33

1.9K 23 5
                                    

Nie miałam zamiaru przychodzić do niego po pracy. Wiedziałam, że to skończy się źle, więc stwierdziłam, że pójdę do domu. 

***

Po skończonej zmianie udałam się na zaplecze, żeby się przebrać. Potem zamknęłam kawiarnię i wyszłam. Wsiadłam do mojego auta i ruszyłam. Po chwili już znajdowałam się w domu. Zaparkowałam w zamykanym garażu i przeszłam przejściem do domu. Przywitał mnie Victor. 

- Victor, mógłbyś mi pomóc? - spytałam na co on lekko kiwnął głową. - Możliwe, że będzie się tu dobijał taki chłopak, brunet, tatuaże i sygnety. Nie wpuszczaj go i powiedz, że mnie nie ma okej? 

- Jasne. - odpowiedział krótko i odszedł. 

Pobiegłam po schodach na górę i zasłoniłam zasłony. Położyłam się na łóżku i wyciągnęłam komputer. Wystawiłam niepotrzebne ciuchy na sprzedaż i zaczęłam oglądać nowy serial. Po jakiś trzydziestu minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Cholera. Wyjrzałam ostrożnie przez okno. Alan. Wiedziałam. Wyszłam z pokoju i pokazałam do Victora, że to ten chłopak. Lekko przymknęłam drzwi, aby móc nasłuchiwać. 

- Pan do kogo? - usłyszałam zachrypnięty głos Victora. 

- Clara. Wiem, że tam jest. Proszę mnie wpuścić. - odpowiedział zdyszany. 

- Przepraszam, ale panny Clarissy nie ma aktualnie w domu. Widzi pan gdzieś jej auto? - spytał. 

- Wiem,  że tam jest proszę mnie wpuścić. Musze z nią porozmawiać i tyle. - usłyszałam tylko krótkie 'bardzo mi przykro' i trzaśnięcie drzwiami. Kamień spadł mi z serca, po czym mój telefon zawibrował. 

Od Alan: Zejdź na dół i ze mną porozmawiaj. 

Do Alan: Nie ma mnie w domu. 

Od Alan: Wiem, że jesteś szedłem za tobą od twojej pracy. Widziałem jak wjeżdżasz autem do garażu. Otwórz te pieprzone drzwi i ze mną porozmawiaj. 

Teraz nie mam wyjścia. Widział mnie, więc się nie wykręcę. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Ujrzałam przed nimi jego. Świetnie. Nie wiem czemu sądziłam, że tak nie będzie. Weszłam po schodach na górę i udałam się do pokoju. Pierwszy raz cieszyłam się, że posprzątałam pokój przed sobotą. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na chłopaka, który właśnie zamykał drzwi. Cały czas mu się przyglądałam póki nie usiadł na krześle obok. 

- Musimy porozmawiać. - powiedział. Wiedziałam, że kiedyś ten moment nadejdzie, ale nie sądziłam, że to będzie tak szybko. 

- Wiem... - odpowiedziałam i spojrzałam na niego. 

- Ja dalej coś do ciebie czuję. Nie chcę Cię stracić. - powiedział i również na mnie spojrzał. - Bez ciebie moje życie nie ma sensu. 

- Ja... - nie udało mi się dokończyć, bo mi przerwał. 

- Pójdę na terapię. - powiedział.

- Jaką terapię? 

- Żeby rzucić dragi. 

- Myślałam, że już to zrobiłeś? 

- Odkąd zerwaliśmy to było mi dosyć ciężko to rzucić. Proszę daj mi drugą szanse. 

- Dobrze dam. - powiedziałam, a uśmiech od razu zawitał  na jego twarzy. - ale musisz pogodzić się ze swoim ojcem i nigdy więcej nie weźmiesz narkotyków okej? 

- Tak, obiecuję. - powiedział i w paru krokach znalazł się obok mnie. Wziął mnie na ręce i przytulił. Oplotłam powoli nogi wokół jego bioder i odsunęłam głowę. Spojrzałam w jego oczy, a następnie na jego usta. Chłopak nie czekał ani minuty dłużej szybko wpił się w moje usta przygryzając przy tym moje wargi. Całował szybko i namiętnie, jakby to był ostatni pocałunek w jego życiu. W końcu się od niego oderwałam. Chłopak zrobił skwaszoną minę. 

Najlepszy przyjaciel mojego brataWhere stories live. Discover now