Rozdział VI.

590 48 106
                                    

Xiao przeżegnał w duchu, by teraz się nie ośmieszyć. W sumie... Nie chciało mu się jakoś bardzo próbować jeździć. Robił to tylko dlatego, żeby Aether przestał zachowywać się jak upierdliwy kleszcz.

Chłopak zmrużył lekko oczy, próbując sobie przypomnieć jak ustawione miał nogi blondyn. Nikogo innego, kto by jeździł, nie widział, więc musiał wzorować się Aetherem... Ale cóż, jakoś to przetrwa.

Nieco niepewnie, jednak z ostrożnością postawił pierwszą stopę nieco bliżej przodu, a drugą podniósł lekko do góry, próbując złapać równowagę. Starał się zignorować rozpraszające go gapienie się Aethera.

W końcu, Xiao delikatnie spróbował się odepchnąć.

Mimo, że chciał by było to "lekkie odepchnięcie", końcowy efekt mijał się z celem. Chłopak dosyć gwaltownie ruszył do przodu, ledwo łapiąc równowagę.

Xiao zachwiał się, wytrzeszczając oczy. Ostatecznie jednak udało mu się nie wywrócić.

I w tym momencie chłopak żałował, że wcześniej się nie zgodził.

Jechanie na desce było cudownym uczuciem. Czymś, czego wcześniej mu brakowało. Deskorolka jechała po gładkim asfalcie na pustym skatepark'u, na którym poza nim był tylko Aether. Delikatny powiew wiatru sprawiał, że włosy zasłaniały mu lekko widok, ale niezbyt się tym teraz przejmował.

Można powiedzieć, że czuł się szczęśliwy. Nie do końca wiedział jak to opisać, ale to było zdecydowanie to, czego mu brakowało. Ale czemu tak uparcie odmawiał?

Gdy Xiao był zapatrzony w asfalt przed siebie, jego oczy rozbłysnęły podekscytowaniem. Chłopak nie zdawał sobie z tego sprawy, ale jeśli jednak by to zrobił - zaskoczył by się.

Rzadko co da się zobaczyć inny niż obojętny, bądź poważny wyraz jego twarzy, a co dopiero, tak zwany, błysk w oku.

Mimo to, jego twarz nadal pozostała niewzruszona. Jednak turkusowowłosy był niesamowicie szczęśliwy w tamtym momencie. Czuł się dobrze, wyjątkowo dobrze. Oh, to było świetne uczucie...

Było do momentu, w którym Xiao w końcu nie stracił równowagi.

Nagle, gdy złotooki był zbyt zamyślony, nagle przód deskorolki poderwał się do przodu. Przedmiot z impetem rzucił się przed siebie, natomiast Xiao wywrócił się na cztery litery, ratując przynajmniej głowę.

Zanim chłopak zdarzył się chociaż obrócić, usłyszał czysty, jednak nie kpiący śmiech. Obrócił się zirytowany w stronę Aethera, łapiąc się za łokieć, o który się uderzył, próbując nie uderzyć głową o beton.

— Czekaj, czekaj, p- przepraszam — wydukał rozbawiony blondyn, próbując przestać się śmiać. Podbiegł do Xiao, kucając obok. — Wszystko dobrze? — wymamrotał, a jego uśmiech cały czas się lekko rozszerzał, gdy ten próbował powstrzymać się od śmiechu.

Ale mimo to, Xiao nie czuł jakiejś wielkiej złości. Był ucieszony, że spróbował. Zdecydowanie nie będzie tego żałował, nawet jeśli Aether się teraz z niego śmiał. Chociaż, czy można to tak nazwać? Śmiech blondyna nawet nie brzmiał podobnie do kpiącego, bądź złośliwego. Był... może określić to jako szczery, rozbawiony? Nie wiedział, jak to nazwać, ale nie czuł się urażony, gdy usłyszał śmiech Aethera.

— Ta — odparł, czując ukłucie zażenowania. Ale kto by tego nie poczuł w takiej sytuacji? — Widać, że chcesz się śmiać, serio... — mruknął, wzdychając z politowaniem. Czy Aether liczył, że tego nie zobaczy?

Blondwłosy potrząsnął głową i ułożył swoje dłonie na policzkach, biorąc kilka głębokich wdechów. Dosyć dziwny sposób na uspokajanie się...

"Our Favorite Song." (Genshin Impact, Xiaother ━ School/Skateboard au).Where stories live. Discover now