Rozdział 25

2.9K 257 32
                                    

    " Przestała już wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
Zrozumiała, że nie potrafi już nic zmienić.
Zniszczyła go. "

    Gdy wróciłam do domu wraz z Jaiem, Luke już tam był. Zastałam go w towarzystwie swoich kumpli, gdy wszyscy siedzieli w salonie i w wyśmienitych humor popijali zapewne kolejne już z rzędu piwo. Spojrzałam na młodszego bliźniaka smutnym wzrokiem. Nie wiem co chciałam tym osiągnąć, chyba szukałam mentalnego wsparcia.
    - Mam z nim porozmawiać? - spytał półszeptem. W odpowiedzi pokręciłam przecząco głową. Rozmowy i prośby w przypadku Luke'a nie pomagały. Trzeba było użyć innych metod.
Wtargnęłam do salonu i choć łzy cisnęły mi się do oczu postanowiłam zachować zimną krew. Z rękami na biodrach stanęłam na przeciwko kanapy i zgromiłam chłopaka wzrokiem. Tego wszystkiego było stanowczo za dużo.
    - Dobrze się bawicie? - mruknęłam z ironią w głosie.
    - Przepraszam Liv, że Cię nie uprzedziłem, że ktoś przyjdzie - po jego głosie od razu zorientowałam się w jakim stanie jest. Był pijany i to naprawdę dość mocno. Czekałam aż Luke wreszcie przeprosi mnie za swoją dzisiejszą nieobecność, ale nic takiego nie miało miejsca.
    - Chcesz mi coś powiedzieć? - spytałam z nadzieją, że zaraz przypomni sobie o mojej dzisiejszej wizycie. Patrzyłam na niego błagalnie a moja pewność siebie i złość powoli mijały.
    - O co chodzi?
    - Możemy porozmawiać? - zdecydowanie zbyt szybko uległam, ale nie potrafiłam na niego krzyczeć. Nie wiem dlaczego, ale jego obecność na swój sposób mnie uspokajała. Kochałam go chorą miłością i wiedziałam, że nie potrafię bez niego żyć.
Luke kiwnął głową, więc od razu skierowałam się w stronę kuchni tak abyśmy mogli w spokoju porozmawiać. Wymiana zdań w towarzystwie jego kumpli nie byłaby raczej dobrym posunięciem.
Oparłam się plecami o blat i spojrzałam na niego smutnymi oczami. Każda jego niespełniona obietnica czy kłótnia wyniszczały mnie od środka. Nie miałam zielonego pojęcia co powinnam zrobić aby wreszcie się zmienił.
    - Jaki dziś dzień Luke? - podpuściłam go, mając nadzieje, że wreszcie dojdzie do niego co przegapił. Chłopak spojrzał na kalendarz a zaraz potem na mnie.
    - Trzeci sierpień a czemu? - wzruszył ramionami.
    - Dzisiaj miałam wizytę idioto! - obruszyłam się, nie mogąc znieść jego lekceważącego tonu. - Co się z Tobą dzieje? Dlaczego tak bardzo się od siebie oddaliliśmy Luke? Co poszło nie tak?
    - Przecież ciągle jest tak samo! Kochasz mnie a ja kocham Ciebie, czego Ci więcej potrzeba? - prychnął. Przez moment miałam wrażenie, że się przesłyszałam.
    - Wsparcia! Cholernego wsparcia! - wykrzyczałam, zaciskając mocniej palce na blacie. Nie potrafiłam do niego dotrzeć i mimo, że pragnęłam aby wszystko wróciło na dawny tor, nie wiedziałam jak powinnam tego dokonać. Czułam się bezsilna i kompletnie słaba.
    - Boje się, że nie pokocham tego dziecka! To chciałaś usłyszeć? Próbowałem poukładać sobie to wszystko w głowie, starałem się myśleć pozytywnie, ale nie potrafię! Nie chcę tego dziecka, rozumiesz? Nie chcę Go!
    - Co Ty sugerujesz Luke? - spytałam na wpół łamiącym się głosem. Jego słowa jak nóż trafiły prosto w moje serce. Dotychczas wydawało mi się, że nasza miłość jest na tyle silna, że przejdziemy przez to wszystko. Teraz widać jak mocno się pomyliłam.
    - Nie wiem jak to zrobimy Olivia, ale musimy się tego pozbyć. To jedyne rozsądne wyjście - zaproponował a ja poczułam jak nogi coraz bardziej mi miękną. Zakołysałam się lekko przez co obraz przed moimi oczami zawirował. Podniosłam rękę i niewiele myśląc z całej siły odbiłam ją od policzka Luke'a. Zacisnęłam usta w wąską linię, starając się powstrzymać chęć płaczu po czym odwróciłam się na pięcie. W tym momencie nie mogłam na niego patrzeć. Nawet by mi do głowy nie przyszło, że on może zaproponować coś aż tak okrutnego. Wiem, jeszcze niedawno sama chciałam to zrobić, ale to było spowodowane szokiem. Zrozumiałam swój błąd i przyjęłam na swoje barki odpowiedzialność.

    Powiodłam schodami na górę i dopiero siedząc na łóżku dałam upust swoim emocjom. Rozpłakałam się jak małe dziecko, wbijając z nerwów paznokcie w swoje nadgarstki. Wyłam niemożliwe, tłumiąc głuche krzyki w poduszkę Co poszło nie tak? Dlaczego Luke aż tak diametralnie się zmienił?
W głowie miałam mnóstwo pytań, ale niestety zero odpowiedzi. To wszystko powoli zaczynało mnie przerastać. Wydaje mi się, że nasza miłość nas zgubiła. Wariowałam bez niego, ale z nim wcale nie było łatwiej. Traciłam go każdego dnia coraz bardziej i najgorsze jest to, że nie potrafiłam zrobić nic aby to zmienić. Z bólem serca patrzyłam jak nasz związek coraz bardziej się sypie a my nawet nie próbujemy temu zapobiec. Chyba nieświadomie się poddałam. Przestałam walczyć i przegrałam.
    - Liv wszystko w porządku? Słyszałem jak ... - gwałtownie podniosłam wzrok widząc zmartwionego Jai'a stojącego w progu. Zawsze zjawiał się wtedy, gdy byłam w największej rozsypce.
    - Nic nie jest w porządku - jęknęłam, chowając twarz w dłoniach. Słyszałam korki chłopaka a zaraz potem poczułam jak materac lekko się ugina pod wpływem jego ciężaru. - Nie wiem jak długo jeszcze to wszystko zniosę. Może powinnam wrócić do domu? Wcale nie jesteśmy sobie pisani. Boże a ja tak długo się łudziłam! - zawyłam głośno, ocierając mokre policzki.
Po chwili poczułam dłoń Jai'a na swojej. Podniosłam wzrok i spojrzałam na niego spod zamazanych powiek. Chłopak uśmiechnął się nikło po czym dotknął palcami mojego policzka. Byłam oszołomiona a jednocześnie zdezorientowana.
    - Kocham Cię - wyznał, nie zmieniając swojej pozycji ani na sekundę. Niekontrolowanie zadrżałam a moje ciało chyba ogarnął jakiś wewnętrzny paraliż zważywszy na to, że nie potrafiłam się ruszyć.
    - Co?
    - Od zawsze tutaj byłem, dla Ciebie - zagryzłam wnętrze policzka, czując jak w moim gardle rośnie ogromna gula. Nie potrafiłam wydać z siebie żadnego dźwięku, dosłownie brakowało mi słów. - Wiem, że nie odwzajemniasz moich uczuć, ale po prostu musiałem Ci o tym powiedzieć, to wszystko.
To prawda - nie odwzajemniałam ich. Zbyt mocno kochałam Luke'a aby móc ot tak związać się z jego bratem. Byłam wdzięczna Jai'owi za wsparcie i pomoc, ale nic więcej zaoferować mu nie mogłam.
    - Przepraszam Jai, ale nie potrafię - wydukałam cicho, wyrywając dłoń z jego uścisku. - Gdyby rok temu poukładało się między nami inaczej to może umiałabym odwzajemnić te uczucia, ale nie dziś. Nie mam zamiaru Cię ranić, ale chyba będziemy musieli od siebie odpocząć. Ostatnio zbyt dużo czasu spędzamy razem a to nie wpływa dobrze na mój związek z Lukiem, wybacz - jęknęłam, spuszczając głową w dół.
Uwielbiałam towarzystwo młodszego bliźniaka, ale wiedziałam, że dla jego dobra musimy nieco ochłodzić nasze relację. Luke już przeze mnie cierpiał i nie chcę aby to samo przytrafiło się jego bratu.
    - Nie ma żadnej dziewczyny, prawda? - prychnęłam, przypominając sobie niedawne rozmowy z Jaiem w których wciskał mi daremne bajeczki o jakieś tajemniczej pannie.
    - Jesteś tylko Ty.
    - Cóż, mnie też już nie ma - warknęłam sucho, przekręcając głowę w drugą stronę. Dopiero teraz zrozumiałam, że przez spędzanie wspólnego czasu razem dawałam mu nadzieję, której nie chciałam aby miał. Zbliżyliśmy się do siebie a przecież nie tak miało być. Miałam ratować swój związek z Lukiem a nie szukać przyjaźni w młodszym bliźniaku. Nie wiem czemu tak się przed nim otworzyłam. Być może dlatego, że potrzebowałam uwagi i wsparcia a Jai dawał mi to wszystko. Opiekował się mną, był kiedy pragnęłam czyjegoś towarzystwa. Jednak nigdy nic mu nie obiecywałam. Nie powinien mieć o to do mnie żalu bo o nic go przecież nie prosiłam.
    - Rozumiem - mruknął.
Materac ustąpił a chwilę później drzwi z hukiem się zatrzasnęły. Oparłam głowę o ścianę i znów na dobre się rozpłakałam. Zastanawiałam się jak długą drogę będę musiała jeszcze przejść aby w końcu być szczęśliwa. Nie miałam już nic do stracenia bo każdego kolejnego dnia życie uciekało mi przez palce.

"Mówiłaś mi, że jest taki o jakim marzysz,
chowając przede mną siniaki na twarzy."

Od Autorki: No więc nie myślcie, że mi nie jest ciężko pisać taki rozdział. Wiem, że wiele z Was było za Jaiem i Olivią - przyznam się bez bicia, że ja też, ale niestety fabuła została ustalona już dawno, dawno temu i nie chciałam nic zmieniać. Poza tym zależało mi na tym aby pokazać Wam jak bardzo Liv kocha Luke'a :)

I OGROMNIE DZIĘKUJE ZA PONAD 45 TYSIECY WYŚWIETLEŃ I 3K GŁOSÓW! NIE SĄDZIŁAM, ŻE AŻ TAK POLUBICIE TO OPOWIDANIE! KOCHAM WAS I DZIĘKUJE! XXX

ask.fm/aauthoress

#IFYPL

I FOUND YOUDonde viven las historias. Descúbrelo ahora