Dobry Kierunek #39

1K 46 68
                                    

Polska

Patrzyłem właśnie w dal rozmyślając o wszystkim i o niczym. Te wszystkie sytuację chyba za bardzo pogmatwały mi w głowię. Dużo zmian, pogląd na różne sprawy, nie potrafiłem tego łatwiej przyjąć do wiadomości. Relacja z Niemcem również wydawała się uledz zmianie. Byłem świadom że te wszystkie kłótnie to po części moja wina i brak zaufania względem niego. Dobijała mnie ta myśl. Jednak wiem że nic się nie dzieje bez powodu, może i wtrąci to w nasze małżeństwo jakąś życiową lekcję.

- Dlaczego stoisz tu tak sam Shatzi? Zmarzniesz - usłyszałem nagle za sobą, po chwili czując że partner otulił mnie swoim płaszczem.

- Teraz tobie będzie zimno - uśmiechnęłem się delikatnie. Ten pokołysał głową poprawiają ubranię na mnie.

- O mnie się nie martw, ty jesteś ważniejszy

Lekki rumieniec pokrył moje poliki słysząc zdanie z jego ust. Zaskakujące jak można się stęsknić za takimi drobiazgami gdy nie ma się ich przez dłuższy okres czasu.

- Tja - wróciłem wzrokiem przed siebie. Było wysoko, a platki śniegu opadały z góry bez opanowania. Było przyjemnie jak na przeszywający zimowy mróz.
- Nie wiedziałem ze w szpitalu można wychodzić na dach, wbrew pozorom może być to być dla niektórych nieodpowiedzialne - niepozornie zmieniłem temat, gdy ten rozejrzał się po okolicy.

- Nie można, wszędzie wiszą zakazy - odparł. - W sumie można nas od teraz wziąć za parę kryminalistów

Roześmialiśmy się ciepło do siebie. Tęskniłem za luźnymi rozmowami z nim. Mimo wszystko, nawet przed pojawieniem się Francji nasza sytuacja nie była za ciekawa. Praca i obowiązki stały się naszym oczkiem w głowię, przez co nie mieliśmy czasu nawet szczerze i spokojnie porozmawiać. Odetchnąłem ciszej.

- A jak z Unią? Da ci spokój czy będzie wywlekać jak zawsze - postanowiłem zapytać. Przez ostatnie godziny bałem się na śmierć o zdrowie Niemiec, tym bardziej ze UE był typowym psycholem i manipulatorem.

- Myślę że i tak nie wygra sprawy, mam przeróżne asy w rękawie, jeden nawet w lewej skarpetce - odparł cicho śmiejąc się. - Jednak dziwię się że przez tyle lat sam siebie oszukiwałem.. myślałem że chciał dla mnie dobrze...

- Nie ma co wracać - wszedłem mu w słowo widząc jak powoli zaczynało go to przytłaczać. - O tyle ważne jest że już po wszystkim. Zobaczysz, wszystko idzie już w dobrą stronę

Ten patrzył na mnie z lekką nadzieją, wyraźnie nabierając pewności siebie.

- Ja, masz racje nie ma sensu dalej nad tym myśleć...

- Teraz pozostaje tylko pomóc Francji z maleństwem - uśmiechnąłem się ciepło do partnera. - Tak przy okazji, Francja wygladała na bardzo szczęśliwą, widziałeś jakie bobo jest maleńkie? Aż przypomniało mi się jak-

Stykając się spojrzeniem z partnerem zauważyłem ten jego błysk w oku. Znałem te ekspresję, najczęściej używał jej gdy miał mi coś wstydliwego do zarzucenia. Podstępny uśmieszek z prosto patrzącym w moje oczy wzrokiem. Automatycznie zarumieniłem się domyślając się o co mu chodzi.

- Nawet się nie waż tego mówić - zacisnąłem zgryz.

- Ty naprawdę ją polubiłeś

- NIE PRAWDA - spaliłem się z zażenowania. - N-nie wiedziałem nawet co mówię, o czym ty gadasz

Gdy ten roześmiał się ja nie wiedziałem co czuć, jednak już wiedziałem że słów nie cofnę. I okej, miałem to na myśli. Starałem się schować zawstydzenie pod frustracją, jednak nie mogłem tego zrobić widząc jaki Niemcy był szczęśliwy z tym faktem

"Nie Patrzmy już Wstecz" GerPol Where stories live. Discover now