12🍩

3K 442 78
                                    

Dopiero po tym, jak Remus zaczął pisać list do żony zorientował się, jaki mieli dzień.

Był trzydziesty pierwszy października... Mijało dwanaście lat od tamtej feralnej nocy, która w ich życiu zmieniła wszystko, na myśl o której Lupinowi gnieździło się coś nieprzyjemnego w żołądku.

Dłoń, w której trzymał pióro zawisła mu tuż nad pergaminem; nie był pewien, czy powinien o tym wspominać żonie. To nie tak, że ona sama o tym nie pamiętała, zresztą nie chciał jej zasmucać bardziej w samotni... Lecz z drugiej strony nie mógł tak po prostu udawać, że nic się nie stało.

Po chwili namysłu zaczął list od podziękowania jej za wyśmienite wypieki, opisał rozmowę z Harrym, a na koniec dodał to, czego wcześniej się obawiał.

Nie muszę Ci przypominać, jaki mamy dziś dzień. Chcę jednak, żebyś wiedziała, że codziennie jestem wdzięczny losowi za to, że ze mną jesteś, że Ciebie mi nie odebrał. Mija kolejny rok tej samotni, ale miałaś rację, że razem damy sobie radę. A teraz dzięki tej pracy będzie tylko lepiej.

Skończywszy list, Remus przeczytał go jeszcze kilka razy, próbując wyobrazić sobie reakcję Ether. Stwierdził, że dołączy do niego jeszcze kwiaty - rzadko je jej dawał, a choć najbardziej lubiła róże, liczył, że z tych podkradzionych profesor Sprout z cieplarni też się ucieszy. Lupin odłożył list na bok, by później dołączyć do niego prezent, a następnie westchnął i zajął się stosem wypracowań.

Lupin skończył ocenianie akurat przed ucztą z okazji Nocy Duchów, w czasie której nawet Snape powstrzymał się od uszczypliwości. Wyglądał na wyjątkowo zadumanego, jakby tamtej nocy nie był głową w Wielkiej Sali, a gdzieś zupełnie indziej. Remusowi to pasowało; też nie czuł się chętny do rozmów, zwłaszcza tych mniej przyjemnych. Nawet McGonagall milczała, bo widok Lupina i Snape'a obok siebie o wszystkim jej przypominał.

Mimo wszystko Remus czuł na sobie wzrok Severusa co jakąś chwilę. Zastanawiał się, czy Snape go w ten sposób obwiniał, bo jakoś wątpił, że mu współczuł.

Tamten dzień byłby kolejną pełną melancholii, smutną, ale spokojną rocznicą okropnych wydarzeń, gdyby jeszcze tej samej nocy nie stało się coś, co wstrząsnęło Remusem.

Szedł wraz z Snapem i McGonagall do pokoju wspólnego Gryfonów, przy którym zebrał się niemały tłum. Na miejscu był już Dumbledore; Gruba Dama zniknęła. Dyrektor próbował dowiedzieć się, co się wydarzyło i wyjaśnić to zdezorientowanym uczniom... Ale jego jedynym źródłem informacji okazał się Irytek, który oznajmił, że Gruba Dama uciekła i boi się wyjść. Kiedy Remus zobaczył poszarpane płótno na jej obrazie, jemu samemu stanęła gula w gardle; nie był już nawet pewien, czy sam tego nie zrobił w swoim wilkołaczym amoku - bo kto mógłby

- Strasznie się wściekł ten Syriusz Black - powiedział wreszcie, a pod Remusem ugięły się nogi.

Po tym wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Dumbledore odesłał wszystkich uczniów do Wielkiej Sali, a następnie zarządził z nauczycielami przeszukanie szkoły. Gdy Snape odszedł, by ściągnąć do sali także Ślizgonów, Dumbledore wziął Remusa na bok.

- Remusie... Ty znasz go najlepiej. Wierzę, że...

- Ja nie mam z tym nic wspólnego, naprawdę - mówił Lupin pospiesznie, w duchu przerażony i wstrząśniety. - Nie wiem, gdzie on jest, nie mam pojęcia, co się stało.

- Wierzę ci, Remusie, spokojnie. - Dumbledore położył dłoń na jego ramieniu. - Jednakże jeśli jest ktoś, kto będzie wiedział, gdzie go szukać... To wierzę, że to ty.

Remus westchnął. Nigdy nie przypuszczał, że będzie musiał znaleźć się w takiej sytuacji, że przyjdzie moment, który zmusi go do szukania Syriusza jak prawdziwego przestępcy... W co tak bardzo nie chciał wierzyć.

- Tak...

- Nie wpuszczę do zamku Dementorów. Proszę, wiesz, co robić. Ja zadbam, by Harry był bezpieczny - powiedział Dumbledore, na co Lupin skinął głową.

Choć Remus nie chciał wierzyć w to, że Syriusz jakkolwiek mógłby skrzywdzić Harry'ego, po tym poszarpanym obrazie nie był już pewien niczego. Azkaban mógł przecież zmienić tego przyjaciela tak, że stał się zupełnie inną osobą. Zgodnie z prośbą Dumbledore'a ruszył więc w zamek, sprawdzić wszystkie tajemne przejścia, które tak dobrze znał...

Zaczął od tego, które było im wszystkim najbliższe, w którym Ether po raz pierwszy zamieniła się w kaczkę... Łzy stanęły mu w oczach, gdy wyciągnął różdżkę, aby wykonać kilka skomplikowanych ruchów potrzebnych do otworzenia przejścia nieopodal skrzydła szpitalnego.

Zawahał się. A co, jeśli Syriusz tam będzie? Co, jeśli go spotka?

Będzie z nim walczył? Odda go w ręce Dementorów czy sam pomoże uciec? Jak w ogóle z nim rozmawiać po tylu latach...? Remus wolał sobie tego nie wyobrażać i, na ironię, modlił się, że jednak nigdzie go nie znajdzie. Z drugiej strony gdzieś w sercu tlił się ten płomień ekscytacji, że Łapa pojawi się tam cały i zdrowy, i że sytuacja wróci do normy, że to wszystko okaże się nieporozumieniem... Co więcej, Lunatyk nie chciał też, aby to Snape jako pierwszy potencjalnie go odnalazł.

Remus myślał, że serce wyskoczy mu z piersi, gdy kamienna ściana przesunęła się w bok, ujawniając całe przejście. Szybko wszedł do środka i zamknął ją za sobą, a następnie rozpalił wiszące tam pochodnie... Wszystko wyglądało tak, jak te kilkanaście lat temu, jakby czas po prostu się zatrzymał. Śladów po Syriuszu nie było, ale Lupin wiedział, że to jeszcze nic nie oznaczało.

Przejrzał każde tajemne przejście w zamku, które znał i pamiętał, rozdrapując tym samym niezliczone rany dawnych wspomnień. Potrzebował wtedy bardziej niż kiedykolwiek spotkać się z żoną, ale nie mógł opuścić zamku - musiał zostać i wiedzieć, co działo się w sprawie Syriusza, obawiał się też zostania posądzonym o pomaganie mu, do czego, jak się spodziewał, Snape z chęcią by doprowadził.

Wiedział tylko jedno: gdy wróci wreszcie do siebie, nie będzie mógł zasnąć, a list do Ether trzeba będzie znacznie... Rozszerzyć.

- I jak, Remusie? - zapytał Dumbledore, gdy Lunatyk pojawił się w jego gabinecie, gdzie zebrali się też inni nauczyciele.

- Niestety, niczego nie znalazłem - odparł zrezygnowany Remus, zamykając za sobą drzwi.

- Kto by się spodziewał. - Snape uśmiechnął się kpiąco. - Black jest już pewnie daleko, bo ktoś postanowił mu...

- Severusie, rozmawialiśmy już o tym - przerwał mu Dumbledore surowo. - Dziękuję ci za pomoc, Remusie. W takim razie możemy uznać, że zamek jest bezpieczny, ale uczniowie i tak niech pozostaną na całą noc w Wielkiej Sali. Natomiast jutro z samego rana zajmiemy się przywracaniem Grubej Damy na jej miejsce.

Czekolada Upolowana • Remus Lupinحيث تعيش القصص. اكتشف الآن