46

2.4K 134 15
                                    

Przez kolejne godziny Luiza nie pojawiła się w mieszkaniu tym samym pozwalając Lili ochłonąć i przeanalizować wszystko co się stało.

Dziewczyna była z siebie naprawdę dumna, że w końcu zdobyła się na powiedzenie całej prawdy i ujawnienia rąbka swojej tajemnicy reszcie. Czuła dużą ulgę i czuła, że coś co przez miesiące zalegało jej na sercu w końcu zniknęło a ona w końcu mogła wziąć pełny oddech tak jakby w końcu przestała chorować na bardzo uciążliwą grypę.

- Jak jest? - usłyszała za sobą głos Sary, która chwile potem usiadła obok niej na tarasie.

- Och...no normalnie - wzruszyła ramionami - Trochę lżej...

- Lila czemu nie powiedziałaś nam o niej wcześniej? - zapytała patrząc na nią współczującym wzrokiem - Gdybyśmy wiedzieli to wszystko już dawno nie miałaby do nas dostępu.

- Ja...ja nie wiem - wyznała - Szczerze to trochę się tego bałam - westchnęła - Bałam się, że jak powiem całą prawdę to i ona wyciągnie na mnie brudy, no bo też święta nie jestem - powiedziała cicho wlepiając wzrok w zachodzące słońce.

- Mówisz o tym handlowaniu? - zadziwiała się - Lila myślisz, że nas to obchodzi? Różne rzeczy robi się żeby zarobić pieniądze, i...

- Ale to też nie o to chodzi - przerwała jej, nie chcąc słuchać beznadziejnych pocieszeń - Bardziej bałam się tego wszystkiego usłyszeć i jakby zdać sobie sprawę, że robiłam takie gówno - westchnęła - Wiesz, sama byłam na odwyku i terapii tylko po to żeby wpędzać innych w uzależnienie - powiedziała chowając twarz w dłoniach - Byłam jebaną hipokrytką.

Było jej naprawdę głupio się do tego przyznać. Tak jak mówiła już nie chodziło tylko o to co pomyślą o niej jej znajomi, a bardziej chodziło jej o swoje własne sumienie. Do tej pory chciała jak najbardziej wyprzeć z pamięci ten okres, i jak najbardziej o nim zapomnieć i nie myśleć. Wolała trzymać wersje, że była tylko tą pokrzywdzoną, i że wcale nic złego nie robiła bo było jej zwyczajnie wstyd i głupio.

- Lila - powiedziała obejmując ją ramieniem - Nie mów tak...

- Sara jeżeli masz mi teraz mówić, że ludzie popełniają gorsze błędy, to nie chce tego słuchać - przerwała jej, od razu gryząc się w język zdając sobie sprawę, jak chamsko to zabrzmiało - Przepraszam...To trochę ciężki temat.

- Nie musisz się tłumaczyć - uśmiechnęła się pokrzepiająco - Rozumiem...trochę - odparła, na co Lila parsknęła cicho śmiechem - Idziesz czy chcesz jeszcze tu zostać? - zapytała wstając.

- Zostanę, ale przyjdę do was zaraz - spojrzała na nią z uśmiechem.

- To dawaj, pójdziemy na jakiś melanż to na pewno poprawi ci się humor - odparła.

- Jakbyśmy nie mieli melanżu od 3 dni - zaśmiała się, na co Sara wywróciła oczami.

- Chodziło mi o tak mi prawdziwy jamajski melanż - poprawiła się, na co Lila pokiwała głową z uśmiechem - No to widzę cię zaraz - powiedziała po czym weszła do środka, zostawiając Lilę samą.

Lila ponownie spojrzała na horyzont przed sobą zaciskając usta w wąską linie. Mimo, że czuła ulgę to czuła też się dość dziwnie, czuła, że teraz nie będzie już tak samo. Miała poczucie, że teraz będzie inaczej jakby nieco chłodniej. 

Może było to dziwne, ale w tamtym momencie poczuła jak naprawdę zderza się z rzeczywistością i dorosłością. Mimo, że osiągnęła ją już bardzo dawno, cały czas żyła dość beztrosko i dopiero ostatnie wydarzenia począwszy od zatrzymania Michała sprowadziły ją na ziemie i dały do zrozumienia, że już dawno skończyła liceum, a ona jest już dorosła.

Dom na morzu|| MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz