𝙼𝚛. 𝚕𝚊𝚠𝚢𝚎𝚛

211 41 9
                                    

- Trzynastego października, w piątek, policjanci aresztowali niejakiego Jung W---. Znany pisarz został oskarżony o ponad dwadzieścia morderstw ze szczególnym okrucieństwem. Detektywi przypuszczają, że ofiar może być znacznie więcej. Obecnie podejrzany przebywa w Seulskim komisariacie, pod którym zebrały się jego wierne fanki domagające się sprawiedliwości oraz uniewinnienia... - mężczyzna przetarł czoło drżącą dłonią. 

   Rozluźnił opinający szyję krawat. Wyłączył wiadomości, wstając z wygodnego fotela. Przeczesał włosy nerwowo krążąc po pomieszczeniu. 

- Nie, nie... - mruczał cicho. - On... on musiał mieć powód... przecież... - jego wzrok machinalnie wylądował na oknie mieszkania młodego pisarza. Przygryzł wargę. - Co jeśli znajdą w coś w jego domu? - miał nierówny oddech. - Cholera... - zaklął. 

   Ściągnął z wieszaka płaszcz, niemal wybiegając na korytarz. Zatrzasnął drzwi, nie martwiąc się o zakluczenie ich. 

   Serce waliło mu mocniej niż kiedykolwiek. Po raz pierwszy w swoim życiu miał dopuścić się zbrodni. Jednak czy aby napewno musiał się włamywać? 

   Ukucnął przed drzwiami podnosząc wycieraczkę. Tak jak się spodziewał, znalazł klucz. Rozglądając się wokół, wcisnął go w zamek po cichu wchodząc do mieszkania.

   Policja jeszcze nie przeszukała mieszkanka, a on musiał mieć pewność, że nie znajdzie niczego ważnego. Uspokoił się. 

   Włożył na dłonie rękawiczki żeby nie zostawić odcisków palców. Założył również ochronkę na włosy oraz maseczkę na twarz. Nie chciał by znaleziono jego DNA w domu podejrzanego. 

   Zaczął od sypialni. Poza masą swoich zdjęć, rzeczy osobistych, które "zgubił" i dziennikiem z dokładnym opisem tego co robił każdego dnia, nie znalazł niczego dziwnego. 

   Wrzucił przedmioty do czarnego worka ruszając dalej. 

   Nie był zaskoczony kiedy odkrył  najrozmaitsze noże, pistolety oraz narzędzia tortur. Nic go nie dziwiło i to było dziwne. 

   Gdy wyszedł z mieszkania Wooyounga, poczuł ulgę.

- Teraz już niczego tu nie znajdą - ale znaleźli. 

- Detektywi okryli zakopane pod podłogą zwłoki nieznanej ofiary. Wygląda na to, że pan Jung wymknie się już wymiarowi sprawiedliwości.

   San przetarł twarz dłonią. Nie wiedział co zrobił źle. Dlaczego mu się nie udało? Jak mógł zapomnieć o piwnicy? Dlaczego, do cholery, o niej zapomniał!?

- Pan Choi, zgadza się? - gruby, niski posterunkowy z pokaźną łysiną na czubku głowy nawet nie zaszczycił go spojrzeniem. - To ty jesteś jego prawnikiem? - zacisnął zęby.

- Tak. - miał twardy wyraz twarzy, a jego głos zdawał się być dojrzalszy niż normalnie. - Proszę mnie zaprowadzić do mojego klienta.

- Współczuję stary - mężczyzna chciał poklepać go ramieniu, ale szybko zrobił unik.

- Ja również - odparł lustrując go protekcjonalnie od stóp do głów. 

- Ty sukin... - nie słuchał, przepchnął się i ruszył długim korytarzem, mijając puste cele.

   Doszedł do końca korytarza. Zacisnął rękę na skórzanej aktówce.

- Miło cię znowu widzieć, Woo. 


Ostatnia spowiedź [ateez, woosan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz