Ratunek

23 2 0
                                    

Słowniczek:
(k/o)- kolor oczu
(t/i)- twoje imię
(t/u/k)- twoje ulubione kwiaty
------------------------------------------------

Był spokojny wieczór. Cała wasza piątka siedziała w salonie. Ty i Ruki czytaliście książki, Kou przeglądał telefon, Yuma jadł swoje kostki cukru, a Azusa przyglądał się swoim ranom. Nagle Ruki podniósł wzrok znad lektury i spojrzał przez okno. 

-Też to słyszeliście?- spytał.
-Co takiego?- zapytał Kou.
-Tak jakby warknięcie- powiedział.

Spojrzałaś w tę samą stronę co brunet. Po chwili zamknęłaś książkę i podeszłaś do szyby. Było tak ciemno, że nie dało się nic zauważyć. Nagle zobaczyłaś parę żółtych ślepi, która wpatruje się prosto w twoje (k/o) oczy. Po chwili pojawiło się kilka kolejnych.

-Uważaj!- krzyknął Ruki, po czym podbiegł i odciągnął cię od szyby.

Usłyszałaś dźwięk pękającego szkła. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś, że otaczają was wilki.

-Co one tu robią?- spytał Yuma.

Nieoczekiwanie jeden z wilczurów skoczył w twoją stronę. Przez strach nie mogłaś nawet uchylić się, by nie zostać zaatakowana. Gdy zwierzak prawie zatopił w tobie swoje kły, poczułaś jak ktoś cię odpycha, a na twojej twarzy pojawiają się krople krwi. Upadłaś na podłogę i zobaczyłaś Ruki'ego, który trzyma się za ramię.

-Uciekaj i ukryj się gdzieś!- krzyknął brunet.

-Ale...- powiedziałaś.

-Żadnych ale, rób to co ci mówię!- powiedział donośnym tonem.

Wstałaś i wybiegłaś z pomieszczenia. Kierowałaś się przed siebie, gdy nagle zaczęłaś zwalniać.

-Co ja wyprawiam, nie mogę uciekać, gdy oni narażają swoje życie- powiedziałaś do siebie i zaczęłaś wracać.

Gdy wbiegłaś do salonu było po wszystkim.

-Mówiłem ci żebyś uciekała- powiedział Ruki zauważając twoją obecność.
-Nie mogłam was zostawić- powiedziałaś, przytulając swojego chłopaka.

Gdy oderwaliście się od siebie zobaczyłaś, że za brunetem stoi wilk. Szybko go odepchnęłaś, przez co upadł na kolana. Odwrócił się i zobaczył jak zwierzę wbija w twoją klatkę piersiową swoje pazury, uwalniając strumień krwi. Zaczęłaś upadać na ziemię, lecz brunet w ostatniej chwili cię złapał.

-(T/i) coś ty zrobiła?- spytał, po czym zaczął tamować krwawienie.

-Nie chcia...łam, że...by coś ci się sta...ło- powiedziałaś.
-Przecież jestem wampirem, moje rany szybko by się zagoiły- powiedział starając się powstrzymać łzy napływające mu do oczu.

Nagle krwawienie zaczęło się wzmagać, a ty zaczęłaś być coraz bardziej senna.

-Zasz...czytem było cię poz...nać- powiedziałaś.
-O czym ty do cholery gadasz?- spytał.

Ostatkiem sił położyłaś rękę na policzku chłopaka i uśmiechnęłaś się. Po chwili twoja ręka się zsunęła, a oczy zamknęły.

-Nie, nie zostawiaj mnie, nie możesz mi tego zrobić- powiedział.
-Hej (t/i) !- krzyknął.
-Nie słychać już bicia serca- powiedział Azusa.
-Ruki, jej już nie pomożesz- powiedział Yuma.
-O czym wy mówicie?- spytał ze łzami w oczach.
-Ona już odeszła- powiedział Kou.

Brunet przestał uciskać ranę. Po jego policzkach zaczęło spływać coraz więcej łez. Chłopak nachylił się na tobą i pocałował po raz ostatni.


Miesiąc później
--------------------------------------

-Witaj (t/i) przyniosłem ci dzisiaj (t/u/k)- powiedział kładąc je na grobie.
-Pomyśleć, że minął już miesiąc odkąd cię ze mną nie ma, a ja dalej nie mogę się z tym pogodzić. Gdybym wtedy był bardziej uważny nic by się nie stało, nadal mogłabyś żyć i się uśmiechać. To wszystko moja wina. Chciałem cię chronić, a ostatecznie i tak zginęłaś.
-Bez ciebie moje życie nie ma sensu- powiedział wyciągając srebrny sztylet.
Zapewne i tak nie dane nam będzie się spotkać. Zapewne jesteś już w niebie jako przepiękny niewinny anioł, a ja spłonę w piekle przez to kim się stałem, ale życie bez ciebie jest gorsze niż śmierć.
Mam nadzieję, że bracia mi wybaczą- powiedział wbijając sobie nóż w serce.
-Kocham cię- rzekł upadając na ziemię.










One-shotsWhere stories live. Discover now