1

8.5K 94 42
                                    

Mieszkam z rodzicami już dosyć długo. Kłótnie u nas w domu to praktycznie codzienność. W końcu po ich następnej ogromnej awanturze poszłam do Maddie - mojej najlepszej przyjaciółki.

Maddie jest brunetką, wysoką, szczupłą, śliczną. Ma brązowe oczy. Ja natomiast jestem blondynką, mam niebieskie oczy.

Do Maddie nie miałam daleko, bo mieszkałyśmy na jednym osiedlu. Zapukałam do drzwi, które otworzyła mi jej mama. Przemiła kobieta. Zawsze uśmiechnięta i traktowała mnie jak swoją córkę. Czasami nawet robiła to lepiej niż moi rodzice. 

- Maddie! Oni znowu się pokłócili! Ja już dłużej z nimi nie wytrzymam. - powiedziałam i wpadłam w objęcia przyjaciółki, a ona zrobiła to co zawsze - była przy mnie. Przytuliła mnie mocno do siebie i trzymała w szczelnym uścisku dopóki się nie uspokoiłam. 

- Skarbie nie martw się... Na pewno da się coś zrobić. - powiedziała głaszcząc moje włosy i wycierając łzy z moich policzków. 

- Jestem pełnoletnia. Wyprowadzę się. Do Matta. - powiedziałam.

- Chcesz mnie tu zostawić?! -spytała.

- No co ty. Polecisz ze mną. Proszę Cię. - prosiłam ją. Wiedziałam, że ją przekonam i akurat mnie się nie oprze. 

- I tak miałam myśleć nad wyprowadzką, wiec.... No okej! - wykrzyknęła,  a na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. 

- Znajdę bilety na jutro i lecimy!

- Na jutro?! - spytała lekko zdziwiona. 

- Nie mam zamiaru czekać.

- No dobra tylko wyślij mi bilety na maila. - odpowiedziała i przytuliła mnie ponownie. 

Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam do domu. Lot do Miami znalazłam szybko. Wysłałam Maddie i zaczęłam się pakować. Nie wiedziałam od czego zacząć. Musiałam spakować: coś galowego, coś na lato, coś na zimę, kosmetyki, elektronikę, buty i wiele innych. Po trzech godzinach miałam spakowaną walizkę. Zeszłam na dół aby dać ją pod drzwi. Dopiero wtedy moi rodzice zauważyli, że po pierwsze nie śpię i po drugie spakowałam wszystkie swoje rzeczy.

- Gdzieś się wybierasz? - spytał ojciec.

- Tak, ale byliście za bardzo zajęci sobą i kłótnią, że nawet się nie zorientowaliście. Jutro mam lot do Miami. Lecę z Maddie. Zamieszkam u Matta. - powiedziałam i poszłam na górę.

***

Musiałam wstać rano o 5, żeby zdążyć na lot. Ubrałam się, zabrałam ostatnie rzeczy z pokoju, zjadłam śniadanie i zrobiłam makijaż, żeby chociaż w Miami nie wyglądać na zombie.

Przed domem czekała na mnie Maddie i taksówka. Weszłyśmy do niej, a taksówkarz pomógł nam zapakować bagaże. Dojechałyśmy na lotnisko i weszłyśmy do samolotu. Siadłyśmy na miejscach i zasnęłyśmy, bo obie spałyśmy bardzo mało.

Gdy doleciałyśmy do Miami nie wiedziałam gdzie jesteśmy, więc Maddie odpaliła nawigację. Zanim doszłyśmy do domu Matta była 20. Miałam tylko nadzieję, że u Matta nie będzie jego kolegi Alana. Alan był przystojnym brunetem, miał idealną sylwetkę i był obiektem westchnień w szkole. Ale zawsze mi dokuczał, nie wiem czy chciał mnie poderwać, ale mogę jednoznacznie stwierdzić, że mu to nie wychodziło.

Zapukałam do drzwi, które otworzył... Alan. Kurwa, co on tu robi?  Miał na sobie tylko spodnie dresowe, był bez koszulki.

- Matt patrz kto przyjechał! - krzyknął Alan. Słyszałam jak Matt szybko zbiega po schodach.

- Clara? - spytał i przytulił mnie.

- Tak rodzice tak się kłócili, że się wyprowadziłam. - powiedziałam sarkastycznie wtulając się w niego. 

- A Noah?- spytał Matt. Wtedy poczułam się jakby serce mi stanęło. O niczym nie powiedziałam Noah.

- Hah i tu niespodzianka. - powiedziała Maddie i otworzyła drzwi przez, które przed chwilą weszłyśmy. A w nich ujrzałam... NOAH

- Noah! Jak dobrze Cię widzieć!

- Maddie mi powiedziała, że się wyprowadzacie, więc to chyba oczywiste, że nie puszczę mojej księżniczki samej w świat. - powiedział Noah. Widziałam jak po tych słowach Alan poszedł na kanapę. Nie podobało mu się to od początku, że Noah tutaj jest.

Noah jest moim chłopakiem od roku. Jest przystojnym blondynem z umięśnionym ciałem. ma niebieskie oczy. Jest wysoki.

Po chwili przyszedł Alan i wystawił rękę do Noah.

- Alan, przyjaciel Matta.

- Noah, chłopak Clary.

Przedstawili się sobie, a później Alan pomógł mi wnieść moje walizki na górę. Gdy miałam schodzić po schodach złapał mnie za mój nadgarstek.

- Jak Ci się mieszkało w NY? - spytał. Dość dziwnie się czułam więc odpowiedziałam cokolwiek i poszłam na dół. Patrząc mu w oczy, w jego piękne brązowe oczy. I jeżdżąc wzrokiem po jego idealnie wyrzeźbionym ciele trudno było mi się skupić, żeby mu cokolwiek odpowiedzieć.

Gdy się wykąpałam zeszłam na dół. Na dole zastałam Alana. Była 24, a on nie poszedł jeszcze do domu?

- Nie wracasz dzisiaj do domu Alan? - spytałam i podeszłam do niego.

- Ja tu mieszkam młoda. - powiedział i uśmiechnął się do mnie. - Chodź tu na chwilę. - powiedział i wskazał palcem, żebym się do niego schyliła.

- No co? - spytała i lekko się zaśmiałam.

On tylko swoim placem wskazał swój policzek. - Mogę spodziewać się buziaka? - spytał, a ja mało co nie wybuchłam śmiechem. - oczywiście. - odpowiedziałam krótko i zostawiłam ślad mojej pomadki nawilżającej na jego policzku.

- Ej, ale mogłaś bez tego! - krzyknął ścierając pomadkę z policzka, gdy byłam już na schodach. - dobranoc !

- Pa Alan!

Rozdział poprawiony ! Nie spodziewam się, żeby poprawki zajęły mi jakoś długo, ale wiem że zaczęłam pisać tą książkę dwa lata temu i wiem, że mój styl pisania trochę się zmienił. Mam nadzieję, że tak czy siak wam się spodoba. 

(01.05.2023)

Najlepszy przyjaciel mojego brataWhere stories live. Discover now