Rozdział 3

1.9K 60 35
                                    

Zostaw coś po sobie💫

Dzisiaj był ten dzień. Dzień wylotu mojej mamy do Japoni. Dzisiaj będę musiała zamieszkać na 3 zasrane miesiące mieszkać z Collinem.

Spakowałam jeszcze do walizki mojego misia którego dostałam od mamy. Kocham go!

Ubrałam na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Były to czarne jeansy z dziurami, a do tego czarną bluzę. Zrobiłam też mój szybki makijaż, i umyłam zęby. Rozczesałam moje włosy po czym związałam go w luźnego koka. Zniosłam moją walizkę na dół.

-Gotowa?- zapytała się moja mama. Przytaknęłam tylko głową.

Wyszłyśmy wraz z moją mamą z domu gdzie już na nas czekali państwo z Collinem który opierał się o swoje auto. Włożyliśmy walizki do auta i do niego weszliśmy. Droga minęła nam bardzo szybko, aż za szybko. Nim się obejrzałam a już byliśmy pod lotniskiem i żegnaliśmy się z rodzicami.

-Pamiętajcie nie spalcie nam domu - powiedziała moja ciocia do nas. Ciocia podeszła do mnie i mi powiedziała :

-Od dzisiaj jesteś Panią domu, pilnuj żeby Collin nic nie spalil - powiedziała do mnie ciocia na co się uśmiechnęłam. - Collin a ty masz przestrzegać zasady Madison!

Collin spojrzał na nią. Pokręcił przecząca głową. Zaśmiałam się. Ha! Ten dupek będzie musiał przestrzegać moich zasad!

Kiedy rodzice zniknęli nam z pola widzenia to wróciliśmy z powrotem do auta.

Do domu wróciliśmy także w ciszy. Ciszę przerywały tylko piosenki lecące z radia.

Wysiadłam z auta po czym wyciągnęłam z pagażnika moją walizkę. Ledwo doniosłam ją do domu przez co Collin posłał mi rozbawione spojrzenie.

-Moja mama przygotowała dla ciebie pokój - powiedział Collin po czym wskazał mi pokuj na górze.

Nic nie odpowiedziałam. Próbowałam wnieść tam walizkę, ale na marne.

-Collin - powiedziałam na co chłopak się na mnie popatrzył-pomógłbyś mi z moją walizką?

Było mi wstyd go o to prosić, ale ta walizka ważyła chyba z tonę.

Collin wziął moją walizkę po czym wniósł ją do mojego tymczasowego pokoju. Postawił ją na podłodze i wyszedł z pokóju.

Pokój był śliczny. Ściany były białe. Łóżko było bardzo duże i stało przy ścinie, obok łóżka była półka nocna. Na przeciwko łóżka stolo biurko i szafa. Mogłabym tu mieszkać całe moje życie!

Wskoczyłam na 'moje' łóżko. Nagle dostałam wiadomość. Sięgnęłam po telefon, a na ekranie dostzrreglam wiadomość od Nory. Przez ostatni tydzień nie miałyśmy kontaktu przez to co zrobiła. Ale próbowała do mnie podchodzić na przerwach, dzwoniła do mnie, pisała, ale ją olewałam.

-Maddie ! - usłyszałam wołanie Collina. Zeszłam na dół. Zauważyłam go siedzącego na kanapie i grającego w na konsoli.

-Czego chcesz? - nie miałam jakoś ochoty z nim gadać.

-Ej ja tu próbuje być miły by nam te 3 miesiące minęły fajnie, a ty tak się odzywasz

-Z tobą na pewno nie miną fajnie - przyznałam na co on przewrócił oczami.

-Dobra dzisiaj przychodzi do mnie Victoria więc proszę żebyś się ładnie zachowywała.- powiedział. O nie jak ja mam tu mieszkać to na pewno nie będzie tu przychodzić Victoria.

-Moja pierwsza zasada w tym domu : zakaz sprowadzania Victorii- powiedziałam.

-Pff mam w dupie twoje zasady - wstał z kanapy i poszedł na górę do swojego pokoju. Ja poszłam za nim.

-Nie będziesz tu mi sprowadzał Victorii-jęknęłam po nosem.

-A co zasdrosna jesteś że jest od ciebie szczuplejsza, ładniejsza, bogatsza i że ma mnie? - powiedział. AŁ! No zabolały jego Słowa. Nie lubię gdy ktoś gada o mojej wadze czy ciele. Dwa lata temu miałam problemy z odżywianiem. Wmawiałam sobie że jestem grupa i popadłam w anoreksję. Niby psycholog i inni lekarze mi pomogli, ale do dzisiaj miewam jeszcze czasami z tym problem.

-O ciebie nigdy bym nie była zazdrosna- przyznałam. Łzy zebrały mi się w oczach.

-Yhym na pewno - powiedział-Czemu nie masz chłopaka? A no tak kto by chciał kogoś takiego jak Ty. Taka brzydka, taka gruba.

Teraz już nie wytrzymałam. Wzięłam wazon stojący obok i rzuciłam w ścianę za nim.

Spojrzał na mnie zdezorientowany. Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Chciał już coś powiedzieć, ale mu w tym przeszkodziłam. Wybiegłam z domu. Słyszałam jeszcze wołanie za sobą, ale się nie odwróciłam po prostu biegłam przed siebie. Dobiegłam w miejsce docelowe. Był to wieżowiec. Wbiegłam po schodach na 10 miętro. Weszłam po drabinie która prowadziła na dach wieżowca. Kiedyś przychodziłam tu prawie codziennie by się odstresować. Usiadłam na dachu. Zaczęłam płakać. Collin to skończony dupek. Nie ma żadnych uczuć. Wyciągnęłam z kieszeni papierosy i zapalniczkę. Zapaliłam jednego papierosa po czym zaciągnęłam się dymem. Rzuciłam niedopałek papierosa dlatego że ktoś do mnie dzwonił. Odebrałam.

-Część zdziro - usłyszałam głos mojego przyjaciela.

-Hej- próbowałam brzmieć normalnie, ale głos mi zadrżał.

-Słyszałem co się stało gdzie jesteś? - zapytał mnie zatroskanym głosem.

-Jestem na dachu- przyznałam.

-Co? Chyba nie zamierzasz sobie czegoś zrobić prawda? - zapytał się mnie przerażony.

-Nie, spokojnie - zaśmiałam się pod nosem. Fajnie mieć chodź jedną osobę dla której cokolwiek znaczę.

Gadałam z nim przez następna godzinę. Zdarzyło już się ściemnić. Dobrze ze mama pozwoliła mi dzisiaj zostać w domu. Na szczęście jutro sobota czyli nie będę musiała patrzeć na krzywy ryj Collina.

Wstałam i wyszłam z budynku. Przez całą podróżą towarzyszył mi zimny, ale przyjemny powiew wiatru. Weszłam po cichu do 'domu' już miałam iść do mojego pokoju lecz niestety ktoś mi to przerwał.

-Gdzie byłaś? - zapytał Collin. Jak on mógł zapytać się mnie gdzie byłam po tym co mi zrobił.

-Nie powinno cię to interesować - ominęłam go wchodząc po schodach. Lecz w pewnej chwili poczułam jak Collin złapał mnie za nadgarstek i odwrócił mnie w swoją stronę.

-Przepraszam- powiedział cicho.

Czy on mnie właśnie przeprosił?
On rzadko przepraszam.

Popatrzyłam na niego zdziwiona.

-Spoko-ciężko było mu nie wybaczyć.

-Może w ramach przeprosin zamówię pizzę? - zapytał się mnie z nadzieją w oczach.

-Dobrze, niech będzie.

Chłopak zamówił pizze. W tym czasie graliśmy w Minecraft'a. Udało mi się go namówić, chodź nie był tym zadowolony.

Ktoś zadzwonił zdzwonkiem. Wstałam.

-Otworze- powiedział chłopak.

-Nie, ja otworze - przyznałam. Chłopak dał mi pieniądze.

Otwaram drzwi a tam wcale nie stał dostawca pizzy.

_______________________________________

Haha! Przerwa na reklamy.

Jak wam się podoba rozdział? Ale z tego Collina debil.

(Rozdział jest nie sprawdzony)

The perfect enemy [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now