*•Czas na szczerość•*

146 13 0
                                    


˚✧₊⁎⁎⁺˳✧༚

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

˚✧₊⁎⁎⁺˳✧༚


KURUMI WIEDZIAŁA, ŻE to nastąpi, prędzej, czy później. W myślach skarciła się za swoją niesubordynację. Wiadomym przecież było, iż ktoś rozpozna jej nazwisko. Nie sądziła jednak, że nastąpi to aż tak szybko.

Dziedziczka Ognistego Herbu...

Ironiczne, nieprawdaż? Mając szlachetne korzenie, ciężko było poradzić sobie gdziekolwiek, podając swe prawdziwe nazwisko - tym bardziej, jeżeli było się dziedziczką, która lada chwila miała przejąć majątek, tak, jak nakazywała jej tradycja. Wyrzeczenie się owego dziedzictwa równało się z hańbą na czystym honorze osoby, która tego dokonała. Arystokracja była na tyle popapranym tematem, że sama Kurumi, która musiała uczyć się etyki odkąd skończyła trzy lata, nie mogła pojąć tego, co tak właściwie ma ona na celu.

Kątem oka dostrzegła wyraz twarzy Kapitana, który ukazywał jakoby rozgoryczenie, na wieść o korzeniach blondwłosej. Powstrzymała się ona przed łzami, przegryzając wargę do tego stopnia, iż poczuła jak ta zaczyna ją szczypać. Była pewna, że jest ona teraz w krwistoczerwonym kolorze, ze względu na pobudzone krążenie. Jean za to zachowywała się, jakby była podekscytowana - o ile można było to tak nazwać - tym, że to właśnie Sakumya siedzi przed nią. Mimo iż, sama krótkowłosa posiadała wysoką rangę, nie uważała, że jest to powód do szczycenia się tym. Każdy fałszywy gest, który musiała wykonywać, przyprawiał ją o wymioty, a kłamstwa, wydobywające się z jej ust, sprawiały, że czuła się jakoby chodziła po rozżarzonych węglach. Nie kłamała ona bowiem o tym, że była dziedziczką jednego z najzamożniejszych rodów w Teyvat - szybciej mogłaby skłamać o tym, iż do niego nie należy, była pewna, że to sprawiłoby jej mniej bólu.

Kłamała, ponieważ nie czuła się z tym mianem dobrze...

— Jestem zaszczycona twoją wizytą w Mondstadt, Kurumi — Jean odezwała się tak nagle, że Sakumya mimowolnie wzdrygnęła się — Mimo wszystko, okoliczności, w których do nas przybyłaś są dość... o ile mogę to tak nazwać, niepokojące — Westchnęła, zamyślając się na chwilę — Nie chciałabym być w żaden sposób nachalna, jednak czy chciałabyś powiedzieć mi, jak to się stało? — Zapytała miło, a blondynka mimowolnie, ponownie przegryzła wargę.

Zacisnęła delikatnie dłonie w pięści, spodziewając się, że takie pytanie w końcu by ją dopadło. Nie miała teraz wyjścia, a prawda i tak, i tak wyszłaby na jaw. Zawsze powtarzano jej, że kłamstwo ma krótkie nogi. Możliwe, że to właśnie przez takie poglądy, jej próby kłamania zawsze wyglądały tak żałośnie, iż za każdym razem były wyśmiewane. Zrozumiała, że to właśnie ten moment.

𝐂𝐎𝐋𝐃 𝐊𝐈𝐒𝐒 || 𝐊𝐚𝐞𝐲𝐚 𝐀𝐥𝐛𝐞𝐫𝐢𝐜𝐡Where stories live. Discover now