Niemcy
Od naszego ślubu minęło już trochę czasu i zaszło już trochę zmian. Na przykład..
Ze skrzydłami.
- daj spokój, chyba wiem jak ich używać. Są przecież moje
- może lepiej będzie jak jeszcze poćwiczysz na ziemi? Nie jesteś jeszcze w stu procentach pew-
- Whoa!
- Polen! - przestraszyłem się gdy on oderwał się od ziemi.
Okazało się że skrzydła rzeczywiście urosły i wzmocniły się. Tak jak przypuszczałem. Jednak były tego pewne minusy. Polen nie za bardzo sobie z nimi radził.
- whoa- haha, widzisz! Mówiłem że wszystko pod kontrolą!
Spojrzałem na niego jedynie zwątpiony. Bałem się że w końcu coś sobie zrobi.
- Wohoo! Dajesz braciak! - usłyszałem nagle Litwę obok mnie. Przeszyłem ją wzrokiem na co widocznie zniepewniała.
- Shatzi! Myślę że zasługujesz już na chwilę odpoczynku! Zawołałem.
- No dobra, już dobra - zaczął spadać ku dołowi gdy nagle zorientowałem się że nie da rady wylądować na nogach. Zaczął się chwiać. - Y-yy, aaaa! - Spanikował, a ja przejąłem się.
- Bez obaw skarbie! Złapię cię! - Rozłożyłem recę szeroko stając przed nim. - Tylko się nie-
Upadłem na ziemię wraz z ciężarem ukochanego.
- Wierć..
- W-wybacz kochanie.. - spojrzał na mnie speszony. Zaśmiałem się delikatnie. - Muszę jeszcze nieco popracować nad lądowaniem - Podniósł się po czym podał mi dłoń.
- Racja, choć takie upadki nie są aż takie złe - Nieco flirtująco odparłem. Przewrócił oczami.
- Mamy coś do jedzenia? Naprawdę zgłodniałem - usiadł na kocu obok Litwy.
- Przyniosłam trochę szarlotki. Świeżutka - Uśmiechnęła się.
- Ty to wiesz co lubię - Mój skarb zadowolił się. Po chwili Litwa ukroiła kawałek ciasta dla brata, a ja dosiadłem się do nich. Uwielbiałem takie ogródkowe pikniki. Niby nic wielkiego, a sprawia tyle przyjemności i spokoju ducha.
- Chcesz trochę Szwagier?
- Oh! Nein nein, danke - machnąłem ręką z wdzięcznym uśmiechem. Westchnąłem jednak po chwili.
- Czuję się jednak zaskoczony że tak po prostu postanowiłaś nas odwiedzić. Zupełnie się na to nie przygotowaliśmy- Daj spokój. Ja się przygotowałam! - Pokazała upieczony jabłecznik. Pokręciłem głową. - A tak przy okazji. Nie widziałam jeszcze mojej ukochanej chrześniaczki. Węgry znowu ją zabrał?
- Nein - zaśmiałem się. - Jest w żłobku. Myślę że zdążycie się jeszcze dzisiaj zobaczyć, bez obaw
- No to kamień z serca, bo coś dla niej mam
- Że co- Litwa! Co ci mówiłem - Polen wtrącił się przełykając to co miał w buzi z powagą. - Zaraz wszyscy ją tutaj rozpuścicie. Może ty i Łotwa powinniście po prostu w końcu sprawić sobie własne bobo. Będziecie wtedy mieli kogo rozpieszczać - machnął łyżeczką. Mrugnąłem dwukrotnie na również widocznie zaskoczoną Litwę. Zniepewniała nagle co mnie zmartwiło.
- Wyobrażacie sobie? Taki kolejny maluszek w naszej rodzince - Polen kontynuował ze śmiechem.- Tak. Byłoby.. bardzo uroczo - wysiliła się na uśmiech po czym nastała dość niezręczna cisza. Nagle wzdrygnąłem się gdy moja służbowa komórka zaczęła dzwonić.
CZYTASZ
"Nie Patrzmy już Wstecz" GerPol
FanfictionLudzie mówią że fajna więc też polecam. Uprzedzam że zaczęłam ją pisać już jakiś czas temu więc dużo się pozmieniało od tamtego czasu W książce występują: Ważna rzecz, gdyż dostaje dużo pytań co do tego. Biologicznie wszystkie postacie są niebinarne...