10. Powrót na Kopce Pogrzebowe

1.3K 129 71
                                    

Spacerował po rynku, rozmawiając z przypadkowymi ludźmi, aż ją usłyszał.

- Wei WuXian?

- Wen Qing?! - Odciągnął ją na bok i dał coś do jedzenia.

- Zostałam oddzielona od A'Ning i wysłali mnie do innej dzielnicy. Muszę go znaleźć. Proszę, naprawdę potrzebuję twojej pomocy - Błagała między ugryzieniami. Załatwił jej pokój w gospodzie i od razu wyjechał do Wieży Złotego Karpia.

Po pewnym czasie, o wiele dłuższym niż by sobie tego życzył, zmusił klan Jin do ujawnienia lokalizacji klanu Wen i udali się na ścieżkę QiongQi, zabierając ze sobą Wen Qing,

-------------------------------------

Kultywujący obserwowali, jak strażnicy Sekty Jin im żelazem z znakiem piwonii. Wei Ying znalazł Wen Ning pośród wielu innych ciał. Zebrał resztki z klanu Wen i opuścili obóz. Wszyscy czuli jego smutek po spotkaniu Lan Zhana,

-------------------------------------

Wei Ying powoli stawiał kroki w kierunku Kopców Pogrzebowych. Był w połowie drogi kiedy zaczął grać. Grał żeby ich powstrzymać. Oczyścić to miejsce. Pomóc. A przede wszystkim dać dom niewinnym. 

Grał i grał. Nawet on czuł, jak robi się powoli zimno. Jego ciało z każdą chwilą słabło. Serce zwalniało. Grał, aż w końcu padł na ziemię.

---------------------------------------

Wielu zakryło usta w szoku i przerażeniu. Chłopak prawie umarł, a on sam nawet się tym nie przejmował. Rodzeństwo Jiang i Lan Zhan mieli łzy na policzkach.

-------------------------------------

Wei Ying był zmęczony. Minęło około sześciu miesięcy, odkąd przybyli do Kopców Pogrzebowych i cztery miesiące, odkąd obudził się Wen Ning. Lan Zhan przyniósł im wiadomość, że Przywódca Sekty Jiang Fengmian i Pani Yu żyją. Wei Ying omal nie rozpłakał się. Prawie pobiegł do Przystani Lotosów, by klęknąć u stóp wuja i Pani Yu, błagając o wybaczenie.

Wei Ying oczywiście modlił się, aby Lan Zhan znowu mógł go odwiedzić... ale oczywiście był Wielkim Hanguang'Jun. Miał ważniejsze rzeczy do zrobienia, niż odwiedzenie go na jakimś kompletnym i śmierdzącym zadupiu. Nieustannie pracował, oczyszczając ziemię. Chciał uczynić ją odpowiednią do uprawy z nadzieją, że Wen Qing w końcu zgodzi się na uprawę ziemniaków.

No i też nie mógł spać. Musiał zablokować sobie wyjście, zanim zasypia na swojej skale, którą nazywa łóżkiem, na wypadek, gdyby obudził innych. Na jego nieszczęście Wen Qing zaczęła spać razem z nim, odkąd znalazła go na podłodze zakrwawionego, ściskającego ostrze. Wei Ying zbudował jej mały pokój, aby zapewnić jej choć odrobinę prywatności. 

Udało mu się nawet stworzyć Kompas Zła. Wymyślił go, kiedy jeden z wieśniaków został zaatakowany przez Chodzące Trupy. Chciał walczyć. Ale potem roześmiał się. Nawet z silnym rdzeniem, nadal nie mógł korzystać z Suibiana. I nigdy nie użyłby żadnego miecza poza Suibianem.

Spojrzał na Wen Qing. Leżał na podłodze z głową na jej kolanach. Głaskała go po włosach. Shijie zawsze była jego domem, ale Wen Qing była jego obrońcą. Była jego ostatnim domem. Jedyna osoba, do której zawsze może wrócić i ufać bezgranicznie. Jego słońce. Jego bogini. Była ucieleśnieniem wszystkiego, czym powinna być sekta Qishan Wen. Była najprawdziwszym, najjaśniejszym słońcem. Zawsze będzie u jego boku. Będzie go chronić, pomagać i pocieszać najlepiej jak tylko potrafi. 

Black And White | Mo Dao Zu Shi |Where stories live. Discover now