5. Senti

43 2 0
                                    

Marinette właśnie otworzyła drzwi mieszkania. Kiedy zobaczyła jego wnętrze, masa wspomnień ją „napadła". Było to mieszkanie jej i Luki. Cudem udało jej się znaleźć klucze. Prawie wszystko było tak, jak w momencie, kiedy się pokłóciła z Luką tego dnia, gdy spontanicznie wyleciała do Nowego Jorku.

Znalazła się tutaj zaraz po tym, jak się zorientowała, jak Adrien czuje wobec niej. Alya i Nino przejęli inicjatywę, mówiąc, że porozmawiają na osobności z blondynem, a żeby ona sobie pozwiedzała Paryż za ten czas. Kiedy skończą, mają jej dać znać, że teraz na nią pora na „przesłuchanie".

W pewnym momencie zobaczyła manekin, a na nim czarną kurtkę z zielonymi wykończeniami. Chociaż nie była ona w pełni zakończona, i tak wyglądała cudnie. Miała plany, aby ukończyć ją w tydzień... Minął rok, a produkcja wciąż stała na tym samym etapie... Nagle przypomniały jej się chwile, kiedy miała ją ubraną na sobie — po dowiedzeniu się o Luce i Chloe ubrała ją i poszła w niej do Alyi, z którą się wspólnie upiły. Wspomnienie to może nie należało do najlepszych, jednak było ono swego rodzaju zaczątkiem wszystkiego, co trwało do dziś. Marinette, będąca wciąż pod wrażeniem, dotknęła rękawa kurtki. Materiał był niesamowity w dotyku, prawie jak gdyby dotykała kostiumu prawdziwego Czarnego Kota.

Miałam ją na sobie wtedy, kiedy wszystko zaczęło się sypać. Nie wiem, czy to dobrze, czy jednak źle. – Pomyślała.

Zauważyła także, że wszystko jest ładnie i czyste. Ktoś musiał tutaj regularnie przychodzić i sprzątać. Jednak wszystko było na swoim miejscu (z wyjątkiem ubrań, które zostały poskładane i pochowane do szuflad, a wcześniej były porozrzucane po podłodze sypialni). Wtedy też spostrzegła, jak wiele w mieszkaniu było nawiązań do Czarnego Kota — chociażby ciemnozielone ściany (jak jego oczy) a na nich czarne dekoracje (jak jego kostium) oraz żółte kwiaty na balkonie (jak jego włosy).

W pewnym momencie do Marinette przyszła wiadomość od Alyi. To był czas na wywiad z nią.

***

Pawia Caryca była w stanie usłyszeć wszystko, co słyszał utworzony przez nią Sentimonster ptak, nawet jeśli nie była ona przemieniona. Dostała informacje o gorącej plotce o romansie bogatego mężczyzny z pokojówką oraz o tym, jak rozwiązać zadanie z matematyki z równań kwadratowych. Początkowo zdawało się, że Sentiptak na nic się nie przyda. Jednak po paru dniach usłyszała rozmowę osób, które wszędzie by rozpoznała po głosie.

– Ja naprawdę nie wiem. – Powiedział głos Adriena.
– Stary, nie mogę uwierzyć, że ty serio nie pamiętasz o tym. – Teraz był to głos tego okularnika, którego imienia Chloe nigdy nie potrafiła zapamiętać.
– Jesteś pewien? – O, a teraz się odezwał głos tej drugiej okularnicy.
– Mamo! Ja chcę jeść! – Teraz był to głos małego chłopca, można stwierdzić, że czterolatka.
– Już-już Leon, daj mamie skończyć. – A to ciekawe, ta Layla, czy jak jej tam, została matką.
– Wróćmy do tematu. Na serio nie pamiętasz, o co się pokłóciłeś z Marinette? – Danon (tak mu było?) wspomniał Marynatkę. Dobrze wiedzieć, że ma ona kontakt z Adrieńskim, ta informacja może się kiedyś Chloe przydać.
– Dobra... To nie tak, że nie pamiętam, tylko mam pewien sekret. I właśnie nasza kłótnia była z tym związana. Przepraszam, że skłamałem. – O N  M A  S E K R E T.

– Sentiptaku, śledź tego blondwłosego gościa. – Powiedziała Chloe, przed której twarzą chwilę wcześniej pojawił się jasnoniebieski zarys jej maski, taki sam jak przed dziobem Sentiptaka.

Parę minut później niczego nieświadomy Adrien wyszedł z mieszkania jego przyjaciół i ruszył w kierunku kamienicy, gdzie mieszkała Emilie. Zbliżał się już wieczór, więc była to najwyższa pora zawitać u matki (która nawet nie wiedziała, że jej syn jest w Paryżu). Po paru minutach spokojnego spaceru dotarł na miejsce. Zadzwonił w dzwonek i cierpliwie czekał na otwarcie drzwi, bo klucze miał głęboko w kieszeni spodni i nie chciało mu się ich szukać. Jednak Emilie nie otwierała mu drzwi. Chwila minęła i Adrien postanowił jednak poszukać swoich kluczy. Może jego mama spała właśnie lub po prostu jej nie było. Po otwarciu drzwi wszedł do mieszkania. Cisza. Nie było słychać typowego nucenia dochodzącego z kuchni, ani charakterystycznego dźwięku jej kroków.

W pewnym momencie Adrien spostrzegł nieprzytomne ciało blondynki leżące na podłodze i oparte o kanapę. Następnie wszystko działo się tak szybko, że jedyne co zapamiętał, to jak ratownicy wnosili jej wiotkie ciało na nosze, a potem karetka wraz z nią odjechała. Lekarze, którzy przyjechali na miejsce przy okazji zainteresowali się wstrząśniętym Adrienem. Zadawali mu pytania, a on bezdusznie odpowiadał na nie, jak gdyby go tu nie było.

Dopiero kiedy wszyscy wyszli, otrząsnął się i zaczął analizować, co się właśnie wydarzyło.

– Przecież jeszcze wczoraj z nią rozmawiałem... – Powiedział pod nosem, całkowicie nieświadomy tego, że Sentiptak siedzi na gałęzi drzewa przed otwartym oknem. – Nie mogę w to uwierzyć...

Pawia Caryca nagle zniknęła z widoku, ale zaś Chloe pojawiła się przed drzwiami mieszkania. Po tym jak zadzwoniła w dzwonek, usłyszała dochodzące z mieszkania przekleństwa, które (najprawdopodobniej) właśnie wymawiał Adrien (którego nigdy by nie podejrzewała o przeklinanie). Co jednak było zabawniejsze, to jego mina, kiedy znikąd pojawiła się Chloe.

– Adrienuśki! – Krzyknęła blondynka, rzucając mu się na ramiona. – Tyle lat minęło!
– Oj tak... Wejdź do środka. – Odparł Adrien, po czym ruchem ręki zaprosił ją. – Skąd wiedziałaś, że tutaj jestem?
– Ptaszek mi ćwierknął. – Chloe zachichotała cicho, zgrabnie zakrywając usta pod nosem. Kiedy usadowili się na kanapie (przy której tak właściwie parę minut wcześniej znaleziono nieprzytomne ciało Emilie), spojrzała ukradkiem na okno. Na szczęście Sentiptak nie był widoczny. – Mieszkasz sam?
– Tak, ale to jest mieszkanie mojej mamy, jestem tu na jakiś czas tylko
– Jak to „jakiś czas"? Wracasz gdzie? Przecież ty masz zostać ze mną!
– Miesiąc lub dwa i lecę do Nowego Jorku

Rozmowa toczyła się i toczyła. Jednak Chloe w pewnym momencie zauważyła, że przy Adrienie się inaczej czuje, niż kiedyś. Nie chodziło tu o emocjonalność (wciąż było tak samo i chciała go mieć całą dla siebie, jednak zapomniała o nim przez te lata, bo była skupiona na niszczeniu życia Marinette :)), tylko o to, że dawał z siebie inną aurę. Coś z nim było nie tak, ale zarazem zdawało się być w porządku.

Niespodziewanie zaczęło ją boleć w okolicy mostka, gdzie schowaną miała swoją broszkę pawią. Natychmiast złapała dłonią w piekące miejsce. Ból był prawie nie do zniesienia.

– Pozwól, że skorzystam z łazienki. – Powiedział,a próbując zakryć swój ból, po czym wstała i podeszła prędko do najbliższych drzwi. – To te?
– Następne

Kiedy zamknęła za sobą drzwi, natychmiastowo odsłoniła ukrytą broszkę. Spojrzała w lustro i zobaczyła biżuterię rozgrzaną do... niebieskości? W mgnieniu oka ją zdjęła i polała zimną wodą z kranu, aby ją ochłodzić.

– Duusu, wyjaśnij mi, co się dzieje. – Rozkazała, otwierając torebkę, w której siedziało sobie kwami. Spojrzała do niej, a tam Duusu siedział, trzymając się kurczowo za głowę.
– Nie mogę tego zdradzić...
– O czym ty mówisz?
– Mistrz szkatułki by mnie znienawidził...

Nagle ktoś zapukał do drzwi.

– Hej, wszystko w porządku? Czy ja słyszę rozmowę? Wzięłaś kogoś tam ze sobą? Haha. – Odezwał się zgłuszony głos Adriena zza ściany.
– Wszystko super, tylko sobie gadam sama ze sobą. Hehe

MIRACULOUS  ‖ KiedyśWhere stories live. Discover now