2

3.6K 121 96
                                    

- Boże już zapomniałam jak wyglądasz w brązowych włosach - odparła patrząc na pierwotną wersje reklamy dla McDonalda.

- I co stwierdzasz? - zapytał patrząc na nią z cwaniackim uśmiechem.

Spojrzała na niego dokładnie mu się przyglądając i lekko marszcząc brwi, a następnie na ekran gdzie znajdował się chłopak w jeszcze brązowych włosach.

- Hmm - mruknęła z powrotem na niego patrząc - Najlepiej to było ci w tych włosach co miałeś na klipie Lezore - odparła wymijająco - Ale chyba już za bardzo przyzwyczaiłam się do ciebie jako blondyna.

- Powinnaś powiedzieć, że w każdym kolorze mi dobrze - powiedział udając obrażonego - Wiesz, chyba muszę się poważnie zastanowić czy chce kontynuować ten związek.

- Przykro mi Matczi, ale diamentową płytę nie jest tak łatwo oddać jak pierścionka bo jest na niej moje nazwisko - powiedziała beztrosko, w ogóle nie przejmując się słowami blondyna.

- Wiem - przytaknął od razu zmieniając swój ton i postawę - Dlatego dałem ci diamentową LP, a nie pierścionek, żebyś tak łatwo nie mogła się wywinąć z tego - wyszczerzył się.

- I tak bym się nie wywinęła - wzruszyła ramionami - Przypominam ci, że łączy nas też kontrakt więc tak łatwo nie byłoby mi cię zostawić.

- Przekonaliśmy się o tym na własnej skórze - mruknął przypominając sobie całe ich rozstanie - Nie musisz wspominać.

- Oj Matczi - pokręciła głową z niedowierzaniem - Rozchmurz się, te czasy już nie wrócą, mogę ci to obiecać - poczochrała mu włosy.

- Wiem - westchnął ciężko kiwając głową.

Oboje bardzo to przeżyli i oboje doskonale wiedzieli jak głupi byli, że do tego dopuścili i że trwało to tak długo. Dlatego też żadne z nich nie chciało, a nawet nie pozwoliłoby na to, aby taka sytuacja się powtórzyła. Wiedzieli jakie błędy popełnili i na co powinni uważać, a przede wszystkim wiedzieli, że postawą tego była rozmowa i zaufanie.

- W ogóle moi rodzice zaprosili nas na obiad - odparła Lila zmieniając temat - W niedziele.

- No proszę, a moja mama wspominała coś, żebyśmy przyszli w sobotę do nich - oznajmił.

- Czyli zaczął się czas, w którym nagle cała rodzina sobie o nas przypomina - zaśmiała się cicho.

- Już nie mogę się doczekać, aż twoja rodzina zaprosi nas do Francji - odparł, na co Lila jęknęła nie zadowolona.

- Błagam nie - mruknęła, na co chłopak zaśmiał się.

Tak więc w sobotę po południu Lila i Michał siedzieli w jadalni państwa Matczaków i oboje czuli dziwny stres. Nie wiedzieli skąd ten stres się u nich wziął. Po prostu on był i nie chciał ich opuścić do momentu rozpoczęcia rozmowy z małżeństwem.

- Błagam was, tylko nie próbujcie z nami przeprowadzać jakiejś poważnej rozmowy - odparł Michał - Powiem od razu, ślubu nie planujemy, dzieci tym bardziej, więc możemy tę rozmowę przełożyć na kiedy indziej, a najlepiej na nigdy - mruknął chowając twarz w dłoniach.

Małżeństwo spojrzało na niego zdziwione. Ani pani Arletta, ani pan Marcin nie mieli zamiaru poruszać tych tematów. Tak naprawdę chcieli im tylko pogratulować i wykorzystać okazje, aby w końcu zjeść wspólnie obiad, co narzeczeni odkładali od dłuższego czasu, tłumacząc to brakiem czasu.

- Nie miałem zamiaru nawet o tym wspominać - przyznał pan Matczak.

- Chcieliśmy wam tylko pogratulować - odparła kobieta - Bo mieliśmy wrażenie, że po koncercie nie doszło to do was.

Dom na morzu|| MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz