53

2.2K 139 99
                                    

Tego ranka Michał czuł taką samą, a może nawet i większą ekscytacje jak w dniu premiery swojego pierwszego legalnego utworu czyli Biblioteki Trap.

Doskonale pamiętał ten dziwny a zarazem przyjemny ucisk w brzuchu. Pamiętał jak zestresowany chodził od pokoju do pokoju co chwile sprawdzając, czy na zegarze nie wybiła już 15.

To samo czuł teraz, kiedy za pare godzin miała być premiera pierwszej solowej piosenki Lili. I jak miał być szczery jego zdenerwowanie i ekscytacja była porównywała, a może i nawet większa od tego co czuła Lila.

Cieszył się, że dziewczyna która dawała mu najwiecej szczęścia, spełniała marzenia, które bardzo głęboko w sobie skrywała. A najbardziej cieszył go widok jej roześmianych błękitnych oczu, w których iskierki radości szalały.

Ciepło w sercu czuł kiedy widział jej skupioną twarz kiedy ostatni raz przed premierą odsłuchiwała swoją pierwszą nutę i oglądała jej teledysk. A w tym wszystkim najbardziej dziwiło go, że dziewczyna zachowywała spokój, i nie chodziła zestresowana, czego nie można było powiedzieć o nim.

- Nie mogę uwierzyć, że Matczak bardziej stresuje się tą premierą, niż ty - powiedział Szczepan, patrząc na to jak brunet nerwowo bawi się palcami u dłoni.

- Przez te wszystkie lata się uodporniłam - odparła ze stoickim spokojem w głosie - Czuje lekki stres, ale nie jest on tak wielki jak przy pierwszych nutach Michała - wyjaśniła.

- I nawet nie zestresujesz się kiedy powiem ci, że do premiery zostało 5 min? - zapytał Wyguś.

- Upewnię się tylko czy mam zapisany w Wersjach Roboczych post - powiedziała, a jej przyjaciele spojrzeli na nią mocno zdziwieni.

Ona naprawdę zachowywała stoicki spokój, i nawet joe wygladała na zdenerwowaną, co było do niej nie podobne. Zawsze kiedy zbliżała się premiera czegoś, w co była zaangażowana, chodziła w kółko po pokoju, bardzo głęboko oddychając i klnąc pod nosem. Teraz jednak, chwile przed premierą swojego własnego numeru była całkiem nie wzruszona, całkiem tak jakby wcale nie było to jej pierwszą nutą pod szyldem SBM, i to jeszcze jako pierwsza kobieca artystka w ich szeregach.

- No to teraz możecie zobaczyć, coś nad czym pracowałam rok - uśmiechnęła się pod nosem patrząc na zegarek, który wybił godzinę 15.

- Niebieskie Camele? - zapytał zaskoczony Michał, czytając tytuł.

- Chciałam nawiązać do twojej EP'ki, od której to wszystko się zaczęło - uśmiechnęła się nieśmiało - No i sam numer nawiązuje tak trochę do naszej relacji i mówi o początkach - wyjaśniła - A teraz słuchajcie - powiedziała lekko zestresowana.

Dopiero w momencie kiedy jej głos rozniósł się po pomieszczeniu, zdała sobie sprawę, że naprawdę wydała swoją pierwszą piosenkę, przez co jednocześnie poczuła stres i ekscytacje.

Spełniła nie tylko swoje marzenie, ale także swoich dziadków, a szczególnie babci, która od zawsze powtarzała, że nie pozwoli aby zmarnowała swój ogromny talent. Na tą myśl lekko posmutniała, uświadamiając sobie, że jej babcia nie może tego zobaczyć i usłyszeć czegoś na co czekała bardzo długo.

Z reguły starała się nie myśleć o jej osobie, aby uniknąć tak drastycznych spadków nastroju, jednak zawsze w tego typu sytuacjach, gdzie bardzo brakowało jej kobiety, było to silniejsze od niej i jej babcia sama pojawiała się w jej głowie.

Uśmiechnęła się słabo i szybko wytarła jedną łzę, która powoli spływała po jej policzku.

- A to wszystko przez niebieskie Camele - usłyszała ostatni wers, przez co ponownie skupiła swoje myśli na swoich przyjaciołach, którzy teraz patrzyli na nią z wielkim uśmiechem.

Dom na morzu|| MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz