Rozdział 54: Ograniczona patęga

328 39 9
                                    


Dobiegała do jednego z budynków które były na terenie zawodów, zniszczenia były straszne, wszędzie walały się gruzy i kawałki dachówek. Postanowiła że lepszą opcją będzie rozejrzeć się z góry, wskoczyła więc na dach, a to co tam napotkała wprawiło ją w osłupienie.

- Toge!- Krzyknęła podbiegając do nieprzytomnego chłopaka, odwróciła go na plecy, z jego ust leciała krew. Musiał użyć zbyt mocnych słów.- Toge słyszysz mnie ?- Pytała ostrożnie go trzymając, chłopak otworzył oczy, po czym rozchylił usta.- Już dobrze nic nie mów, nie wiemy w jakim stanie są twoje struny, już ci pomagam.- Położyła dłoń na jego gardle skupiając swoją energię, ale o dziwo nic się nie działo, była przerażona nie mogła użyć odwróconej przeklętej. To pewnie przez barierę. Ona musiała ograniczać jej moce, po kilku sekundach wpadła na pomysł.- Toge otwórz usta.- Chłopak zdobił jak kazała, po czym położyła go na plecach i znów otworzyła ranę tak by kilka kropel krwi wpadło do jego gardła.- Wybacz że nie mogę pomóc inaczej, ale bariera ogranicza moją energię, tylko nie może wpłynąć na techniki. Kontrola krwi przyśpieszy regenerację, postaram się również zniwelować twój ból. Wiem że jesteś wyczerpany ale musisz mi pokazać w którą stronę mam ruszyć, by pomóc innym.- Chłopak wskazał północny wschód.- Przepraszam ale muszę cię tu zostawić.- Powiedziała układając go w bezpiecznej pozycji, po czym wstała gdy zjawiła się ta blondynka z Kioto.

- Ja się nim zajmę.- Zdeklarowała się, a Katari patrzyła na nią nieufnie,lecz nic nie powiedziała i ruszyła. Martwiło ją że Kowu nadal do niej nie dotarł, miała tylko nadzieję że nie został zniszczony. Była zamyślona do tego stopnia że nie widziała pandy który biegł w jej stronę z naprzeciwka, ale na szczęście w ostatniej chwili zdążyła zachamować.

- Megumi?...... Maki?- Powiedziała cicho, patrząc na nich z niedowierzaniem tego jak bardzo poturbowani byli.

- Sempai.- Wyjęczał Fushiguro.

- Padna połóż ich na ziemi.- Nakazała, a gdy już leżeli Katari rzuciło się w oczy przeklęte nasiono wyrastające z jego splotu słonecznego.- Może to się wydać dla was obrzydliwe, ale nie jestem wam w stanie pomóc inaczej. Bariera blokuje moją energię, prawdę mówiąc ledwo udało mi się ja przekroczyć.- Mówiła nacinając sobie nadgarstki.

- Co ty wyrabiasz!?- Zapytał wystraszony Fushiguro.

- Spokojnie nic mi nie będzie, teraz musicie otworzyć usta.- Chłopak z dziewczyną bez zastanowienia zrobili co kazała pozwalając krwi spłynąć do buzi.- Moja krew wymusi na waszych organizmach przyśpieszenie regeneracji. Któreś z was widziało Kowu?

- Wspiera Yuij'ego.- Odpowiedziała jej Maki.

- To świetnie.- Odetchnęła trochę wiedząc że chłopak nie jest sam.

- Nie wydaje mi się sempai. Itadori razem z Todo walczą już od jakiegoś czasu z klasą specjalną.

- Sempai zanim wyruszysz do niego jak poparzona, gdzieś w rzece leży mój trzyczęściowy kij.- Rzuciła do kobiety uśmiechając się w swój charakterystyczny sposób.

- Dziękuję Maki.- Powiedziała i tak szybko jak przybyła tak szybko znikła.

Nota autorki

W takiej postaci najczęściej wyobrażam sobie Katari 😌

Księżniczka Klątw  (Reader X Jujutsu Kaisen)Where stories live. Discover now