𝙱𝚎𝚐𝚒𝚗𝚗𝚒𝚗𝚐 𝚘𝚏 𝚝𝚑𝚎 𝚝𝚛𝚒𝚊𝚕

177 33 11
                                    

- Teraz rozpocznie się sprawa przeciwko Jung Wooyoungowi... - San przełknął cicho ślinę.

Spojrzał na Wooyounga. Siedział spokojnie, uśmiechał się do reporterów oraz grzecznie podążał za instrukcjami. Był nad wyraz spokojny...

- Pani prokurator Kim Sooyeon przeczyta teraz akt oskarżenia - zagrzmiał niski męski głos.

Na środek sali wyszła niska kobieta. Na nosie miała czarne okulary, jej obcasy głucho stukały o drewnianą podłogę. Stanęła prosto, po czym odchrząknęła.

- Pan Jung Wooyoung jest oskarżony o morderstwo, tortury, kradzież, porwanie, przetrzymywanie, prześladowanie, groźby, wykradanie informacji... - na sali zapanowało poruszenie.

Większość obecnych nie zdawała sobie sprawy ile złego wyrządził Wooyoung, który bez choćby cienia lęku słuchał aktu oskarżenia. San odchylił kołnierz koszuli - wiedział, że czeka go długi proces.

- Czy oskarżony przyznaje się do zarzucanych mu czynów? - spytała poprawiając okulary. Kącik ust Wooyounga uniósł się do góry.

- Nie, Wysoki Sądzie. Oskarżony Jung Wooyoung nie przyznaje się do żadnych zarzucanych mu czynów - rzekł prawnik.

- Czy oskarżony zamierza złożyć wyjaśnienia?

- Nie, Wysoki Sądzie.

Po tych słowach, na salę po kolei zapraszano świadków, lecz nie było ich zbyt wielu. Bądź co bądź, większość osób, która miała szansę spotkać się z ciemną stroną Wooyounga zmarła. Dzięki swojej charyzmie, San z łatwością mamił przysięgłych oraz wszystkich obecnych. Mimo wszelkich starań, pani prokurator z trudem udawało się wyjść z opresji z twarzą.

Przez cały proces, Wooyoung nie odezwał się ani słowem. Nawet nie mrugnął, gdy pokazywano mu narzędzia zbrodni lub zdjęcia zmasakrowanych ciał. Pozwalał Sanowi odwalić całą robotę i tak jak się spodziewał, szło mu znakomicie.

***

- Proszę się przesunąć! - ryknął strażnik, odgradzając Wooyounga od fotoreporterów oraz wściekłych poszkodowanych.

Dzień zakończył się pozytywnie dla strony oskarżonych, którym niczego nie udowodniono. Wychodząc, minęła ich wściekła pani prokurator. Rzuciła im porażające spojrzenie, po czym ruszyła w dół schodów oganiając się od reporterów.

- Uznaję dzisiejszy dzień za udany - rzekł Wooyoung, rozkładając się wygodnie na materiałowej kanapie taksówki. - Do pełni szczęścia przydałoby się jeszcze zamordować kilka niewinnych duszyczek, nie uważasz San? - mężczyzna pokręcił głową z dezaprobatą.

- Nie wystarczy ci już? Brakuje tylko żeby rozeszły się jakieś paskudne plotki..

- Przecież już i tak jest o mnie mnóstwo plotek - parsknął. - A może... - przysunął się do prawnika - wyskoczymy gdzieś razem? Tylko ty i ja. Co ty na to?

- Nie chcę ostudzać twojego zapału, lecz w dalszym ciągu jesteś oskarżonym i musisz wrócić do aresztu. Nie możesz sobie po prostu wyjść na obiad z przyjacielem!

- Żałosne... - syknął, opadając z powrotem na kanapę.

Samochód zatrzymał się pod aresztem, a San odprowadził Wooyounga pod drzwi komisariatu. Z tamtąd odebrali go policjanci, którzy bezceremonialnie skuli go kajdankami i zaprowadzili do celi.

San wrócił do pojazdu prosząc kierowcę by zawiózł go do domu. Pomasował swoje skronie. Nie był jeszcze zmęczony, ale miał złe przeczucie. Czuł, że coś może pójść źle i właśnie to wywoływało u niego napady migreny.

Zapłacił kierowcy i wszedł do swojego mieszkania. Miał nadzieję, że kolejny dzień będzie tak samo dobry...

***
witam,
wiem, że bardzo BARDZO dawno nie było rozdziału. przepraszam was bardzo.

ten rozdział napisałam, ponieważ wleciało mi 200 obserwujących i postanowiłam przełamać artblocka by wrócić do regularnego pisania tego cudeńka.

mam nadzieję, że rozdział się podobał!

jeśli są jakieś błędy, piszcie! od razu poprawię.

do następnego...

Ostatnia spowiedź [ateez, woosan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz