9.

3.2K 190 12
                                    

Przeszedłem przez nie i zobaczyłem szefa, który trzymał pistolet przy głowe jakiejś kobiety. Koło niej na kolanach siedziała dziewczyna, chyba w moim wieku i trzymała małe dziecko w rożku. Obie dziewczyny były zapłakane i trzęły się ze strachu. Podszedłem bliżej, tak żeby zobaczył mnie szef, na około pomieszczenia kręcili się faceci z grupy. Myszkowali po pokoju, wyrzucali różne rzeczy z szafek.
- Nareszcie... Ile można czekać!- powiedzał szef do mnie. Zatrzymałem się przed nim i czekałem na jego chore rozkazy. Co on kombinuje? Po co ja jestem mu potrzebny?
- Ty mała oddawaj dziecko!- krzyknął w strone dziewczyny. Nie ruszyła sie, tylko jeszcze bardziej przytuliła rożek do siebie.
- No kurwa.... Niech ktoś jej to dziecko zabierze... Bo mnie szlag zaraz trafi!!
Jakiś mężczyzna bez żadnych problemów wyrwał dziewczynie dziecko i popatrzył w strone szefa.
- Daj mu.- wskazał pistoletem na mnie.
Zesztywniałem, facet podał mi dziecko z obrazą i poszedł dalej myszkować. Popatrzyłem sie na nie a ono prześwietliło mnie swoim uroczym wzrokiem. Nie wiedziałem co robić jeszcze nigdy nie trzymałem dziecka, ale to nie był najgorszy problem, był jeszcze szef. Co on wymyśli? Spojrzałem na dziewczynę, a ona patrzyła na mnie jak by chciała mnie zabić. Odwróciłem wzrok na szefa.
- Ładne, nie? Chciał byś je wziąść?- powiedzał głupio szef.
Pokręciłem głową przecząco.
- Co? Nie słyszę!
- Nie chce.- wykrztusiłem cicho.
- To szkoda..... Wiec, która mam zabić, żebyś zechciał!!!!
Te słowa sparaliżowały mnie. To był jak kopniak poniżej pasa, zrobiło mi sie nie dobrze, a szef kontynuował.- Może tą?- pokazał na dziewczynę.- Aa już wiem, ta ci sie podoba, wiec zabiję te staruche!- przyłożył pistolet do głowy kobiety. I wtedy coś wybuchło we mnie.
- Niieee!! Zestaw ich!!! Nie zabijaj....-krzyknąłem na cały głos, szef uśmiechnął się i usłyszałem strzał.
Zamknąłem oczy, krzyk przeszywał mnie całego, dziecko zaczęło płakać. Stałem tak z dwie sekudny, nie chciałem otwierać oczu i patrzeć na ciała.
- Patrz, coś narobił nowy! Nie wstyd ci?- powiedział szef.
Wreszcie otworzyłem oczy, na podłodze koło moich stóp leżało ciało dziewczyny. Szef trzymał wyrywająca sie kobiete za włosy. Schylił sie do niej i coś powiedział bardzo cicho. Kobieta machała tylko głową przecząco. W jednej chwili szef walnął ja o podłogę.
- Wychodzimy!!!! Już za długo tu jesteśmy... Zaraz przyjdą skurwiele.- w mgnieniu oka, wszyscy zniknęli za drzwiami. Zostałem tylko ja trzymając dziecko. Kobieta przepchneła sie do dziewczyny i zaczęła ją przytulać i całować po twarzy, to była jej córka. Stałem tam jak słup, wtedy kobieta spojrzała na mnie i wyciągneła ręce do góry. Odrazu oddałem jej dziecko, a ona z łzami w oczach, przytuliła je.
Usłyszałem ciężkie kroki na schodach, odwróciłem sie i zobaczyłem Josha. Podszedł do mnie walnął mnie mocno w plecy, aż upadłem na kolana.
- Co tak stoisz idioto! Już tu są!!! Trzeba spierdalać...-Josh krzyknął na mnie.
Spojrzałem na kobietę, ona na mnie i powiedziała.
- To nie jest twoja wina.- uśmiechnęła sie. Josh z niecierpliwością postawił mnie na nogi. Popchnął w strone drzwi i już bez żadnego myślenia biegłem przed siebie. Jak tylko wyleciałem z domu zobaczyłem, bardzo dużo zombie, atakujących mężczyzn. Faceci bronili się nożami i pistoletami, wszedzie słychać było strzały. Josh znów mnie popchnął i nie oglądając się biegłem w strone aut.
Dobiegliśmy do aut, a w mercedesie siedział już szef. Z piskiem opon odjechaliśmy.

Świat vs ZombieWhere stories live. Discover now