2. Ojciec i syn

637 72 104
                                    

 Dwór królewski w Erhadzie zawsze budził w Casparze skrajne emocje. Przypominał labirynt, który swoim pięknem zapierał dech w piersiach. Nie dało się nie zauważyć swoistej magii tego miejsca, szczególnie wtedy, gdy wiatr wpadał w jeden z licznych dziedzińców, aby potem przemierzać korytarze, poruszając starymi proporcami, zdobiącymi ściany. Nikt nie wiedział, jak dokładnie powstało to zjawisko, nikt nie umiał go wyjaśnić, ale każdy je podziwiał, co jedynie podsycało wyjątkowość dworu.

Mimo to Caspar już dawno nie czuł się tutaj swobodnie, choć zwykł nazywać to miejsce domem. Jako mały chłopiec uwielbiał biegać po ogrodach, goniąc wiatr, który wygrywał niezwykłe melodie, fascynujące księcia bardziej niż jakiekolwiek inne zajęcia. Poznał labirynt na tyle dobrze, że zawsze umiał uniknąć gniewu swoich opiekunów, którzy byli za niego odpowiedzialni i często otrzymywali reprymendy za niedopilnowanie dziedzica. Wtedy nie widział, że pod całym tym pięknem kryje się także obłuda. Widział jedynie zapierający dech w piersiach krajobraz; słońce, zachodzące za licznymi domostwami Erhadu, położonymi u podnóża góry, oraz pustynię, rozciągającą się za murami miasta.

Nie cierpiał tutaj wracać. Krzywił się na samą myśl o ujrzeniu gmachu, który niegdyś wydawał mu się całym światem. Dziś przypominał raczej zaścianek, gdzie — bez wątpienia — nie był mile widziany. Wszyscy dworzanie woleli, by trzymał się z daleka, dzięki czemu nie musieli wcale udawać szczęśliwych na widok spowitego w czerń księcia. Przez długi czas wolał zresztą podporządkować się ich woli; tak było zwyczajnie łatwiej, zarówno im, jak i jemu. Mimo to nie mógł ulegać w nieskończoność — szczególnie nie w tej sytuacji.

Nie potrafił przepuścić okazji, by pojawić się na niezwykle istotnym spotkaniu, na które — rzecz jasna — nie został zaproszony. Nie był zapraszany nawet na zwykłe spotkania, chociaż nie mógł powiedzieć, żeby bardzo z tego powodu ubolewał. Miał ważniejsze sprawy na głowie, niż wysłuchiwanie bzdur o organizowaniu kolejnych uczt i wyjazdów, tymczasem właśnie tego dotyczyło większość pomniejszych narad. Jego ojciec zapewne nie zdawał sobie sprawy z tego, ile obowiązków spoczywało na barkach Caspara, nawet po tym, jak odsunął go od spraw królestwa. Gardził nim tak mocno, że wolał zaryzykować oddanie tronu w obce ręce niż przekazać go synowi, odzianemu w czerń. A młody książę nienawidził go z taką samą pasją.

Poniekąd pasowała mu rola koszmaru, dręczącego rodzinę królewską. Ba, czasem nawet bawiło go obserwowanie lodowatej wściekłości w oczach władcy, gdy po raz kolejny książę ośmielił się zlekceważyć jego wolę, nie łamiąc jednocześnie żadnych praw — krnąbrność nie była wszakże zbrodnią, przynajmniej wtedy, gdy wciąż nosiło się najpotężniejsze nazwisko w państwie. Z ogromną uwagą pilnował jednak, by nie przekroczyć granic; król Hirion jedynie na to czekał. Caspar nie miał żadnych wątpliwości, że ojciec zamierzał wykorzystać każdy błąd przeciwko niemu.

Lud nie mógł przecież poznać prawdy; służba Aesirowi, nawet w czerni, nie była wystarczającym powodem, aby zepchnąć Caspara z tronu. Mało tego — stanowiła raczej płaszcz ochronny, który dawał księciu poczucie bezpieczeństwa. Upokarzanie boskiego kapłana — niezależnie od koloru noszonych przezeń szat — zostałoby uznane za godne potępienia. Hirion, choć panował w Darenarze od wielu lat, wciąż nie stał wyżej niż Bóg. Musiał więc znaleźć niezwykle ludzki powód, by odsunąć księcia od władzy.

Caspar wkroczył do budynku, ucinając swoje rozważania, i niemalże natychmiast zatrzymał się, gdy doskoczył do niego jeden ze służących. Wyglądał na iście przerażonego niespodziewaną wizytą królewskiego syna, czemu zresztą nie można się było dziwić. Wśród służby krążyło przekonanie, że Caspar Silverius zwiastował burzę, a on sam z chęcią przykładał się do utrwalenia tego mitu — nieco na złość ojcu, nieco z bardziej trywialnego powodu. Lubił maskować arogancją swoją niepewność — a ta towarzyszyła mu zawsze, gdy zjawiał się w pałacu. Nikt nie musiał przecież wiedzieć, jak krucha była jego pozycja na dworze.

AesirWhere stories live. Discover now