9. Żałosne Pragnienie

1.3K 122 13
                                    

Wei Ying porządnie się zastanawiał, jak do cholery skończył w ten sposób.

Unikał Lan Zhana i innych. Pomijając fakt, że bolało to niczym nóż wbity w brzuch.

Wei Ying obserwowała, jak Bliźniacze Nefryty z Gusu chodzą razem, również pragnąc być częścią ich świata.

Pamiętał każdego Wena jakiego zabił. Co do jednego. Bez względu na to jak bardzo się starał to była silniejsze od niego i każdej nocy liczył je w kółko.

' - Idioto! Jak możesz tak myśleć? Czy naprawdę myślisz, że mógłbyś być częścią ich świata, skoro podążasz inną ścieżką? Jestem takim głupcem... - ' Westchnął. Ale teraz może być pomocny. To co się stało już się nie odstanie, więc trzeba iść na przód. Lecz nie ma już odwrotu. Przynajmniej dla niego. Posunął się za daleko.

W końcu zapomniał ile to już żyć odebrał. Kiedy to sobie uzmysłowił, rzucił się na podłogę i płakał. Dopóki nie wpatrywał się tępo w ścianę. Kiedy ból stał się zbyt duży, po prostu zmiótł wszystkich tych myśli na tyły swojego umysłu.

Kompletnie nic nie czuł, a kiedy chciał coś poczuć, nie mógł. Pewnego dnia obudził się na podłodze z krwawiącymi rękami wokół nagiego srebrnego ostrza Suibiana poplamionego czerwienią.

' - To boli. Ale to dobrze. Dobrze jest coś poczuć - ' Potem robił to coraz częściej na udach i  ramionach. Wszędzie tam, gdzie ludzki wzrok nie docierał. W końcu to nie jego pierwsze rodeo

Przestawał tylko wtedy, gdy poczuł się słabo. Ukrywał to przed wszystkimi ze wstydu. On po prostu... nie mógł tego znieść.

Nie używał jeszcze Pieczęci Tygrysa Stygijskiego. Wei Ying zachował go dla Wen Ruohan. Przywódcy klanów mieli spotkanie i Jiang Cheng powiedział, że chcą, aby on również przyjechał. Ale był tak zmęczony i nie mógł odmówić, więc powiedział Jiang Chengowi, że przyjdzie później. 

Nie wypróbował jeszcze Pieczęć Tygrysa Stygijskiego. Wei Ying chciał zachować go na ostateczną bitwę. Przywódcy klanów w tym momencie mieli spotkanie, a Jiang Cheng powiedział mu, że jest oczekiwany. Szczerze mówiąc był strasznie zmęczony. Ale jednak nie mógł odmówić, więc powiedział, że przyjdzie później.

Ostatnio głosy, których pozbył się jakiś czas temu znowu wróciły. Tym razem były bardziej męczące niż zwykle. Ciche szepty, mówiące jak wiele radości mogą mieć przy użyciu Pieczęci. Ignorował je wszystkie. Pewnego dnia podsłuchał rozmowę, która doprowadziła go do szaleństwa.

- Zastanawiam się, co się stanie z Wei Wuxian po wojnie?

- Co ty mówisz? Przecież on jest Bohaterem Wojennym!

- Ale to strasznie ryzykowne, aby chodził tak frywolnie na wolności. Jego moce powinny być zablokowane i pod stałą obserwacją!

- Teraz, kiedy tak to ujęłaś... masz rację.

Uciekł. Był niechciany w obozie. Więc biegł jak tchórz, którym zresztą był. Nie mógł iść do Shijie. Zajmuje się chorymi i rannymi. Człowiek, który odebrał i wręcz wygląda jak chodząca śmierć, nie powinien podchodzić zbyt blisko.

A Jiang Cheng miał już dość na swoich barkach.

-------------------------------------

Jiang Yanli czuła wyrzuty sumienia, że ​​nie dbała o niego wystarczająco, a Jiang Cheng obwiniał się, że nie zwraca uwagi na ból Wei Yinga.

Black And White | Mo Dao Zu Shi |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz