniej jego godziny ulegną zmianie. 

to tyle, dziękuję bardzo za czytanie i życzę miłej niedzieli!

bye słońca!     

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 12, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Ostatnia spowiedź [ateez, woosan]Where stories live. Discover now