16. Głębia mroku

223 23 15
                                    

 Im więcej czasu mijało, tym mocniej Shiana zaczynała wierzyć, że wszystko było jedynie snem — dziwnym, absolutnie niewiarygodnym, ale wciąż snem. Zdarzały się dni, gdy zapominała nawet o nieszczęsnym znamieniu, zdobiącym jej plecy; nie piekło, nie swędziało ani nie przypominało o swojej obecności w żaden inny sposób. Wystarczyło jednak spojrzenie w lustro, by uświadomić sobie, że choć część tej niecodziennej przygody była prawdziwa — namacalna.

Mimo to życie wróciło do normalności, przynajmniej tej, do której przywykła w tygodniach poprzedzających tajemnicze zdarzenie. Na stałe zadomowiła się w aktorskiej grupie, a jej występy cieszyły się ogromną popularnością, gdziekolwiek się nie odbywały.

Także Flynn rozkwitał pod wpływem możliwości rozwijania talentów, a Mirten z radością wziął go pod swoje skrzydła. Widziała w oczach brata nie tylko wdzięczność, ale zalążki więzi zbyt silnej, by uchodziła za jedynie sympatię; w pewnym sensie traktował starszego mężczyznę jak ojca, którego właściwie nigdy nie miał. I chociaż na początku nie wiedziała, co o tym sądzić, z każdym dniem coraz łatwiej przychodziło jej spoglądanie na chłopca z ckliwym, pełnym ulgi uśmiechem. Zasługiwał na dorastanie w normalnej atmosferze, nawet jeśli oznaczało to obdarzenie miłością mężczyzny, z którym nie wiązały go żadne więzy krwi.

Sprawy układałyby się idealnie, gdyby nie dręczące ją koszmary. Nie umiała powiedzieć, z czego dokładnie wynikały ani dlaczego tak silnie oddziaływały na jej umysł, ale za każdym razem, gdy budziła się w środku nocy — albo czasami nawet rano — pot pokrywał skórę, a oddech rwał się nerwowo. Najgorsze było jednak płynące ze środka uczucie niepokoju, rozpierające i na tyle intensywne, by wzbudzić mdłości. Nie potrafiła sobie przypomnieć, o czym śniła, ale miała przeczucie, że nękające ją obrazy spowijał mrok — gęsty, lepki, o mackach sięgających nawet najdalszych zakamarków umysłu.

Bała się zasypiać. Robiła wszystko, by utrzymywać oczy otwarte najdłużej, jak mogła, ale zmęczone występami oraz nieustannym podróżowaniem ciało miało granice wytrzymałości. Schudła — a i tak należała do drobnych osób — co nie przeszło bez echa; Darmila posyłała jej zmartwione spojrzenia, podczas gdy Niltem i Ardel dokładali wszelkich starań, by poprawić Shianie humor. Nie pomagały zapewnienia, że była jedynie wycieńczona ciągłym podróżowaniem i znajdowaniem się w centrum uwagi; cienie pod oczami zdawały się potwierdzać przypuszczenia innych. Działo się coś niedobrego. Coś, co z każdym dniem stawało się coraz trudniejsze do zignorowania.

Westchnęła ciężko i przetarła twarz. Myślenie w kółko o tym samym niczego nie zmieniało. Nie pomagało rozwikłać, co stało za koszmarami — albo za znamieniem, które wciąż odznaczało się na tle coraz mocniej opalonej skóry, choć Shiana miała wrażenie, że powoli bledło. Mogło to być jedynie złudzenie, graniczące z desperacką nadzieją na rozwiązanie problemu, zanim faktycznie postrada zmysły z niepokoju. Wolała nie zastanawiać się nad tym, czy faktycznie tak było — czy pogrążała się w szaleństwie, nie potrafiąc udźwignąć ciężaru wspomnienia tajemniczej kobiety o włosach białych jak śnieg i głosie przypominającym kruszący się pod stopami lód.

— Weź się w garść — wymamrotała do samej siebie, czego pożałowała od razu, gdy ktoś położył dłoń na jej ramieniu.

Podskoczyła niczym oparzona, czując, jak serce zrywa się do szaleńczej gonitwy, jakby groziło jej faktyczne niebezpieczeństwo. Potrzebowała kilku chwil, by zdać sobie sprawę, że znajdowała się wśród swoich. Wśród przyjaciół, którzy nie zrobiliby jej krzywdy, a raczej broniliby ją przed wszelkimi zagrożeniami — nawet jeśli oznaczało to pilnowanie Shiany na każdym kroku.

Położyła dłoń na piersi i uśmiechnęła się na widok Darmili, przyglądającej się jej z matczyną troską. Próbowała zatuszować zdenerwowanie, co wyszło dość marnie; nie tylko nie posiadała ogromnego talentu aktorskiego, ale także nie mogła liczyć na oszukanie kogoś tak bystrego jak żona Mirtena. Kobieta cechowała się zbyt dużą spostrzegawczością, a sama jej obecność w pomieszczeniu zdawała się potwierdzać to, jak bardzo niepokoiło ją ostatnie zachowanie Shiany.

AesirWhere stories live. Discover now