Odwróciłam się na drugi bok, słysząc gdzieś w podświadomości ciche rozmowy dochodzące z oddali. Próbowałam jakoś je zignorować, ale wraz z upływem czasu stawały się one coraz głośniejsze i intensywniejsze. Otworzyłam oczy i automatycznie spojrzałam na elektroniczny zegar wiszący na ścianie, który pokazywał, że jest niewiele po pierwszej w nocy. Im lepiej przysłuchiwałam się wymianie zdań za drzwiami tym bardziej rozpoznawałam rozmówców. Usłyszawszy głos Luke'a moje serce raptownie zabiło. Z jednej strony miałam niesamowitą ochotę go zobaczyć a z drugiej błagałam w myślach aby tutaj nie przychodził. Być może było to niesprawiedliwe, ale to właśnie jego obwiniałam za utratę dziecka. Sama już nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę.
- Nie wchodź tam Luke, ona śpi - stanowczy głos Jai'a przerwał moje myśli. Klamka zaskrzypiała a białe światło z korytarza dało lekki pomruk wprost na moje łóżko. Wpierw postura Luke'a śmignęła mi przed oczami a zaraz potem ujrzałam drugiego bliźniaka.
Nie wiem czemu to zrobiłam, ale postanowiłam po prostu udawać, że wciąż śpię. Szybko zamknęłam powieki, czekając na reakcję braci.
- Mówiłem? Po prostu stąd idź - warknął Jai.
- To moja dziewczyna, chyba mogę z nią posiedzieć?
- Najpierw wytrzeźwiej bo nie wydaje mi się żeby Olivia chciała oglądać Cię w takim stanie.
Miałam ochotę pisnąć z wściekłości, gdy usłyszałam słowa Jai'a. Mój chłopak znowu zamiast siedzieć tutaj i wspierać mnie w takich momentach wolał po prostu pójść na wódkę z kumplami. Nie miałam już nawet ochoty płakać, zobojętniałam na jego zachowanie.
- Ty mi kurwa nie będziesz mówił co mam robić! - Luke podniósł głos a ja niekontrolowanie wzdrygnęłam. Jego krzyk i stan w jakim się znajdował przerażał mnie.
- Zamknij się, ona śpi.
Nabrałam powietrza w płuca i w przypływie odwagi odezwałam się cicho.
- Nie śpię.
Chłopcy w jednej sekundzie zamilkli. Luke zachwiał się lekko, przytrzymując się barierki tak aby nie upaść. Prychnęłam cicho, kiwając z dezaprobatą głową. Miałam ochotę skwitować jego zachowanie histerycznym śmiechem, ale w ostateczności z tego zrezygnowałam.
- Kochanie przyszedłem do Ciebie. Jak się czujesz? - spytał, próbując nieudolnie podejść do mojego łóżka.
- Daruj sobie - warknęłam. Gdy jego dłoń dotknęła mojej, gwałtownie ją wyrwałam. W tym momencie po prostu się nim brzydziłam, nie chciałam mieć nic do czynienia z jego osobą. Ze złości miałam ochotę płakać, ale chyba po prostu nie miałam już siły na kolejne łzy bo nawet one z czasem się wyczerpały.
- Zaopiekuje się Tobą Liv, teraz wszystko wreszcie będzie dobrze - gdy usłyszałam te słowa wypowiadanie z jego ust nie wytrzymałam i parsknęłam głośnym śmiechem. Moje zaufanie względem niego osiągnęło swój kres, zniknęło tak jak wszystkie nadzieje i plany.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo Cię nienawidzę - żachnęłam, gromiąc chłopaka wzrokiem. Patrzyłam na całą jego posturę, ale jak ognia unikałam oczu. One przez cały czas kłamały. Były fałszywe tak samo jak ich posiadacz.
- Olivia! - starszy bliźniak podniósł głos. Zadrżałam nieznacznie, starając się nie dać po sobie poznać jak wielki wzbudza on we mnie strach. - Nie mów tak, proszę Cię - dodał po dłuższej chwili, nabierając głośno powietrza w płuca. - Wiesz, że jesteś wszystkim co mam. Trochę się pogubiłem kruszyno, ale obiecuję, że wszystko się zmieni. Będzie tak jak miało być od początku - jego język z każdym kolejno wypowiedzianym słowem plątał się coraz bardziej. Gdyby powiedział to na trzeźwo ... gdyby mi pokazał, że naprawdę mu zależy, że się stara to może potrafiłabym zapomnieć o wszystkim. Tymczasem on wciąż karmił mnie płytkimi obietnicami, robiąc nadal to samo.
![](https://img.wattpad.com/cover/20274603-288-k273988.jpg)
CZYTASZ
I FOUND YOU
FanfictionKochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim j...