Rozdział 25: Uważaj na Gojo

491 46 33
                                    

Ustawiła dłonie w pieczęć.- Fukuma Mi...- W momencie gdy miała rozszerzyć terytorium złapał ją za ręce Itadori rozdzielając uformowany znak.

- Starczy ! Bo się zabijecie !- Ustał między nimi z nadzieją że to ich powstrzyma.

- Yuuji Odsuń się - Nakazała w miarę spokojnie.

- Zachowujecie się gorzej niż dzieci. Nic mi nie jest. Tak. Chyba to się liczy. Jakby nie patrzeć oboje chcecie tego samego, tylko na różne sposoby. - Katari spojrzała na niego nie rozumiejąc co ma na myśli. - Gojo sensei chce bym nauczył się wszystkiego co będzie mi potrzebne w jak najkrótszym czasie bym był w stanie się obronić, ty chcesz bym był bezpieczny, ale nie możesz być przy mnie całodobowo muszę stać się silniejszym byś nie musiała cały czas się martwić. Siedzę w tym krótko prawie nic o tym nie wiem. Nie to co Fushiguro czy Kugisaki. By zbliżyć się do ich poziomu muszę ćwiczyć więcej ciężej i jeśli takie sytuację są konieczne to nieistotne.

- Yuuji.- Powiedziała cicho już spokojniejsza. - Może masz rację, ale ten łeb musi zacząć brać pod uwagę moje zdanie a nie robić co mu się żywnie podoba.- Powiedziała stanowczo gromiąc Satoru dwiema parami oczu.

- Niech będzie jestem skłonny rozważyć to co masz do powiedzenia.- Powiedział Gojo drapiąc się po brodzie.

- MASZ SIĘ Z NIM LICZYĆ A NIE ROZWAŻAĆ!- Uderzyła pięścią koło głowy Gojo bez problemu łamiąc drzewo w pół na co się zaśmiał.

- Niech ci będzie.- Westchnął rozbawiony.

- Gojo sensei.- Zaczął Itadori.

- Yuuji zwiększymy trochę tępo treningu. Najbliższy miesiąc spędzisz na oglądaniu filmów i walce mną oraz Katari.

- Mi pasuje.- Przytakneła na ten pomysł.

- Naparzanka z psorem i Katari, chyba trzeba zamówić trumnę na za miesiąc.- Stwierdził Itadori ciężko wzdychając a ona położyła dłoń na jego ramieniu.

- Nie martw się dostosuje siłę i poziom energii pod ciebie.- Uśmiechnęła się przeczesując ręką jego włosy.

- Nadal nie jestem przekonany. Mogę zamówić te trumnę tak na wszelki wypadek?

- Nie będzie tak źle.- Zaśmiał się Gojo.- Później skupimy się praktyce. Zlecę ci kilka trudnych misji. Nauczysz się podstaw i ich stosowania, by następnie zaprezentować owoce treningu na zawodach między szkolnych.

- Mam pytanie psorze !- Zawołał Yuuji podnosząc rękę.

- Słuchamy cię!- Pokazał na niego palcem Gojo.

- O jakich zawodach mowa?- Zapytał rozkojarzony.

- Nie wspominałem o tym ?- Oznajmił drapiąc się po głowie.

- Nie.- Potwierdziła kobieta.

- To teraz wiecie.- Oznajmił optymistycznie, a ona westchnęła i złapała rękę Itadoriego krzyżując ich palce na co się zaczeriwnił.

- Wracamy. Yuuji nie puszczaj mnie. Moje przeskoki nie są tak dokładne jak te Satoru.

- T-tak.- Kiwnął głową na znak że rozumie.

- A ja ?- Zapytał Gojo wyciągając do niej uśmiechnięty dłoń na co pokazała mu środkowy palec i zniknęli.- Ciekawe.- Powiedział wsadzając ręce do kieszeni, ta kobieta interesowała go coraz bardziej. Czemu nie widział jej tak jak powinien im dłużej o tym myślał tym bardziej ciekawość zamieniała się w irytację, nie lubił nie wiedzieć z czym ma doczynienia, może być z nią większy problem niż z Sukuną. Uniósł głowę ku niebu westchnął po czym uśmiechnął się szeroko.- Roymen Katari irytująca z ciebie zagadka.

Wylądowali na placu akademii a Katari puściła dłoń chłopaka przez co upadł na ziemię.

- Przenoszenie się z psorem nie było tak bolesne.- Jęknął chłopak unosząc się do siadu.

- Wybacz gdy skacze sama nie mam tego problemu. Nigdy nie ćwiczyłam jakoś specjalnie technik czasoprzestrzennych.- Wyjaśniła podnosząc chłopaka jednym szybkim ruchem.

- Dał bym sobie radę.- Powiedział otrzepując się z kurzu.

- Nie neguje tego.- Spojrzała na niego poważnie przez co się spiął.

- Coś nie tak?

- Nie po prostu uważaj na Gojo. Nie mówię że masz mu nie ufać i że jego intencje są złe, nie chcę po prostu by takie sytuację jak dziś miały jeszcze miejsce.

- Nie musisz się o mnie martwić aż tak w razie ostateczności pojawi się Sukuna.

- Właśnie tego się obawiałam najbardziej. Prześpij się jutro trenujemy. Kugisaki i Fushiguro śpią ale i tak uważaj .

- Oczywiście. - Odwrócił się i zaczął iść.

- Yuuji.- Zawołała go na co się obrócił.

- Hmm?

- Dobranoc.- Uśmiechnęła się ciepło co go speszyło złapał się za kark pocierając go.

- D- Dobranoc.- Odpowiedział cicho i odszedł gdy zniknął zagwizdała i po minucie zjawił się Kowu.

- Długo ci to zajęło.- Zaśmiała się przeczesując grzywę kota na co ziewnął.- Obudziłam cię wybacz, muszę zabrać coś z mieszkania pilnuj Yuujiego.- Na te słowa kot wydawał się nie być zadowolony prychnął pod nosem wstając.- Bez fochów. Tak?- Kot ruszył w stronę Itadoriego, lecz nie omieszkał strzelić jej z ogona pokazując swoje niezadowolenie.- Tej !- Zawołała ale nic sobie z tego nie zrobił. Machnęła na to ręką i poszła się przebrać miała to zrobić po treningu ale przez Satoru nie miała okazji. Miała nadzieję że szukanie książek i notesów nie zajmie jej dużo czasu.

Księżniczka Klątw  (Reader X Jujutsu Kaisen)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz