POV. Nicoli
Wczoraj wieczorem wróciliśmy do Rzymu. Na lotnisku na część chłopaków czekały ich dziewczyny I żony. Niektórzy tak jak ja odrazu się pożegnali i poszli do własnych samochodów. W drodze zadzwoniłem mamie powiedzieć jej że jestem już w drodze do domu bo się martwiła.
Lot minął nam spokojnie. W jego czasie myślałem o malutkiej i kiedy mógłbym jej to powiedzieć. Jeżeli byłaby w Rzymie teraz to bym mógł jej to powiedzieć ale jest parę ale.
Co jak nie czuje tego samego?
Nie będzie jej teraz w Rzymie?
Czy związek na odległość by miał prawo istnieć?
Za bardzo tym wszystkim się martwię chyba.
W mieszkaniu odłożyłem walizkę w kąt pokoju i poszedłem grać. Narazie mi nie widziało się jej rozpakować a w mieszkaniu było czysto. Było też zbyt wcześnie by iść spać. Można byłoby gdzieś z kimś wyjść ale większość jest na randkach albo w klubach. Jutro odwiedzę Mamę a potem siostrę. Pójdę na trening I tak minie mi kilka dni. Będą monotoniczne. Strasznie.
Gdyby nie fakt że siódmego gramy i trener nam nie odpuści pojechałbym do Opi. I gdyby nie fakt, że za parę dni znów lecimy.
○○○
Tak jak myślałem te dwa dni minęły mi na treningach I spędzaniu czasu z najbliższymi. Wieczorem oglądałem live'a Paula Dybali. W międzyczasie dzwoniła także malutka. Narzekała mi że w Polsce mają straszne upały i nie ma chęci do życia. We Włoszech też było ciepło ale tu jest to normalne. W Polsce jest raczej chłodniej. Dziś miała wolne bo ponoć jej trener źle się poczuł. Kiedy rozmawialiśmy z tyłu słyszałem głos chyba jej przyjaciółki.
-Ej zobacz na to mieszkanie. Fajne duże, blisko siedziby idealne- mówiła. Po co jej kolejne mieszkanie? - A opłaty wcale nie są takie duże
-Tak, tak zapisz gdzieś je a potem przejrzę
-Nowego mieszkania szukasz malutka?
-Nie, Paulina szuka mieszkania nowego bo chce zamieszkać z swoim chłopakiem. Lepiej mi powiedz jak się czujesz bo głównie rozmawiamy o mnie
-Dobrze, W Rzymie na szczęście nie jest tak ciepło jak tam. Mourinho daje nam popalić teraz na treningach bo chce byśmy wygrali
-Jezu w takie upały! Ja wiem że macie dobrze grać ale niech zwróci uwagę w jakim słońcu gracie. Masz coś na głowie by się nie przegrzać?- Martwi się niczym moja mama.
-Włosy wystarczą mała
-Bardzo śmieszny jesteś Nicola
Porozmawialiśmy jeszcze trochę. Tylko że to trochę oznaczało dwie godziny. W tym czasie podobno ulotniła się jej przyjaciółka. Natomiast do mnie przyszła Jess. Rozłączyłem się przed 22. Nagrałem krótka relacje i zacząłem rozmawiać z moją siostrą.
-Wiesz myślałem nad tym by pojechać do Opi w sierpniu. W sensie po meczu jak będzie trochę luzu
-A kiedy jest mecz bo nie pamiętam?
-Siódmego
-To nie wiem czy Ci się uda bo mówiła mi że z znajomymi ma jechać nad jezioro na dwa tygodnie ósmego a potem do rodziców i siostry jedzie. Zobaczycie się chyba dopiero we wrześniu
-Nie żartuj sobie. Chciałem jej tyle powiedzieć - załamem się. Bym jej wyznał w końcu to co czuje ale zawsze wiatr wieje mi w oczy. Tego przysłowia też nauczyła mnie malutka.
-Co jej chciałeś powiedzieć? Mów bo to raczej błahostka nie jest!
-Że ją kocham
Milczała. Bardzo źle albo zastanawia się nad czymś. Oby było to drugie.
CZYTASZ
freccia d'amore• Nicola Zalewski
FanfictionŁucznictwo i piłka nożna ma do siebie niewiele wspólnego. To samo Warszawa i Rzym. Więc co się stanie gdy sportowcy z tych właśnie dziedzin się skonfrontują? Podobno mawiają, że to właśnie przeciwieństwa się przyciągają. Ale czy tak się dzieje nap...