Rozdział 60: Nowy pan

346 41 36
                                    

- Kiedy zakumplowałeś się z tamtym gorylem?- Zapytała Kugisaki biorąc gryza pizzy.

- To chyba trochę za duże słowo.- Stwierdził speszony.- Niby pamiętam co się stało, ale nie byłem wtedy sobą.

- Schlałeś się czy jak ?

- Naprawdę myślisz że pił bym w takiej sytuacji alkohol?- Zapytał oburzony.- Jestem w szoku jak nisko mnie cenisz.- Nagle drzwi od sali się otworzyły a przez nie weszła Katari.

- Jak się czujesz Fushiguro? - Zapytała podchodząc do łóżka.

- Już znacznie lepiej. Twoja krew wspomogła leczenie do tego stopnia że obyło się bez żadnych zabiegów, na dobre też wyszedł fakt że byłem na rezerwie gdy oberwałem nasieniem.

- Cieszę się.- Jej wzrok utkwił na pudełku pizzy.- To że czujesz się lepiej nie znaczy że od razu masz się obrzerać śmieciowym jedzeniem.- Zwróciła mu uwagę, kątem oka patrząc na Itadoriego. Czuła się dziwnie zmieszana z powodu ucisku jaki czuła w swoim brzuchu.

- To oni to przynieśli.- Pokazał palcami na obydwuch przyjaciół.

- Nie mogliście wziąć czegoś lekko strawnego?

- Na następny raz zapamiętamy.- Oznajmiła od niechcenia Kugisaki.

- Itadori.- Zwrócił się do niego Megumi.- Stałeś się silniejszy. Wtedy obaj powiedzieliśmy że nasze przekonania są właściwe.- Kobieta słuchała uważnie tego co mówił chłopak. Wydawało się jej że miał na myśli incydent gdy ojciec pozbawił serca Itadoriego.- Wciąż myślę że tak jest, albo inaczej mówiąc może obaj jesteśmy w błędzie.- Stwierdzenie Fushiguro nie tylko zdziwiło Katari, ale również pozostałą obecną dwójkę.

- Na niektóre pytania po prostu nie ma odpowiedzi.- Oznajmiła Kugisaki.- Za dużo nad tym myślisz. Za niedługo wyłysiejesz.

- Zgadzam się z Kugisaki niepotrzebnie męczysz się sprawami nad którymi nie możesz w pełni zapanować.- Dodała Katari.

- Chodzi o to czy jesteśmy w stanie to zaakceptować.- Wyjaśniał chłopak.- Nie mogąc się obronić nic nie będziesz mógł zaakceptować. Słabi czarownicy nie mają takiej możliwości. Dlatego stanę się silniejszy. Wkrótce cię prześcigne.- Ostatnie zdanie było skierowane wyłącznie do Yuji'ego.

- W ogóle się nie zmieniłeś.- Stwierdził zadowolony Itadori.

- Mogli byście nie wykluczać mnie z rozmowy.- Wtrąciła oburzona Kugisaki a Katari stała z boku śmiejąc się cicho.

- Jak przystało na przyjaciół mojego Brothera.- Nagle z nikąd pojawił się Todo na co Katari się zlękła, a Itadori wyskoczył przez okno całe szczęście byli na parterze.- Dokąd tak pędzisz Brother!- Krzyczał wybiegając za nim.

- Nie powinnaś jakoś zareagować?- Zapytała Kugisaki.

- Aoi go nie skrzywdzi, ale fakt mógł by mu dać trochę spokoju.- Katari ruszyła za uciekającym Itadorim.

- Jestem ci wdzięczny, ale daj mi już spokój!- Krzyczał biegnąc ile fabryka dała w nogach.- Wtedy mój mózg nie działał normalnie!

- Co ty pleciesz! Przecież jesteśmy najlepszymi kumplami już od gimnazjum !- Oznajmił Todo wskakując za chłopakiem na dach.

- Ja nawet nie chodziłem z tobą do budy!- Krzyczał dalej z bezsilności.

- Aoi daj żesz mu spokój!- Nawoływała go do porządku kobieta.- Jak nie przestaniesz będę musiała.....- Todo nagle i gwałtownie się zatrzymał a Katari mało co w niego nie uderzyła. Słyszała przed nim groźnie warczenie. Ustała obok chłopaka a jej wzrok utkwił w Kowu który nie chciał przepuścić dalej Aoi'ego.

- To..... fascynujące.- Stwierdziła kobieta widząc z jakim zapałem Kowu chciał bronić Itadoriego, bez żadnej jej komendy. Todo wydawał się lekceważyć kota dlatego ruszył do przodu, Kowu miał już zatankować, a Katari reagować by nie doszło do tragedii, ale uprzedził ją Itadori.

- Co ty wyprawiasz! Zostaw! Zły kot.- Skarcił go Yuji a Kowu położył się na dachu jakby był zawstydzony swoim zachowaniem.

- Ale.... Nie rozumiem?- Stwierdziła zdziwona przeczesując włosy dłonią.

- O co chodzi?- Zapytał rozkojarzony różowo włosy.

- Kowu chyba uznał cię za pana......

Księżniczka Klątw  (Reader X Jujutsu Kaisen)Where stories live. Discover now