57

385 34 1
                                    

— Dwa razy whisky z colą.

Jungkook jak zawsze wyglądał jak chodząca perfekcja, pieprzony ideał czego Taehyung nie mógł za nic przeżyć. Schludnie ułożone włosy, biała koszula i czarne rurki opinające jego umięśnione uda, które jeszcze niedawno gładził swoimi dłońmi. Mężczyzna ścisnął pieści pod stołem i zagryzł wargę, aby potem uśmiechnąć się jak najszerzej tylko mógł. Dni cierpienia dobiegły końca, a przyszedł czas na zemstę. Być może Jeon zabawił się jego kosztem ale na pewno nie udawał podniecenia, jakie wywoływał w nim Kim.

— Seejon, kochanie, — Taehyung słodko zamruczał, łapiąc dłoń barmanki i przykładając ją do swoich ust, aby złożyć na niej soczysty pocałunek. — Pójdę do stolika i poczekam na koniec twojej zmiany.

— Widzę, że nie próżnujesz.

Jeon mruknął prześmiewczo, uśmiechając się wrednie w jego stronę, podczas gdy Kim powstrzymywał się od nadchodzącego wybuchu. Miał ochotę zedrzeć ten perfidny uśmieszek z jego ust, a potem pokazać mu jak bardzo go nienawidzi. Chociaż czy ta nienawiść równała się z miłością jaką go obdarzył?

— Chuj ci do tego. — pewnie zeskoczył z siedzenia i udał się w stronę stolika. W tym samym czasie, kolejna osoba przekroczyła próg lokalu, sprawiając, że oczy Taehyunga powiększyły się do ogromnych rozmiarów. Min jebany Yoongi szedł sobie jak gdyby nigdy nic w stronę baru, zatrzymując się dopiero pod wpływem zszokowanego spojrzenia ciemnowłosego. — Yoongi?

— Święty Mikołaj, Tae, — przewrócił oczami, — Dawno się nie widzieliśmy, jak się masz?

— Jest mały problem, który siedzi przy barze.

— Masz na myśli Jeona? — Min zerknął w kierunku swojego zidiociałego przyjaciela, który zaprosił go kilka godzin wcześniej do tego właśnie miejsca. Miał ochotę zaśmiać się na minę swojego pacjenta, ale powstrzymał się, widząc jak Taehyung zaciska swoje pięści. — Ale nie bij.

— Znacie się?!

— Tak wyszło, że obiekt twojej miłości jest moim przyjacielem, — zaśmiał się niezręcznie. Kim w jednej chwili złapał za jego nadgarstek i pociągnął go w stronę baru, jakby nagle w jego głowie narodził się świetny plan, który miał zamiar wprowadzić w życie.

Jungkook obserwował całą sytuację, jak zresztą cała trójka, wyłapując się na tym, że złość buzowała w jego ciele. Coś było nie tak, zrozumiał, że jego przyjaciel i Kim Taehyung znali się i wyglądali na dosyć zbliżonych do siebie.

— Miałeś rację, Jeon, — ciemnowłosy sztucznie uśmiechnął się, przyciągając Yoongi'ego bliżej swojego boku, — Dziewczyna to tylko przykrywka, a to jest mój nowy chłopak.

— Co do chu...

— Kpisz sobie ze mnie? — wściekły Jungkook stanął przed Taehyungiem, — spławiłeś mnie, a teraz dowiaduje się, że ruchasz się z moim jebanym przyjacielem?!

— Jakim od razu jebanym, — oboje spojrzeli równocześnie na Yoongi'ego, który pod intensywnością spojrzeń obojga, cicho odchrząknął i odwrócił spojrzenie, skupiając się na obrazie, na ścianie. Ładny.

— A ty jesteś lepszy pajacu? To ty zostawiłeś mnie dla tego czegoś! — machnął ręką wskazując na Jimina, który wcześniej dumnie uśmiechał się, by następnie zacisnąć usta w wąską linię. — Nie wiedziałem, że masz taki chujowy gust.

— Jeszcze raz mnie obraź mała dziwko, a zobaczymy.

— Proponuję uspokoić się i porozmawiać... — do akcji spokojnie wkroczył Min. Zastanawiał się jakim cudem został psychologiem i dlaczego teraz przyszło mu się w niego bawić, chociaż zdecydowanie wolał to niż dostać w twarz od przyjaciela, który mierzył go przerażającym spojrzeniem. — Oboje jesteście debilami i nie zamierzam udawać twojego chłopaka, Tae.

W jednej chwili, pewien młody mężczyzna, poczuł ulgę jaka rozpłynęła się po jego ciele.

Ferrari ▫️TaekookWhere stories live. Discover now