Rozdział 4 część 3

2.1K 173 35
                                    

    Caroline spędziła u nas dobre dwie godziny, które w większości przesiedziała na fotelu nie odrywając wzroku od szarmanckiego Jaia, który obdarowywał ją jakże komicznymi żartami. Byłam zirytowana tym faktem, ale postanowiłam ugryźć się w język i w spokoju przemilczeć całą wizytę mojej koleżanki. Obawiałam się, że to dzisiejsze spotkanie może zapoczątkować szale kolejnych a tego naprawdę nie chciałam.

    - Liv, masz może numer do niej? - zagaił Jai, gdy zostaliśmy całkowicie sami w mieszkaniu. - Zapomniałem zapytać a chciałbym się z nią spotkać - dodał po chwili, drapiąc się z konsternacją po głowie.

    - A po co Ci?

    - No mówię, że chciałbym się z nią spotkać - powtórzył.

    - Spodobała Ci się co? - spytałam retorycznie, przełączając pilotem kanał w telewizji.

    - Śliczna jest - skwitował.

Poczułam jak moja ręka lekko zadrżała, gdy usłyszałam słowa Jai'a. To było dziwne uczucie, naprawdę. Nawet sama nie potrafię go opisać, ale moja twarz w jednej chwili jakby poczerwieniała. Ciepło ogarnęło moje ciało a zęby samoistnie się zacisnęły.

    - Szczerzyłeś się do niej jak głupi - rzuciłam ostro.

    - Jejku Liv o co Ci chodzi? Też mam prawo ułożyć sobie życie do cholery a Twoja przyjaciółka jest bardzo ładna - powiedział łagodnie.

    - Więc to moja wina? - oburzyłam się. - Nie możesz wyjść na miasto i poszukać sobie jakiejś dziewczyny? Dlaczego akurat interesuje Cię moja koleżanka? Robisz mi na złość? - mimowolnie podniosłam głos, karcąc wzrokiem młodszego bliźniaka. Chyba sama do końca nie wiedziałam o co tak naprawdę się wściekam, ale ta złość niekontrolowanie mnie ogarniała. Nie wiem, może to Jai tak mnie irytował albo byłam zła bo nie był już zainteresowany mną? Nie, to na pewno nie to. To nie mogła być przecież zazdrość.

    - Uspokój się, nie oświadczam się jej. Chcę po prostu zaprosić ją na kawę, to wszystko - wzruszył ramionami.

Westchnęłam zirytowana i założyłam ręce na piersi. Widziałam jak Jai uśmiecha się głupkowato pod nosem co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.

    - Liv, czy Ty jesteś zazdrosna? - żachnął, wybuchając gromkim śmiechem.

    - Oszalałeś? Nie schlebiaj sobie! - odburknęłam.

    - Okej, więc w czym jest problem? Nie martw się, dwa lata niemal całe spędzone w celi dają do myślenia. Zrozumiałem, że to z Lukiem jesteś szczęśliwa i nie mam zamiaru już wpieprzać się w Wasze sprawy - oznajmił, usiłując zapanować nad nagłym atakiem śmiechu.

Poczułam delikatnie ukłucie w sercu usłyszawszy te słowa. Czyli Jai już całkowicie się ze mnie wyleczył? Wychodzi na to, że tak. Powinnam się cieszyć, więc dlaczego tak nie jest? Dlaczego do cholery krew buzuje mi w żyłach na samo wyobrażenie jego z inną dziewczyną?

    - W niczym nie ma problemu - powiedziałam krótko. - Pewnie, że możesz ułożyć sobie życie z kimkolwiek chcesz.

    - Dziękuje za pozwolenie Olivia - zironizował, puszczając w moją stronę oczko.

Po tych słowach więcej się już nie odezwałam pomimo iż język palił mnie niesamowicie. Podyktowałam mu jedynie numer do Caroline i z grobową miną wróciłam do oglądania telewizji, czując przy okazji jego spojrzenie na sobie.


    Niewiele przed dziesiątą wrócił Luke. Odetchnęłam z ulgą bo wreszcie miałam z kim spędzić resztę tego i tak beznadziejnego wieczoru. Pocałowałam, więc mojego chłopaka na przywitanie w głowie już snując plan jak tu go namówić na wcześniejsze położenie się.

I FOUND YOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz