X

1.9K 116 59
                                    


Otworzyłem oczy i się lekko rozejrzałem. Gdzie ja jestem? Koło mnie leżał jakiś chłopak i dziewczyna

- Gdzie ja jestem? - spytałem tą dwójkę. Popatrzeli mnie współczującym ale też przerażonym wzrokiem

- Niewiemy gdzie jesteśmy - powiedziała dziewczyna - Też Zostaliśmy porwali - mówiła dość spokojnie ale w jej oczach widniał strach

Powoli zacząłem kojarzyć fakty, łączyłem kropki. Od kilku dni znikają ludzie szczególnie w wieku od 10-25 lat

- Kurwa - mruknąłem pod nosem - Długo jesteście tu?

- Ja jestem od trzech dni a on od wczoraj - oznajmiła dziewczyna

Kilka minut później weszli jacyś mężczyźni i nas wzięli wcale nie miło i zaprowadzili do jakiegoś pokoju. Rzucili nas pod ściane i wtedy mogłem się rozjrzeć. Dużo osób przerażonych i conajmiej pięć osób pilnujących nas. Minutę później wszedł jakiś facet i to chyba właśnie on był tym całym rządzącym czy jakoś tak

- Zapewnie zastanawiacie się co tu robicie - zaczął ten typek - Więc Zaczniemy sobie powoli - oświadczył i usiadł na jakimś krześle - Więc zastanawiacie się co tu robicie, odpowiada wam krótko. Od dziś jesteście eksperymentami które będe prowadzić ja. Chcę stworzyć swoją armię a mając was będzie to możliwe - że co?... - Teraz żłonieże zaprowadzą was do swoich cel i już dzisiaj zaczynamy - oznajmił radośnie. Wstał i wyszedł a do nas podeszli wcześniej wspomnieni żołnierze i nas wzięli

Pov. Tony

Nie ma go... nie ma z nim kontaktu od tygodnia... każdy w wieży chodzi załamany... bo w końcu to był nasz dzieciak... MÓJ

Weszłem do kuchni od kilku dni tam panowała grobowa cisza. Każdy starał się go znaleźć, namierzyć, ale to wszystko gówno daje. Zrobiłem sobie mocną kawę i zająłem miejsce przy blacie

- Macie coś nowego? - spytał Steve, zmierzył wzrokiem każdego z nas ale wszyscy mieli tą samą minę...

- Ja się dowiedziałam tylko że ta grupa która całkiem możliwe że go porwała to ona już wcześniej różne osoby porywała i to jest jakby ktoś chciał się upodobnić do Hydry - oznajmiła Natasha. Nie powiem każdy sie trochę zdziwił że posiada takie informacje, ale ominęliśmy to bo młody się bardziej liczył...

Tydzień późniejjjj

Pov. Peter

Dwa tygodnie już w tym miejscu... chyba dwa... nie umiem policzyć... nadal siedziałem w tej celi z tymi samymi osobami

Dzięki swojemu wyostrzonemu słuchowi usłyszałem dźwięk ciężki butów, idzie po kogoś. Nie myliłem się, po nie całej minucie wszedł mężczyzna cały ubrany na czarno i oczywiście Podszedł do mnie I gwałtownie mnie podniósł

Ałł

Gdy szłem przez korytarz napotykałem się z współczującym wzrokiem innych. Gdy doszliśmy do tego zasranego pomieszczenia rzucili mnie po prostu jak psa. Usiadłem na kolana i się wyprostowałem

Od jebanych dwóch tygodni nie złamłem się, nie mogli odkryć mojej tożsamości. Po prostu walczyłem, wstrzykiwali mi coś milczałem, bili mnie milczałem

- Nasz ,,Nie powiem nic" zjawił się - uśmiechnął się szydersko i mnie kopnął w brzuch nie zgiąłem się chociaż w myślach syknąłem. Zaczął coś tam gadać ale go nie słuchałem

Cała tam wizyta skończyła się na katowaniu mnie... w jednym wyrazue zajebiście...

Witammm

Macie rozdział kochani

Trochę Peterk cierpi

Jak się podoba?

Dobra chuj

Papa

Zły numer | IrondadWhere stories live. Discover now