6. Dylemat

51 1 0
                                    

Marinette podziwiała stworzoną kiedyś przez ją samą kurtkę, kiedy niespodziewanie przyszła do niej wiadomość od Alyi, że pora na poważną rozmowę twarzą w twarz. Im bliżej była celu, tym bardziej trzęsły się jej ręce.

Co, jeśli się spyta o powód naszego konfliktu? Przecież nie powiem, że z dnia na dzień musiałam się nauczyć od nowa, jak być superbohaterką... Nie mogę zdradzić sekretu Adriena i jego mamy... – Pomyślała. To wszystko było za wiele. Zarazem zastanawiała się, co takiego Adrien im powiedział. Poza tym, co to miało na celu, te całe rozmowy?

Nim zdążyła mrugnąć okiem, a już siedziała na kanapie naprzeciwko Alyi i Nina. Czuła się, jak gdyby właśnie przeprowadzano na niej wywiad. Chociaż, czy właśnie tak nie było?

– Zacznijmy od prostej rzeczy. Pamiętaj, mów najszczerzej jak potrafisz. – Powiedziała Alya, trzymająca w ręce kartkę i długopis, a obok niej Nino popijający herbatę miętową. – Dlaczego nagle postanowiłaś wrócić do Paryża?
– Nierozwiązane wątki z przeszłości, już wam o tym chyba mówiłam. Musiałam dokończyć parę spraw. A tak poza tym, to tęskniłam trochę.
– Ach tak? Czy Adrien też należał do „nierozwiązanego wątku"?
– Po części.

Rozmowa toczyła się dalej. Na szczęście dla Marinette, Alya jeszcze ani razu nie zadała pytania, na które odpowiedź miałaby coś wspólnego z Biedronką i Czarnym Kotem. Kilkukrotnie Nino dołączał się do rozmowy lub mówił Alyi coś na ucho. Marinette kątem oka spojrzała za okno. Robiło się już późno. Dzień ten trwał tak długo i tak wiele się wydarzyło... W pewnym momencie jej powieki zaczęły się przymykać.

– Hej Marinette? – Odezwał się głos Nino, który właśnie szturchnął ją w ramię. – Gdzie będziesz spać?
– U rodziców...
– Podwieźć cię?
– Mhm...

Nino i Alya razem pomogli zasypiającej Marinette dotrzeć do auta. Alya jednak musiała wrócić do mieszkania, aby pilnować małego Leona (który wyjątkowo tego dnia mało się odzywał). Marinette zasnęła na tylnym siedzeniu, opierając się o szybę pojazdu. Nawet czasem wyboista droga i hałas nie utrudniały jej spokojnego snu. Nino miał tendencję do słuchania muzyki z radia w trakcie prowadzenia, jednak tym razem postanowił w ciszy jechać. Jedyne dźwięki, które zagłuszały ciszę to auta jadące obok oraz chrapanie Marinette. No i ta głupia torba, której Alya nie raczyła wyjąć z bagażnika przez ostatnie dwa tygodnie, a się teraz tłukła po bagażniku. Po paru minutach dotarli do celu. Rodzice Marinette stali prawie przy wyjściu z ich piekarni, oczekując na córkę. Wiedzieli oni już wcześniej, że będzie ona u nich nocować.

~

Adrien wciąż był w szoku po tym, jak jego matkę zabrali do szpitala. Początkowo nie czuł wobec tego czegokolwiek — całkowita apatia. Dopiero teraz, paręnaście minut później dotarło do niego, że nie powinien z Chloe sobie ploteczkować, tylko jak najprędzej jechać do szpitala. Jednak ona nagle uciekła do łazienki i nie zamierza wyjść. O co tej porąbanej blondynce chodzi?

– Chloe, muszę pilnie wyjść. Spotkamy się kiedy indziej – powiedział Adrien tak właściwie do ściany.
– Poczekaj minutkę, nie zajmie to długo! – Odparła Chloe. Wbrew jej słowom, wyszła dopiero po dziesięciu minutach.

Adrien natychmiastowo zauważył, że jej twarz stała się bardziej czerwona niż wcześniej. Tak samo jak szyja. Kątem oka spojrzał przez uchylone drzwi łazienki, aby sprawdzić, czy jest w niej wszystko tak, jak należy.

– Gdzie idziemy? – Spytała entuzjastycznie Chloe, jak gdyby nic się nie stało.
– Idziemy?
– No tak, a, jak inaczej? Musimy nadrobić te parę lat przerwy, dlatego myślałam, że wybierzemy się na jakiś spacer. Co o tym sądzisz?
– Chloe... Nie mam czasu.

MIRACULOUS  ‖ KiedyśWhere stories live. Discover now