Rozdział 33

2.7K 227 44
                                    

Odwróciłam się na drugi bok, słysząc gdzieś w podświadomości ciche rozmowy dochodzące z oddali. Próbowałam jakoś je zignorować, ale wraz z upływem czasu stawały się one coraz głośniejsze i intensywniejsze. Otworzyłam oczy i automatycznie spojrzałam na elektroniczny zegar wiszący na ścianie, który pokazywał, że jest niewiele po pierwszej w nocy. Im lepiej przysłuchiwałam się wymianie zdań za drzwiami tym bardziej rozpoznawałam rozmówców. Usłyszawszy głos Luke'a moje serce raptownie zabiło. Z jednej strony miałam niesamowitą ochotę go zobaczyć a z drugiej błagałam w myślach aby tutaj nie przychodził. Być może było to niesprawiedliwe, ale to właśnie jego obwiniałam za utratę dziecka. Sama już nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę.

- Nie wchodź tam Luke, ona śpi - stanowczy głos Jai'a przerwał moje myśli. Klamka zaskrzypiała a białe światło z korytarza dało lekki pomruk wprost na moje łóżko. Wpierw postura Luke'a śmignęła mi przed oczami a zaraz potem ujrzałam drugiego bliźniaka.

Nie wiem czemu to zrobiłam, ale postanowiłam po prostu udawać, że wciąż śpię. Szybko zamknęłam powieki, czekając na reakcję braci.

- Mówiłem? Po prostu stąd idź - warknął Jai.

- To moja dziewczyna, chyba mogę z nią posiedzieć?

- Najpierw wytrzeźwiej bo nie wydaje mi się żeby Olivia chciała oglądać Cię w takim stanie.

Miałam ochotę pisnąć z wściekłości, gdy usłyszałam słowa Jai'a. Mój chłopak znowu zamiast siedzieć tutaj i wspierać mnie w takich momentach wolał po prostu pójść na wódkę z kumplami. Nie miałam już nawet ochoty płakać, zobojętniałam na jego zachowanie.

- Ty mi kurwa nie będziesz mówił co mam robić! - Luke podniósł głos a ja niekontrolowanie wzdrygnęłam. Jego krzyk i stan w jakim się znajdował przerażał mnie.

- Zamknij się, ona śpi.

Nabrałam powietrza w płuca i w przypływie odwagi odezwałam się cicho.

- Nie śpię.

Chłopcy w jednej sekundzie zamilkli. Luke zachwiał się lekko, przytrzymując się barierki tak aby nie upaść. Prychnęłam cicho, kiwając z dezaprobatą głową. Miałam ochotę skwitować jego zachowanie histerycznym śmiechem, ale w ostateczności z tego zrezygnowałam.

- Kochanie przyszedłem do Ciebie. Jak się czujesz? - spytał, próbując nieudolnie podejść do mojego łóżka.

- Daruj sobie - warknęłam. Gdy jego dłoń dotknęła mojej, gwałtownie ją wyrwałam. W tym momencie po prostu się nim brzydziłam, nie chciałam mieć nic do czynienia z jego osobą. Ze złości miałam ochotę płakać, ale chyba po prostu nie miałam już siły na kolejne łzy bo nawet one z czasem się wyczerpały.

- Zaopiekuje się Tobą Liv, teraz wszystko wreszcie będzie dobrze - gdy usłyszałam te słowa wypowiadanie z jego ust nie wytrzymałam i parsknęłam głośnym śmiechem. Moje zaufanie względem niego osiągnęło swój kres, zniknęło tak jak wszystkie nadzieje i plany.

- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo Cię nienawidzę - żachnęłam, gromiąc chłopaka wzrokiem. Patrzyłam na całą jego posturę, ale jak ognia unikałam oczu. One przez cały czas kłamały. Były fałszywe tak samo jak ich posiadacz.

- Olivia! - starszy bliźniak podniósł głos. Zadrżałam nieznacznie, starając się nie dać po sobie poznać jak wielki wzbudza on we mnie strach. - Nie mów tak, proszę Cię - dodał po dłuższej chwili, nabierając głośno powietrza w płuca. - Wiesz, że jesteś wszystkim co mam. Trochę się pogubiłem kruszyno, ale obiecuję, że wszystko się zmieni. Będzie tak jak miało być od początku - jego język z każdym kolejno wypowiedzianym słowem plątał się coraz bardziej. Gdyby powiedział to na trzeźwo ... gdyby mi pokazał, że naprawdę mu zależy, że się stara to może potrafiłabym zapomnieć o wszystkim. Tymczasem on wciąż karmił mnie płytkimi obietnicami, robiąc nadal to samo.

I FOUND YOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz