*•Przepraszam, jeżeli cię zraniłam•*

133 14 7
                                    


˚✧₊⁎⁎⁺˳✧༚

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

˚✧₊⁎⁎⁺˳✧༚


OKAZAŁO SIĘ, IŻ niejaka Lisa zapytała Kurumi o to, czy mogłaby zająć się jej pokaleczonymi nogami. Co prawda blondynka nienawidziła czyjegoś dotyku, jednak nie mogła teraz odmówić, skoro wcześniej się na to zgodziła - nawet nieświadomie, co było tylko i wyłącznie jej winą. Właśnie przez to siedziała teraz na jednym z krzeseł w bibliotece, bo jak uznała zielonooka "Tutaj będzie najciszej, a my będziemy mogły porozmawiać". Nie wiedziała, o czym miałyby konwersować, jednak przygotowywała się na najgorsze. Tak, jak po Jean mogła spodziewać się wielu grzecznych pytań, a po Kapitanie Kawalerii arogancji i zawadiackich uśmieszków, tak o Lisie nie wiedziała nic. Smukłe palce blondynki owijały ciasno bandaż wokół jej ran na udzie. Reszta nóg również znikła już za białym materiałem, który, jak na razie, nie przesiąkał szkarłatną cieczą. Dziwnie czuła się z tym, że jej stopy również są całkowicie owinięte, jednak rozumiała to, przez fakt, iż one były w nie lepszym stanie, niż reszta jej kończyn. Do tej pory, jedynymi słowami wydobywającymi się z ust kobiety w fioletowym ubiorze było to, czy nie ścieśnia zbyt mocno materiału, albo czy Kurumi nie odczuwa bólu. Jasnooka wiedziała, że odpowiadała na to bardzo zdawkowo, jednak nie mogła skusić się na coś bardziej przyjaznego. W jej głowie wciąż ukazywał się obraz Kapitana, który patrzył na nią z góry, chwilę po dowiedzeniu się o jej rodzie. Nie rozumiała, skąd wykwitło u niego tyle nienawiści, jednak przeczuwała, iż dowiedzenie się prawdy, mogłoby być dla niej niczym uderzenie młotem wprost w serce.

— Wyglądasz na zamyśloną — Przyjazny ton dotarł do jej uszu — Coś widocznie cię gnębi, kochanie... — Dodała, jakoby zmartwiona, kończąc oplatać bandaż wokół jej nogi.

Wyczuła w tym zdaniu nieme zapytanie, a ze względu na to, iż wcześniej odpowiadała jej w wymijający sposób, nie widziała teraz powodu, by to zmieniać.

— To nic takiego, po prostu wiele się dziś wydarzyło — Odparła szybko, spoglądając w bok, co było niestety błędem.

Nie rozumiała, dlaczego nie skończyła zdania na prostym "Nic się nie stało". Była okropnym kłamcą, a wypowiedziane przez nią słowa, paliły jej gardło niczym rozżarzone żelazo. Lisa oczywiście to zauważyła, jednak Kurumi nie miała zamiaru przyznawać się do błędu.

— Mała kłamczuszka — Zaśmiała się, na co Sakumya poczuła, jak jej policzki zaczynają ją szczypać — No dobra! — W tym momencie położyła dłonie na jej uda, na co blondynka wzdrygnęła się — Nie puszczę cię, dopóki nie powiesz mi, co cię dręczy. Możesz to uznać jako przesłuchanie!

Jasnooka zamarła momentalnie, zastanawiając się czy to nie jest jakiś chory sen, a ona zaraz nie obudzi się w swoim łóżku, uświadamiając sobie, że nie jest to prawdziwe. Jednak po przygryzieniu policzka od wewnętrznej strony, doszła do wniosku, że to nie jawa, a rzeczywistość. Pozostały jej dwa wyjścia, jednak z góry założyła które będzie dla niej lepsze. Albo powiedzenie prawdy, albo próba kłamania - co oczywiście wyszłoby jej okropnie, a to odpychało ją od tego pomysłu. Była zawsze jeszcze próba ucieczki, jednak po ostatniej zrozumiała, że z taką obstawą jest to wręcz niemożliwe, a nie wiedziała, czy wytrzymałaby szyderczy ton Kaeyi. Doszła do wniosku, że i tak jest już na straconej pozycji i wyjawienie choćby cząstki prawdy nie zmieniłoby obiegu sytuacji, w której się znalazła.

𝐂𝐎𝐋𝐃 𝐊𝐈𝐒𝐒 || 𝐊𝐚𝐞𝐲𝐚 𝐀𝐥𝐛𝐞𝐫𝐢𝐜𝐡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz