Kapitel Achtundzwanzig (28)

153 13 0
                                    

Perspektywa Kai'a

Wszystko co ma aktualnie miejsce, dzieje się na znacznym przyspieszeniu, mając na uwadze iż jeszcze nie tak dawno graliśmy swój ostatni mecz w eliminacjach. Jak przez mgłę rozpamiętuje naszą podróż na lotnisko, nie wspominając już o samym locie którego w ogóle nie pamiętam. Gdyby to zależało ode mnie, to już dawno byłbym z powrotem w tym szpitalu koło jej łóżka. Niestety obowiązują nas przepisy, które jasno określają iż musimy powrócić wszyscy razem. Po samym powrocie na nasz grunt, Jamal zdążył uczepić się mnie byśmy wspólnie wybrali się do niej. Nie widzę w tym żadnych przeciwwskazań, bo gdyby nie on to w ogóle bym nie podjął się żadnych działań by się czegoś o niej dowiedzieć. Żyłbym w złudnym przekonaniu, że wciąż żywi do mnie urazę i to jest jej powód by się od nas odseparować.

Za nami udało mi się usłyszeć nawoływania Timo i Rudigera, którzy życzyli nam powodzenia a sami będą teraz oczekiwać na przesiadkę do Londynu. Teraz oboje pędzimy jak na złamanie karku, byle tylko udało się znaleźć jakąś wolną taksówkę. - Zaczekajcie! - Na głos Hansi'ego oboje przystajemy w bezruchu, by w następnej kolejności obrócić się w stronę jego nawoływania. Parę metrów od nas biegnie nasz trener, który usiłuje jeszcze jedną ręką unormować walizkę, która łomocze się w każdą możliwą stronę. Tuż za nim drepcze zapewne Silke. - Podwieziemy was. - Deklaruje się gdy tylko zatrzymuje się przy nas. Bez żadnego słowa sprzeciwu zgadzamy się od razu iść wraz z nimi do ich auta, gdzie z młodym zaklepujemy sobie tyły samochodu. Szepcze jeszcze parę słów podzięki za te propozycje, ale oni to rozumieją. Każdy z nas ma ten sam cel, którym jest ujrzenie wybudzonej Sonii.

- Wiadomo do jakiego momentu pamięta? - Jamal nie wytrzymuje jazdy w ciszy, bo tuż po samym wjeździe na główny pas jezdni, przeciska się między siedzenia i kieruje to pytanie głównie do kobiety. Ona z naszej czwórki wie najwięcej, sam Hansi obraca na nią głowę co powoduje jej chwilowe zawieszenie w jeździe.

- Pewne urywki z czasów, kiedy miała się do nas przeprowadzić. - Odchrząkuje, ale widać iż sama nie może się z tym do końca pogodzić, stąd da się słyszeć jak mocno zaciska palce na kierownicy. Dociskam plecami siedzenia, ale skoro pamięta tak niewiele z tych kilkunastu tygodni, to w takim wypadku Fabienne także nie rozpoznała. Mogę jasno powiedzieć, że dziewczyna ma chwilowo o co się martwić. Tyle się dzieje, a jej własna siostra jej nie kojarzy. Nie zdążyły się dobrze zapoznać, a jedna już utraciła te wspomnienia.

Spoglądamy po sobie z chłopakiem, ale widzę po nim ten sam strach co i pewnie odnalazł we mnie. Skoro nic nie pamięta, to mało prawdopodobne by i nas skojarzyła ze swojego życia. Teraz co innego staje się najważniejsze, tuż po tym jak się wybudziła. Oby ten stan okazał się być przejściowy, a dojście do siebie zajmie jej zaledwie parę dni. Nigdy nie sądziłem, że będę o tym rozmyślał, ale już wolę jak pamiętała każdą naszą sytuacje niżeli kompletne nic.

Każde z nas zdaje się być pogrążonym we własnym świecie, nie chcąc zapewne wyobrazić sobie realiów jakie nas czekają w budynku. Ubarwienie tego nijak się ma do tego, że tuż po samym spojrzeniu na nią można te nadzieje szybko utracić. Przekręcam głowę na Jamala, choć patrzenie tak na jego skuloną posturę wprawia mnie w jeszcze gorsze samopoczucie. Niczemu nie zawinił, a raczej jako jeden z nas potrafił stanąć na wysokości zadania i działać. Teraz jego przyjaciółka może go nie pamiętać. Będzie to wymagało sporo pracy i włożonego ku temu wysiłku, ale nie pozwolimy jej zapomnieć o nas na dobre. Jeśli oczywiście będzie chciała byśmy powrócili do jej życia.

Parkujemy na podjeździe tuż przed samym wejściem do szpitala, ale teraz nasze nastroje sprawiają iż wręcz wleczemy się za Silke, która chyba ma odmienne podejście od naszego. Oni nie muszą się niczego obawiać. Ich w końcu rozpozna, a to my mamy się o co martwić. Przynajmniej jej matka i Fab nie ujrzą tej porażki z nami w roli głównej. Z toku rozmowy wynika, że zdążyły już wrócić do ich domu, a my mamy wystarczającą ilość czasu by z nią pogadać. - Może najpierw my wejdziemy, a potem was zawołamy - Wychodzi z tym pomysłem, ale nie mamy nic do gadania, więc zgadzamy się od razu i dajemy im wejść do środka jej sali. Może to i lepiej. Zdążą ją naprowadzić na to co się z nią działo przez ten miesiąc, choć to i tak nie wszystko patrząc na bieg wydarzeń. Oni nie opowiedzą tego co działo się na wyjeździe do Islandii i w samym Londynie.

Kibicować Wam? [Kai Havertz]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora