Rozdział 7

647 36 93
                                    

Następnego dnia Osamu wstał z niezbyt dobrym humorem. Dzisiaj miał dużo do roboty. Ale ten dzień miał jeden plus. Dzisiaj wieczorem znów miały do niego przyjechać  ,,dziewczęta,,. Dawno u niego nie były...

Osamu wydał z siebie długi jęk i podniósł się do siadu.
- Ale mi sie nie chce...- wystękał, wstał z łóżka i poszedł się ubrać. W końcu musiał się ogarnąć aby wyglądać jak książę.

Chuuya zaś siedział przy biurku powoli zasypiając. Nizołek w końcu nie wytrzymał zamknął dach w wierzy spuszczając w nim rolety i po prostu rzucił się na łóżko, zatapiając się w przyjemnej pościeli.

- jak dobrze w końcu się położyć...- Wydukał a następnie zamknął oczy zasypiając niemalże od razu.

Maya w tym czasie szła do komnaty Osamu. Kobieta delikatnie zastukała w drzwi.
- wasza wysokość mam wiadomość do jego wysokości - Wydukała stojąc za drzwiami i czekając na jaki kolwiek odzew od strony bruneta.

-Hm? - mruknął brunet słysząc głos kobiety. - Proszę wejdź.

Maya posłusznie weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi.

- O co chodzi? - zapytał łącząc z sobą palce

Kobieta postawiła przed Osamu kolejną stertę papierów.
- tutaj są papieru które musi pan uzupełnić a wiadomość mam taką, że zachodnie miasto rząda od jego wysokości, większego transportu żywności do kraju lub obniżenia cen, iż  ich obywatelą zagląda bieda w oczy, a zarobki tam są bardzo małe. Tutaj jest list o tym, liczą na szybką odpowiedź - odarła kładąc liścik na biurku przed Osamu.

Dazai  przetarł twarz dłonią.
- W porządku... zajmę się tym...

Maya wyszła z komnaty, a Dazai zasłonił dłonią twarz.
- Cholera jasna... - Mruknął. Po czym zasiadł do stołu i wziął się do roboty.

Maya opuściła pomieszczenie i zmierzała korytarzem aż w końcu postanowiłam zajrzeć do Chuuyi.
Kobieta udała się więc do jego wierzy ostrożnie pukając w drzwi.
- chuuya? - zapytała cicho a gdy zobaczyła że w pokoju jest ciemno podeszła do łóżka rudego i przykryła go kołdrą.
- musiałeś znowu nie spać całą noc prawda ? - Wydukała z delikatnym uśmiechem, po czym wyszła z komnaty zamykając za sobą drzwi i udając się w swoje strony.

W końcu nadeszła pora obiadowa. Służki rozstawiały talerze z jedziemy  na stole, a następnie jedna z nich udała się zawołać księcia.

- wasza wysokość obiad jest gotowy - Wydukała kłaniając się przed brunetem.

Dazaiowi dzień niesamowicie się dłużył. Czekał tylko na wieczór kiedy w końcu będzie mógł się zrelaksować. Brunet wstał od swojego biurka i podreptał zjeść obiad.

W końcu nadszedł wieczór, Osamu znów przemierzał garderobe i szukał odpowiedniej kreacji. Po dłuższej chwili zdecydował się na szaty w kolorach granatu i bieli. Po wyszykowaniu się, od razu skierował się do sali. Na miejacu zajął swoje miejsce i czekał. Czekał... czekał...

- wasza wysokość!

Usłyszał nagle głos służki
Dazai spojrzał się w jej kierunku.

- książę wybaczy ale kazano mi przekazać że tancerki dzisiaj się nie zjawią... Z takiego powodu że kilka z nich się rozchorowało i z obawy że mogą księcia  zarazić nie zjawią się dzisiaj... - Wydukała niepewnie obawiając się reakcji księcia.

Chuuya w tym czasie przebudził się powoli i z roztrzepanymi włosami nie ogarniając się w ogóle, jeszcze zaspanym udał się na dół do kuchni, aby coś zjeść.

" Kwiat Pustyni" / soukoku Where stories live. Discover now