15🍩

3.1K 415 185
                                    

- Najpierw wstawię te piękne kwiaty do wazonu - powiedziała, biorąc ze stołu wielokolorowy bukiet w ręce, by go powąchać - a pachniał niesamowicie świeżo.

- Wiem, że to nie twoje ukochane róże, ale nigdzie ich nie było... Te musiałem wykraść od Sprout.

Ether wyglądała na kompletnie rozczuloną.

- Kradzione tym słodsze, huncwocie. - Poklepała go po szorstkim pod jej placami policzku, sprawiając, że był z siebie naprawdę dumny.

Ether umieściła kwiaty w wazonie, który postawiła na środku stołu, a następnie zajrzała do drugiego pudełka, gdzie czekała na nią masa prezentów.

- Eliksir na piękne włosy, eliksir na piękną cerę, eliksir do paznokci... Szlafrok? Och, no i sweter! - Kobieta wyciągała z pudełka kolejne przedmioty, nie dowierzając, że tyle ich tam było. - I nowy koc? Przeraża mnie czasem, jak ty mnie dobrze znasz...

Krótki śmiech opuścił usta Remusa, który w środku tak naprawdę skakał ze szczęścia, widząc, że wszystko wyraźnie się jej podobało.

- I jeszcze... - Ether wyjęła ostatni przedmiot, którym było kolejne pudełko, małe i czerwone. - A co to jest?

- Otwórz - zachęcił nieśmiało, a ona posłuchała.

Małe pudełko skrywało w sobie srebrną bransoletkę oraz naszyjnik, oba cienkie i bardzo delikatne, a jednak piękne.

- Jejku, jakie to śliczne... - wydusiła Ether, przyglądając się biżuterii, po czym spojrzała na męża. - Remus, naprawdę nie musiałeś, tego jest tyle...

- Musiałem - przekonywał mężczyzna, podchodząc bliżej, by położyć ręce na jej ramionach. - I mam nadzieję, że to dopiero początek. Nie martw się, nie wydałem wszystkiego, odkładam, co trzeba.

Jego żona uznała, że kolejne słowa były już zbędne. Odłożywszy wszystko, ponownie zbliżyła ich w mocnym uścisku.

- Dziękuję - szepnęła mu prosto do ucha, aby następnie go pocałować.

Wieczorem Remus opadł na swoje łóżko i dopiero wtedy poczuł, jak naprawdę mu go brakowało, a gdy pomyślał, że Ether za moment do niego dołączy, zaczął powątpiewać, czy będzie mu się chciało jutro wstać do Hogwartu. W sypialni było ciemno, lecz nie za ciemno, a rzęsisty deszcz uderzał w okna, kreując niesamowitą atmosferę, w której chciało się zatonąć.

- No - usłyszał nagle zza drzwi, aż chwilę później w pomieszczeniu pojawiła się Ether, w czarnym, połyskującym szlafroku sięgającym jej do kolan. - Jak ci się podoba szlafrok, który wybrałeś? - zapytała, ustawiając się na końcu łóżka, tuż naprzeciw niego.

- Wygląda pięknie - przyznał cicho, nie mogąc oderwać od niej wzroku, nawet jeśli czasem wciąż się peszył. Jak dobrze było znowu być w domu...

- Pamiętasz naszą noc poślubną? - zapytała, spoglądając na okno, o które krople uderzały wyjątkowo głośno. - Też wtedy padało.

- Ale było tak... Kilkanaście razy cieplej.

- Och, czyli ci zimno? - zapytała Ether, uśmiechając się szelmowsko. - Dobrze, to daj mi moment...

Nim Lupin zdążył jej odpowiedzieć, Ether rozwiązała szlafrok, a następnie bez zawahania zrzuciła go na podłogę, ujawniając nic poza jej nagim ciałem. Remus wyraźnie przełknął ślinę, przy czym nie mógł się powstrzymać od gapienia się prosto na nią, i na każdy cal ciała, które już znał, a które nadal go pociągało.

- No... Nowy szlafrok i rzucasz go na podłogę? - zapytał, gdy po kilku chwilach dotarło do niego, że to nie był sen z Hogwartu, a rzeczywistość.

- Przepraszam... - powiedziała Ether, nieustannie się uśmiechając i wdrapując się na łóżko. - To czekam na szlaban, panie profesorze - dodała, zbliżając się do niego na czworaka.

Gdy to robiła, Remusowi natychmiast podniosła się temperatura. Wiedział już, jak to się skończy i tamtej nocy, w przeciwieństwie do wielu innych okazji, nie zamierzał się dobijać, a być pewnym siebie... Zwłaszcza po tym, jak go nazwała.

- Ether... - Wziął głęboki wdech, ani na moment nie tracąc jej z oczu.

- Tak, profesorze? - szepnęła, gdy jej twarz znalazła się tuż przy jego, a on sięgnął dłońmi w jej kierunku, by pocałować ją po raz pierwszy, i na pewno nie ostatni tamtej nocy... I nie tylko w usta.

Rankiem Remusa obudziło dudnienie deszczu, a on sam nie mógł znieść myśli, że za dwie godziny będzie musiał wrócić do Hogwartu i prowadzić zajęcia. Choć zdążył pokochać bycie nauczycielem, tamtego dnia czuł się jak uczeń, który chciał wybłagać mamę, by  zrobić sobie wagary.

Serce mu się łamało, gdy musiał obudzić Ether, śpiącą spokojnie jak dziecko na jego nagim ramieniu, lecz chciał się nią jeszcze nacieszyć, zanim wróciłby do pracy.

- Panie profesorze, jeszcze pięć minut... - mruknęła po kilku jego próbach obudzenia jej.

Remus nie potrafił się nie uśmiechnąć, zwłaszcza, że przypomniało mu to o minionej nocy.

- Obawiam się, że dzwonek już dzwoni - powiedział, co na tyle rozbawiło Ether, że ostatecznie zmusiła się do rozbudzenia się. Poprawiła swoje ułożenie na nim, a następnie przytuliła go mocno od boku, skóra do skóry.

- Już wstaję... Zaraz szybko zrobię bułki dla ciebie i Harry'ego - mówiła, nieświadomie wodząc dłonią po jego torsie i czując pod palcami wszystkie nierówności jego blizn, co przypomniało jej o najgorszym. - Ale zanim to, to Remus... Pojutrze jest pełnia. Jesteś pewien, że nie powinnam...

- Nie, nie chcę, by ktokolwiek coś podejrzewał cokolwiek, wiesz, co zrobiłoby się w szkole... Ale nie martw się. Mam eliksir, a on naprawdę łagodzi wszystko.

- Tak, tylko ten eliksir przygotowuje ta niedomyta gnid...

- Ale działa - przerwał jej. - Biorę go codziennie i jest naprawdę lepiej. Nie martw się o mnie.

Ether spojrzała na niego z niedowierzaniem.

- O kogo mam się martwić, jak nie o ciebie, Remus?

Ostatecznie Lupin, po wielu ostatnich spojrzeniach i pocałunkach, pierwszy raz w życiu z wielką niechęcią powrócił do Hogwartu. Był najedzony przepysznymi, świeżymi bułkami, a zanim mógłby podarować część z nich Harry'emu, musiał się skupić na swoich pierwszych zajęciach ze Ślizgonami z piątego roku, co nie było przecież zbyt łatwe. Tamtego ranka za każdym razem, gdy ktoś zwracał się do niego per profesorze, jego myśli natychmiast wracały do poprzedniej nocy, wywołując niepowstrzymywalny uśmiech.

- Dziś porozmawiamy o wężach... A jako że jesteście Ślizgonami, to chyba sporo o tym wiecie, prawda? - zapytał uczniów, których wyraźnie to rozbawiło. - Czy ktoś powie mi, jak węże są przydatne dla nas, czarodziejów?

Ręka jednej z dziewcząt siedzących z przodu poszybowała w górę.

- Tak, Callie? - powiedział Lupin, który wolał zwracać się do uczniów po imieniu... Co, niestety czy stety, znowu przypomniało mu o Ether.

- Jaja węży używane są w eliksirach, między innymi w Eliksirze Mózgowym Baruffia... Choć on akurat nie działa - odpowiedziała, na co on pokiwał głową ze zrozumieniem, wyrywając się ze wspomnień.

- Och, tak. Uwierzcie mi, był popularny nawet wtedy, gdy ja chodziłem do szkoły. I wtedy też nie działał. - Oparł się o biurko, podczas gdy kilku Ślizgonów ponownie się zaśmiało. - Ale doskonała odpowiedź, pięć punktów dla Slytherinu. Profesor Snape może być dumny z takiej uczennicy.

No tak, Snape... pomyślał Lupin, który dzięki żonie zdążył nieco o nim zapomnieć. Skoro były urodziny Syriusza, a Remus miał taki dobry humor, to wypadało uhonorować Blacka... I trochę powkurzać nietoperza.

Czekolada Upolowana • Remus LupinWhere stories live. Discover now