*•To mi wystarczy•*

119 10 0
                                    


˚✧₊⁎⁎⁺˳✧༚

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

˚✧₊⁎⁎⁺˳✧༚


NOGI MIAŁA CAŁKOWICIE obolałe, przez rany, które podczas użytkowania wizji, zaczęły na nowo się otwierać. Nie chciała jednak zwracać na to uwagi, zważywszy na to, iż opanowała już podstawowe techniki używania księgi. Napawało to ją, nieznanym jej do tej pory, uczuciem dumy, która rozpierała jej ciało od środka. Podczas gdy to Kurumi nadal, niczym zafascynowana, przyglądała się stronom grubego tomiszcza - tak jakby miała tam znaleźć jakiekolwiek wskazówki do dalszego działania - Lisa postanowiła zamówić coś u Sary, której restauracja znajdowała się nieopodal nich. Sakumya musiała jednak w końcu usiąść, czując, iż jej nogi dłużej tego nie zniosą. Kiedy to tylko jej kolana dotknęły cieplej kostki brukowej, dopiero wtedy zdała sobie sprawę, iż jej kończyny musza być w opłakanym stanie. Przez jej ciało przeszedł nieprzyjemny, promieniujący ból, który próbowała ukryć. Zacisnęła mocno zęby i oparła dłonie o balustradę fontanny, za to książka, która lewitowała przy jej głowie, opadła z głośnym stukotem zaraz obok niej. Oddech ponownie uwiązł jej w gardle, a ona dopiero w tym momencie poczuła uderzające zmęczenie, które ogarnęło ją całą. Kropelki potu spiętrzyły się na jej czole, a powieki stawały się strasznie ciężkie.

— K-Kurumi!? — Głos szarowłosej nastolatki dobiegł zza jednej ze ścian budynków, a uderzanie obcasów o bruk stawało się coraz to głośniejsze.

Spróbowała podnieść na nią wzrok, przez co wyglądała, jakoby miała ochotę jej coś zrobić - wprawdzie jednak była na tyle zmęczona, iż nie dała rady skusić się na inny wyraz twarzy. Po chwili była już obok niej Lisa, a wywnioskowała to po rozchodzącym się, słodkim zapachu jej perfum, które były na tyle charakterystyczne, iż można było je rozpoznać z daleka. Jednak obok Noelle stanęła osoba, która przyprawiła Kurumi o szybsze bicie serca. I to nie z tego pozytywnego powodu.

Kaeya...

Widząc Kapitana Kawalerii kilka kroków od niej, przez chwilę poczuła w sobie przeraźliwe zimno, a włoski na jej karku zjeżyły się. Przez chwile miała ochotę stamtąd uciec, jednak zważywszy na jej stan było to mało możliwe. Tym bardziej, iż kiedy postanowiła to zrobić, czuła się o wiele lepiej, a i tak jej się nie udało. Czując się ponownie na tyle bezsilną, schowała twarz w ramionach, które leżały skrzyżowane na kamiennej balustradzie. Jej oddech był urywany, do tego brała powietrze przez usta, próbując w ten sposób przywrócić sobie dawny rytm. Wszystko na marne.

— Bardzo się przemęczyła — Powiedziała, widocznie przejęta Lisa, gładząc lekko ramię blondynki.

Ta widocznie była na tyle zmęczona, iż nawet jej ciało nie dało rady zareagować na dotyk zwykłym dreszczem. Czuła się, jakby zaraz miała stracić przytomność. Skarciła siebie w myślach, za tak słabą siłę woli i zbyt szybkie zmęczenie.

𝐂𝐎𝐋𝐃 𝐊𝐈𝐒𝐒 || 𝐊𝐚𝐞𝐲𝐚 𝐀𝐥𝐛𝐞𝐫𝐢𝐜𝐡Where stories live. Discover now